Rozdział XLVII

214 2 0
                                    

Kiedy wampir poczuł smak mojej krwi w swoich ustach zatrząsł się. Zamknął oczy i wziął głęboki wdech po czym znowu je otworzył i zasyczał mi prosto w twarz. Bałam się, że zrobi mi coś na oczach wszystkich, ale nie zrobił kompletnie nic. Przyjrzał mi się tylko uważnie, skanując moją twarz i nie tylko, kawałek po kawałku. Czułam się niezręcznie w sytuacji gdzie byłam naprawdę blisko potężnego wampira a obok na podłodze leżał Lucas.

-Nie waż się jej tknąć - wysyczał wściekły Lucas podnosząc się z podłogi z pomocą Jack'a

-Już to zrobiłem - uśmiechnął się szyderczo Meyer - A Ty jeszcze pożałujesz, że się urodziłeś - syknął Anthony w stronę czarnookiego i po prostu sobie odszedł

-Nic Ci nie jest? - zapytała matka wampira podchodząc do mnie i oglądając niegroźną ranę na dolnej wardze

-To nic takiego - pokręciłam głową - Lucas - odwróciłam się do wampira

-Melanie, wszystko w porządku? - zapytał ujmując moje policzki w dłonie

-Naprawdę nic mi nie jest - zapewniłam - A Ty? - zapytałam przestraszona

-Wszystko dobrze - uśmiechnął się delikatnie - Mamo a Ty jak się czujesz? - zapytał odwracając głowę w stronę rodzicielki

-Wszystko jest w porządku - odparła spokojnie kobieta - Idźcie na górę - kobieta nagliła byśmy szybko się tam udali. Tak też się stało, nie czekaliśmy ani minuty dłużej.

-To wszystko poszło nie tak - westchnął zbulwersowany wampir leżąc na łóżku

-Nic już na to nie poradzisz - wtrącił Jack

-Nie powinnaś w ogóle w tym uczestniczyć Mel - wampir ujął moją dłoń

-Lucas to nie jest Twoja wina - pokręciłam głową patrząc mu głęboko w oczy

-Gdybym mógł... - zaczął czarnooki

-Lucas, nie wracajmy do tego - przerwałam chłopakowi - Ostatecznie nic się nie stało - westchnęłam zagryzając wargę, która wtedy dała o sobie znać

-Boli? - zapytał

-Nie, jutro nie będzie śladu - odparłam by nie robić zamieszania

-Posłuchajcie, ja Was zostawię i pójdę zobaczyć co na dole - wtrącił Jack

-Dzięki Jack - uśmiechnął się do niego Lucas

-Nie masz z co - odparł chłopak i wyszedł z pokoju

Minęło kilka dni od tej przykrej sytuacji. Przez ten cały czas nie pozwolono mi samej poruszać się po domu. Zawsze był ze mną Jack, bo Lucas nie był w stanie jeszcze sam się poruszać. Wampir postanowił, że dopóki nie wydobrzeje to nie wolno mi się nigdzie poruszać bez Jack'a. Rozumiałam, że się bał, że jego ojciec mógł mi zrobić krzywdę, ale kiedy Jack razem ze mną wchodził do toalety, to było już trochę przegięcie. Postanowiłam, że porozmawiam z czarnookim

-Lucas? - zapukałam w drzwi wchodząc do pokoju - Mogę wejść? - zapytałam stojąc w progu

-Jasne, wejdź - zaprosił mnie gestem ręki siedząc na łóżku

-Możemy porozmawiać? - zapytałam siadając obok niego

-Jasne, co się stało? - zapytał lekko poddenerwowany

-Rozumiem, że się martwisz, ale czy Jack musi ze mną wszędzie chodzić? - zapytałam lekko z wyrzutem

-Mel, zrozum, że to konieczne - odparł - Mój ojciec jest nieprzewidywalny i gdybyś tylko została na moment sama różnie to mogłoby się skończyć - dodał

TEN, KTÓRY OKAZAŁ SIĘ BYĆ WAMPIREMOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz