5. Szlaban u Shepherda

1.2K 169 223
                                    

— No, no, no... Panno Miles. Czy ja nie wyraziłem się dostatecznie jasno? — zapytał Shepherd, świecąc Amberly różdżką prosto w twarz.

— Owszem, ale nie jestem uczennicą, więc nie mam obowiązku słuchać pańskich poleceń... Pozwoli pan, że przej...

— Otóż jest pani w błędzie — przerwał jej w pół słowa. — Właśnie, że ma pani taki obowiązek... — powiedział, podkreślając ostatnie słowo.

— Słucham? Niby jak? Nie ma pan nade mną żadnej władzy — żachnęła się, próbując go wyminąć w drzwiach.

— Mówiłem pani, że dyrektor McGonagall wydała takie, a nie inne polecenia, i mam to na piśmie, więc tym samym mam też nad panią formalną władzę w tym zakresie — powiedział, wyciągając zza pazuchy jakiś świstek papieru, który rozwinął i pokazał Amberly.

"Warunki zwierzchnictwa nad praktykantem w ramach pełnienia obowiązków opiekuna naukowego."

— Równie dobrze mógł sam pan to nabazgrać. I niby mam panu w to uwierzyć? — zapytała Amberly, rzucając przelotne spojrzenie na dokument.

— A ja mam poinformować dyrektor o pani niesubordynacji, czy dobrowolnie podda się pani karze? — odpowiedział pytaniem na pytanie.

— Karze? Chyba pan sobie żartuje... — prychnęła z udawanym rozbawieniem, chociaż wcale jej nie było do śmiechu.

— Nie. Wcale nie żartuję — odparł bez cienia uśmiechu. Zbliżył swoją twarz do jej twarzy, przeszywając chłodnym spojrzeniem. — I niech przestanie pani robić wszystko po swojemu, bo zaczyna mnie to mocno irytować. Aby ukrócić te pani głupie samowolne śledztwo, w ramach szlabanu przyjdzie pani do mnie do gabinetu jutro o osiemnastej.

— W ramach szlabanu? To czysty absurd! Powtarzam, jestem praktykantką, nie uczennicą... — próbowała go wyminąć, ale położył rękę na framudze, zagradzając jej drogę.

— A ja jestem pani zwierzchnikiem i mam prawo egzekwować na pani posłuszeństwo za pomocą szlabanów. Wszystko jest tu zapisane. Proszę bardzo, pieczęć dyrektora, zasady potwierdzone odpowiednim zaklęciem. Jeśli się pani nie dostosuje, dyrektor McGonagall dowie się o tym poprzez specjalny dziennik, co rzecz jasna będzie niosło za sobą przykre dla pani konsekwencje... Chyba nie muszę pani tłumaczyć, jak działa taki dyrektorski dziennik?

— Doskonale wiem, jak to działa, dziękuję... — wysyczała z palącymi ze zdenerwowania policzkami.

Nie minęły dwa tygodnie od rozpoczęcia semestru, a zarobiła szlaban. I to pomimo faktu, że nie była już uczennicą. To był jakiś nonsens, jednak czuła, że Shepherd nie kłamał. McGonagall widocznie poprzez nadanie mu funkcji jej opiekuna, liczyła na zapewnienie jej bezpieczeństwa. Jednak na pewno nie zdawała sobie sprawy, że Shepherd zacznie wykorzystywać swoją pozycję do rozkazywania jej i traktowania z wyższością. Była zła na samą siebie za brak ostrożności. Mogła przewidzieć, że Shepherd domyśli się, co jej chodzi po głowie i zabezpieczy gabinet czarami wykrywającymi włamanie. Niestety, musiała po prostu przyjąć karę z godnością i przecierpieć jakoś ten jeden szlaban.

— Niech mnie pan przepuści.

Shepherd cofnął rękę, a ona przecisnęła się obok i szybko ruszyła korytarzem, nie oglądając się za siebie. Shepherd powiódł za nią spojrzeniem, a na jego twarzy nie rysowały się żadne emocje. Wciąż była nieprzenikniona.

***

Następnego dnia kwadrans przed osiemnastą Amber wyruszyła więc do gabinetu nauczyciela obrony przed czarną magią, który znajdował się na drugim piętrze. Minęła po drodze kilku aurorów krążących po szkole z posępnymi minami. Zapewne nie znaleźli dotychczas mordercy. Z nietęgą miną stanęła przed drzwiami gabinetu i zapukała.

Bursztyn i Lód - ZAKOŃCZONE ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz