12.

1.6K 191 74
                                        


Ciężo było ukryć wyjazd, aż przez półtora dnia, bo Tae codziennie pisał do Yoongiego z pytaniem co planują na weekend, jak mu mija praca, co jadł na obiad i dlaczego nie wyświetlił filmiku o kucykach, który mu wysłał. Wymigiwał się jak potrafił, bardziej martwił się o Hobiego, bo jego chłopak nie radził siebie z kłamaniem. Jakimś cudem udało się jednak dotrwać do piątku i po pracy spakowani w dwa plecaki, zasiedli w żółtym samochodzie Hoseoka, gotowi na podróż.

Postanowili wyjechać w piątek wieczorem, bo do miasteczka, które chcieli odwiedzić droga nie była aż tak daleka, a woleli od rana w sobotę zająć się czymś przyjemniejszym niż podróż. Czymś przyjemniejszym miało dokładnie oznaczać wypad na stok narciarski, choć Yoongi zaznaczył, że nie miał nigdy na nogach nart, ani deski i będzie zjeżdżał tylko na oślej górce, a jeśli Hobi spróbuję się z niego naigrywać, wrócą szybciej niż zdecydowali się wyjechać.

W samochodzie nie od razu zrobiło się ciepło. Ogrzewanie działało opornie, jak z resztą wszystko w starym aucie. Yoongi do samego końca zastanawiał się, czy nie lepiej jechać pociągiem, ale Jung uparł się i nie sposób było go odwieść od decyzji. Najwyżej nie dojadą, tylko staną w szczerym polu, zdani na łaskę ubezpieczyciela, albo pomocy drogowej. Niezbyt to optymistyczna perspektywa, ale w razie czego, to ich jedyny ratunek. Hobi nie przyjmował takiej opcji. Samochód podobno działał i był sprawny.

- Mogłem ubrać jeszcze jedną parę skarpet - skulił się na fotelu pasażera Yoongi.

- Założyłeś trzy pary, już nie przesadzaj, że jest aż tak zimno.

- Jest jeszcze bardziej zimno niż ci się wydaje. A jak utkniemy w zaspie, albo wpadniemy w poślizg? To był zły pomysł, Hobi.

- Kochanie, możesz mi zarzucić co tylko chcesz, ale jestem świetnym kierowcą i mogę ci obiecać, że dojedziemy na miejsce w jednym kawałku. Poza tym prawie cały czas jedziemy autostradą. Widziałeś kiedyś zaspę na autostradzie?

- Prawie cały czas, dobrze powiedziane - przypomniał Yoongi.

- Za bardzo się stresujesz. Wszystko będzie dobrze. Lepiej pomyśl o tym, że teraz spędzimy dwa dni razem i absolutnie nikt nie będzie nam przeszkadzał. Żadnego Tae w naszym łóżku, Jungkooka wyjadającego z lodówki i Namjoona, który komentuje nieposprzątany pokój.

- I tylko to pozwala mi się cieszyć z tej podróży - powiedział Min i zacisnął kolana w ramionach.

- A nie to, że jedziesz ze swoją kochaną nadziejką?

- To na drugim miejscu - złośliwie uśmiechnął się, chowając nos w golf wchodzący mu na twarz - myślisz, że nie połamię się przy pierwszym kroku?

- Nigdy tego nie próbowałeś, a to naprawdę świetna zabawa. Będę cały czas z tobą, nawet gdybyś do końca wyjazdu chciał zjeżdżać tylko na najmniejszym stoku.

- Nie, no co ty. Pokażesz mi tylko podstawy, a potem będziesz mógł pochwalić się swoimi umiejętnościami, a ja będę na ciebie czekał z termosem na dole.

- To słodkie - rozmarzył się Hobi, skupiając się jednocześnie na drodze - jesteś jak moja żonka.

- Odszczekaj to Jung.

- Nie jestem psem, żonko - drażnił się dalej, a kiedy rzucona rękawiczka uderzyła w jego fryzurę, zaśmiał się i jedną dłoń skierował na zgięte pod brodę kolano Mina.

- Zabieraj łapska Jung - odepchnął go delikatnie, ale sam nie mógł powstrzymać cisnącego się na usta uśmiechu.

- Odszczekaj to, łapska? Ładnie to tak brzydko się wyrażać panie Min?

Kartka papieru 2| SopeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz