41.

1.3K 170 80
                                    

- Masz wszystkie dokumenty? - zapytał Namjoon. Siedzieli obok siebie jak słupy soli, brakowało tylko, żeby podeszła do nich krowa i zaczęła ich lizać dla lepszego apetytu. 

- Mam, hyung - odrzekł, nieco już uspokojony Tae - ale nie wszystkie podpisane - dodał po chwili, żeby upewnić jego i siebie. 

Tae bał się, że po tym jak dzisiaj rano zepsuł jeden klawisz fortepianu w sali muzycznej, sekretariat w ogóle go nie przyjmie, ale chyba jednak udało im się to z Jiminem zatuszować przyklejeniem na taśmę. W każdym razie Chim musiał od razu po szkole iść na umówioną wizytę u dentysty, a że dzisiaj kończył się czas na składanie wniosków o stypendium na następny rok, Tae został sam. Na szczęście Namjoon hyung poświęcił się i przyszedł do szkoły, żeby mu towarzyszyć, ponieważ młodszy miał okropną fobię pań w sekretariacie. Jak zawsze usta mu się nie zamykają, tak kiedy ma załatwić jakąś urzędową sprawę, milknie niczym głaz. 

Nerwowo podgryzał wypiłowane wczoraj paznokcie. Te pieniądze były dla niego ogromną szansą. Teraz, gdy rodzice nie finansowali jego życia, musiał sobie radzić na wszelkie możliwe sposoby. Pieniędzy z weekendowej pracy nie starczało na długo, a coraz gorzej czuł się pożyczając środki od Jimina, a konkretnie  jego rodziców. Niestety przekroczył już wiek, który nie uprawniał go do pełnoletniości i rodzice nie mieli obowiązku go finansować. Zawsze istniała opcja drogi sądowej i walki o pieniądze należne mu dopóki się uczy, ale nie chciał robić nic przeciwko rodzicom. Pogodził się z ich odrzuceniem, sam wybrał życie u boku Jimina, zamiast rygoru i zależności od tak niewyrozumiałych ludzi. 

- Jakoś to wytłumaczymy - pocieszył go Namjoon słabym uśmiechem. Próbował sobie wczoraj przygotować jakieś argumenty dla pani z sekretariatu, żeby  wcisnąć jej dokumenty nie podpisane przez rodziców Tae. Z początku zaproponował podrobienie podpisu, ale młodszy uznał, że to oszustwo, a pani Pyong i tak miała radar w oczach, którym sprawdzi, czy to autentyk - przecież to chyba zrozumiałe, że nie masz jak zdobyć tych podpisów. 

- Może powinienem iść i ich poprosić - powiedział przybity Tae. 

- Damy sobie radę sami - uśmiechnął się jeszcze szerzej Nam i pogładził przygarbione plecy przyjaciela - a jak niespodzianka dla Jimina, udała się? 

- Tak! wyszło super - od razu ożywił się młodszy Kim - nawet rozpłakał się ze szczęścia, ale piosenka chyba średnio przypadła mu do gustu. Mogłem nie porównywać jego pupy do dwóch pulchnych pączusiów z lukrem. 

- Czemu z lukrem... nie odpowiadaj! - natychmiast zorientował się o co chodzi i zrozumiał swój błąd Namjoon. 

Drzwi do sekretariatu otworzyły się szeroko i ze środka wyszła osowiała dziewczyna z dużo cieńszą teczką papierów, niż przed wejście.

- I ja? Przyjęła ci? - zapytał Tae, choć widział dziewczynę drugi raz w życiu. 

- Tak, ale to była bitwa na nerwy... - powiedziała trzęsącym się głosem. 

- Chodź, nasza kolej - zaciągnął go do pokoju Namjoon. 

Pani Pyong siedziała za biurkiem, obstawiona papierami, zasłaniającymi jej twarz. Przy łokciu postawiła filiżankę z mocną, fusiastą kawą i pudełko ciasteczek maślanych. 

- D-dzień dobry - przywitał się Tae. Część sukcesu za nimi. 

- Dzień dobry. 

- My z papierami do stypendium socjalnego. 

- A pan w jakim charakterze tutaj? - spojrzała spod okularów połówek na starszego Kima. 

- Towarzystwa - ściszył głos, widząc irytację w oczach kobiety. 

Kartka papieru 2| SopeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz