- Kocham cię, najmocniej jak tylko potrafię! - wystraszył się Hobi i uchwycił oba policzki swojego chłopaka.- Nie o to chodziło - mruknął, robiąc zbolałą, tęskną minę. Tęsknił, choć sam jeszcze nie wiedział dokładnie za czym. To coś nieznanego i jednocześnie pociągającego, jakby jego ciało działało bez udziału woli i pragnęło spełnienia, mimo niepewności.
- Nie?
Yoongi przewrócił oczami, lecz nie powstrzymał cisnącego się na wargi uśmiechu. Wstydził się powiedzieć wprost, czego pragnął, a pół butelki wina nie otworzyło go na tyle. Zdecydował się więc pokazać. Powoli i wytrwale, aż Hoseok zrozumie.
Szum krwi w uszach przybierał na sile, zagłuszając cichą melodię z głośników. Wrażenie trzymania w dłoniach własnego serca, bijącego w narastajacym rytmie, tak euforyczne zdawało się to doświadczenie.
Przylgnął bliżej prawie, że napierając klatką na pierś Hobiego. Ze swojej niezbyt imponującej wysokości wypatrywał w oczach ukochanego tej iskry zrozumienia i przejęcia inicjatywy. Nieśmiało zdecydował się na pierwszy ruch i musnął malinowe wargi, z początku bardzo łagodnie i subtelnie. Z boku mogło wydawać się że hamuje go nieśmiałość, podczas gdy on był absolutnie przerażony.
Hobi odpowiedział ze zdwojoną siłą, smakując przesiąkniętej alkoholem cienkiej skóry na wilgotnych wargach. Pieścił ją językiem, a poszukiwanie głębszego połączenia, docisnęło jego ciało bliżej i bliżej, aż nie dzieliła ich żadna odległość.
Yoongi poczuł jakby w jego głowie zapłonął ogień - z początku, tylko żar ogrzewał kości policzkowe, teraz rozrosło się żywym płomieniem smagającym go od stóp, po czubek głowy. Chciwie chwytał niewystarczające ilości powietrza w płuca, gdy krótkie momenty dzielili osobno. Nawet, gdyby dostał w twarz zimnym podmuchem, a usta Hobiego zostały skrępowane i niedostępne i tak nie umiałby prawidłowo oddychać. Jego głowę przejął strach oraz pożądanie i obie emocje walczyły zajadle o przejęcie kontroli.
Nie kierując własnymi dłońmi, wplątał je w czarne, miękkie włosy i z początku przeczesywał, by z czasem zaciskać na nich piąstki i lekko pociągać. Takie postępowanie musiało przypaść Hobiemu do gustu, a olśnienie zstąpiło na niego, gdy Yoongi się nie zorientował.
- Na pewno tego chcesz, hyung?
Zamiast odpowiedzieć złączył ich usta odważnie i pewnie jak jeszcze nigdy, odkąd pierwszy raz pomyślał, aby go pocałować. Gdyby pewności było za mało, odpiął mu pierwsze dwa małe guziki koszuli, ale szło to opornie, dlatego Jung ściągnął ją przez głowę. Szkoda byłoby marnować tyle czasu, albo ryzykować ich oderwanie. I tak musiał przyszyć sobie guzik marynarki, a igły lubiły go kłuć w palce same z siebie.
Yoongi prawie jęknął z zawodu, widząc koszulkę, którą miał jeszcze na sobie Jung. Ten zbolały wyraz twarzy mu nie umknął, dlatego czym prędzej zrzucił z siebie niepotrzebny skrawek materiału. Wszystko co zakrywało piękne ciało Hoseoka leżało teraz na podłodze, maltretowane ich stopami.
Mimo swoich kompleksów ubóstwiał oglądać doskonałą figurę chłopaka. Mając z tyłu głowy, że mógłby zrobić z nim cokolwiek chce, w tym poddać się bez pamięci i czuć skóra przy skórze tę perfekcję, przebiegał po nim raptowny dreszcz. Jakby tysiące zimnych kropelek opadało na rozgrzaną skórę. Wnętrze jego brzucha zaciskało się i rozluźniało, tworząc podniecające wrażenie krótkotrwałych wyładowań. Jak mniej intensywne, ale ciągle piekielnie przyjemne spełnienie.
- Nie chcę, żebyś żałował - połaskotał oddechem płatek ucha Yoongiego. Czy on nie wie, że takie rzeczy nie działają zniechęcająco, a wprost przeciwnie? Męskość Mina drgnęła, coraz bardziej rządna uwagi pod wpływem szeptu.
CZYTASZ
Kartka papieru 2| Sope
Fanfiction|Zakończone| Druga część opowiadania o bibliotekarzu Yoongim i nieznośnej przylepie Hoseoku , których losy połączył przegrany zakład i ciągnący się za nim przypadek. Od pierwszego spotkania chłopaków mija pięć miesięcy. Hobi staje przed trudnym wyb...