- Moja jest tamta - pokazała wysoko w górę paluszkiem Nyuna. Jej brokatowy kucyk wyklejany pieczołowicie przez cały tydzień wisiał na wystawie szkolnych talentów artystycznych. Przy okazji robocizny zużyła sześć słoiczków tęczowego brokatu, całą rolkę bibuły, cztery kolorowe bloki, wyrwała z ogródka mamy prawie wszystkie goździki, zebrała mnóstwo szyszek i kupiła pół kilo orzechów na skorupy. Jednak widząc na twarzy dziewczynki szczery zachwyt swoim dziełem, mama uznała, że było warto, a goździki i tak odrosną. Kolaż Nyuny został jednogłośnie wybrany jako reprezentant klasy na międzyszkolnej wystawie i oprawiony w srebrną ramkę zawisł właściwie na honorowym miejscu.Dziewczynka od samego rana promieniała dumą i radością. Oczywiście nie dała bratu dospać do przyzwoitej godziny i od szóstej męczyła go systematycznymi wizytami w jego pokoju. Aż do skutku.
Zwleczony z łóżka siłą, dostał w nagrodę pyszne śniadanie i osobiste zaproszenie na wystawę, a konkretnie to został w nie wrobiony przez mamę.
Wcale mu to nie przeszkadzało. I tak nie miał teraz za wiele do roboty, a Nyuna o mało co nie wyskoczyła ze szkolnych kapci, słysząc, że Namjoon przyjdzie obejrzeć jej pracę na wystawie.
Zaraz po śniadaniu ruszyła do szkoły, gdzie po lekcjach miał się pojawić Namjoon. Nyuna od kiedy tylko była świadoma siebie i istnienia swojego brata, zawsze brała z niego przykład. Z wiekiem pojawiały się rozbieżności. Chciała nosić sukienki i nie podobały jej się stare zabawki brata, wolała coś ,,dziewczynowego,,. Odkrycie swojej płciowej tożsamości nie zmieniło jednak postrzegania starszego brata jako swego rodzaju bohatera.
Mama zawsze była z niego zadowolona, był rodzinny, ciepły, lubił się przytulać, często czytał jej bajki, kiedy mama akurat nie miała czasu, nigdy nie zaczynał kłótni i miał tak dużą wiedzę, że mała Nyuna przez długi czas nie rozumiała dlaczego jego głowa nie rośnie, kiedy czyta tak dużo książek. Dopiero z czasem zrozumiała, że wszystkie informacje przechowywane są w pamięci i nie rozpychają głowy, jak powietrze balona.
Namjoon niezmiennie tkwił w jej głowie jako przykład dobrego człowieka, bo choć miał swoje wady, umiał się do nich przyznać i przeprosić. Niewielu ludzi umie przepraszać, co zawsze bardzo ją dziwiło. Przecież kiedy robię coś źle, skrzywdzę kogoś, nawet nieumyślnie, ale koniec końców jestem tego świadomy, to moim obowiązkiem jest przeprosić. To chyba proste?
Okazuje się, że nie dla każdego jest to proste. Na przykład dla jej klasowej znajomej Ryui, która w pierwszej klasie rozpowiedziała wszystkim koleżankom i kolegom, że Nyuna śmierdzi końską kupą i pewnie jej rodzina to konie, a nie ludzie, skoro je tak kocha, co oczywiście nie było prawdą. Nyuna uwielbiała konie, ale jako zwierzątka i towarzyszy ludzi. Wszyscy się wtedy z niej śmiali i zatykali nosy, gdy przechodziła obok.
Teraz sprawa odeszła dawno w zapomnienie, ale Ryui jej nie przeprosiła. I tak nie miała by okazji, bo jej rodzina przeniosła się do innego miasta i nie chodziła już z nimi do klasy. Nadal było jej smutno, przypominając sobie tamte dni.
- Jest na samym środku, na honorowym miejscu - uśmiechnął się Namjoon, kiedy po sześciu lekcjach pojawił się na szkolnym korytarzu.
- Pani od plastyki powiedział, że ładnie się komponuje, bo tak - złapała oddech i zastanowiła się przez moment - rozprowadza paletę kolorów. Ma w sobie dużo barw, które bryzgają na inne prace. Rozumiesz, oppa? - tłumaczyła, a jej oczy błyszczały.
- Pewnie, że rozumiem i myślę, że to prawda. Jest jak kolorowe słońce w samym centrum.
Dziewczynka stanowczo pokiwała głową i ustawiła się obok brata, żeby tak jak on podumać nad całą wystawą. Poczuli się jak prawdziwi koneserzy sztuki.
![](https://img.wattpad.com/cover/215073733-288-k201002.jpg)
CZYTASZ
Kartka papieru 2| Sope
Fanfiction|Zakończone| Druga część opowiadania o bibliotekarzu Yoongim i nieznośnej przylepie Hoseoku , których losy połączył przegrany zakład i ciągnący się za nim przypadek. Od pierwszego spotkania chłopaków mija pięć miesięcy. Hobi staje przed trudnym wyb...