3. Czerń i biel

1.6K 192 204
                                    

Amberly krążyła po sypialni, nie mogąc zasnąć z powodu natłoku niespokojnych myśli. Kiedy spostrzegła, że niebo pojaśniało od zbliżającego się świtu, usiadła na parapecie w wysokim wykuszowym oknie i zapatrzyła się na skąpane w niebieskościach błonie otaczające zamek.

Ponad lasem jaśniała łuna zwiastująca rychłe pojawienie się słońca, a połacie na jego skraju spowite były mglistym cieniem. Amberly podziwiała ten spokojny i majestatyczny widok, gdy nagle zauważyła, że pomiędzy drzewami coś się poruszyło. Wytężyła swój nienajlepszy wzrok i dostrzegła wilka bądź dużego psa, który pojawił się na ścieżce prowadzącej wgłąb lasu, lecz zniknął tak szybko, że dziewczyna nie była pewna, czy to nie było tylko złudzenie optyczne wywołane przeżyciami poprzedniego wieczoru.

Zadrżała i mocniej owinęła się w szlafrok. Co się stało z jej dawnym Hogwartem? Pięć długich lat tak bardzo tęskniła za powrotem. Hogwart jednak nie przywitał jej jak dawno nie widziany przyjaciel. Czuła się intruzem, niechcianym gościem w dalekiej rodzinie, którą widywało się kilka razy w życiu.

I jeszcze ten profesor Shepherd... Czyżby miał coś wspólnego z morderstwem Flitwicka? Dziewczyna była przekonana, że wiedział on więcej na temat tej sprawy, niż dawał po sobie poznać. Celowo i z premedytacją ją prowokował, rzucając fałszywe podejrzenia w jej stronę. W co on grał? Zachodziła w głowę, kim naprawdę był ten mężczyzna. Podświadomie wyczuwała, że nie tym, za kogo się podawał. Z jednej strony wzbudzał w Amberly przerażenie, a z drugiej ciekawość pomieszaną z dziwną fascynacją... Zganiła samą siebie w duchu. Przecież to nauczyciel! Dopiero co go poznała, nie miała żadnych podstaw, żeby mu zaufać. Czuła, że to, co pokazywał światu, to tylko pozór, może nawet kłamstwo. Powinna trzymać się od niego z daleka i nie zaprzątać sobie nim myśli.

Nie mogła jednak wyrzucić z głowy jego różnobarwnych, przyciągających jak magnes oczu. Ten człowiek krył w sobie jakąś tajemnicę, jakiś mrok, poprzez który Amberly starała się dostrzec cokolwiek.

Westchnęła i przesunęła palcem po wilgotnej szybie, rysując jakieś nieokreślone wzory. Woda skropliła się na szkle i spływała po jego tafli, tak samo jak łzy na jej bladych policzkach. Wciąż miała przed oczami umierającego profesora Flitwicka. Zachodziła w głowę, dlaczego i kto go zamordował. Chciała poznać prawdę, ale jednocześnie drżała przed nią ze strachu. Ktokolwiek stał za morderstwem, być może gdzieś tam czekał i planował pozbyć się niewygodnego świadka. Wiedziała, że musi być ostrożna, jednak pragnienie odkrycia prawdy było silniejsze od strachu.

***

Rano w Wielkiej Sali nie było gwarno jak zwykle. Wieść o śmierci profesora już się rozniosła i uczniowie oczekiwali na przemówienie dyrektor McGonagall. Kiedy weszła do sali, rozmowy umilkły, a oczy wszystkich zwróciły się na kobietę.

— Drodzy uczniowie, jest mi niezmiernie przykro wam o tym mówić... Jak już zapewne wiecie od swoich opiekunów, tej nocy miało miejsce straszliwe wydarzenie, jakiego mury tego zamku dawno nie były świadkami. Popełniono haniebny czyn. Wieloletni profesor tej szkoły, opiekun Ravenclawu, Filius Flitwick został zamordowany. Sprawcy niestety do tej pory nie udało się ująć, dlatego wprowadziłam dyżury nauczycieli na korytarzach i błoniach Hogwartu do odwołania. Proszę was jednocześnie o zwiększoną czujność i ostrożność. Jeśli cokolwiek wyda wam się podejrzane, zgłoście to do któregoś z opiekunów lub prefektów. Jeśli ktokolwiek z was coś widział lub wie o czymś, co może być istotne dla tej sprawy, również jest proszony o podzielenie się tą informacją. Nie spoczniemy, dopóki nie odkryjemy prawdy o tym, co się stało zeszłej nocy. Jesteśmy to winni profesorowi Flitwickowi. Proszę was teraz o uczczenie pamięci profesora Filiusa Flitwicka minutą ciszy — zakończyła, unosząc do góry różdżkę, której koniec rozjarzył się światłem niczym świeca płomieniem.

Bursztyn i Lód - ZAKOŃCZONE ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz