- A skąd mam wiedzieć? Mówiłem ci, że nie gadamy.- Z Tae też nie rozmawia?
- Już mi mówił, że był u nas dzisiaj jakiś chłopak i o niego pytał.
- To jego kolega z drużyny.
- Domyślam się, że ten, o którego się pokłóciliśmy.
- To o co się w końcu pokłóciliście? O kolegę, czy szkołę?
- O to i o to.
- Naprawdę nie masz ważniejszych rzeczy na głowie, niż go prowokować?
Yoongi ściszył głos, bo dwie nastolatki weszły do biblioteki i zniknęły między półkami.
- Aha, czyli to moja wina? Ty możesz dawać ,,dobre,,rady, a u mnie to jest prowokacja?
- Nie mówimy o mnie i wcale nie uważam, że moje rady są świetne. Zaczekaj.
Odłożył na moment telefon, żeby wypożyczyć obu dziewczynom ten sam tytuł. Na szczęście obyło się bez większych problemów, zakładania, czy szukania kart, czy zaległych z oddaniem książek. Dziewczęta szybko się pożegnały, dlatego chwycił ponownie za telefon.
- Jesteś? - zamiast odpowiedzi w telefonie usłyszał chichot i szum - Jimin?
- Jestem, jestem - brzmiał jakby właśnie skończył się z kimś szamotać, lekko dyszał do głośnika.
- Widzę, że bardzo przejąłeś się sprawą Jungkooka.
- O co ci chodzi, Yoongi? Nie, nie możesz z nim porozmawiać - znowu szamotanie i krótkie chichoty.
- Do kogo ty mówisz?
- Tae chce z tobą gadać.
- Daj mi go.
Może wybrał nieodpowiednią osobę do rozmowy. Jimin był zły na Kooka i to chyba przesłoniło mu zdrowy rozsądek. Ale czy w zamian mógł go szukać u Tae, który ze zdrowym rozsądkiem miał tyle wspólnego co cola light z odchudzaniem?
- Cześć hyung!
Yoongi oderwał natychmiast telefon od ucha, aż coś mu w środku zadzwoniło przez nadmiar decybeli. Przyciszył głośnik i dopiero wtedy wrócił do rozmowy.
- Cześć. Kontaktowałeś się ostatnio z Kookiem?
- Nie, nawet nie odpowiedział na moje zaproszenie do grania w Zamaskowanych komandosów pterodaktyli, a miałem dla nas wspólną misję.
- Czyli nie wiesz co z nim?
- Nie do końca. A może ty chcesz ze mną zagrać, hyung? Dam ci fory na sam początek, będziesz od razu sierżantem...
- Skup się, Tae. Jak to nie do końca?
- No bo widziałem go przedwczoraj w sklepie. Był z mamą.
- To czemu nie mówisz?
- Bo pytałeś, czy się z nim kontaktowałem, a ja go tylko widziałem. To chyba różnica, hyung.
Gdzieś obok udało mu się wyłapać pytanie Jimina, o to czemu nie zagadał.
- Miałem do do niego podejść, ale zobaczyłem limitowaną edycję puszek z zieloną herbatą z ,,One piece,, i musiałem znaleźć Zoro, a potem jakoś mi zniknął.
Yoongi westchnął i przyłożył dłoń do czoła. Albo ona była zimna, albo czoło znowu miał gorące. Cholera, przecież niedawno był chory. Ledwo leczył się z jednego przeziębienia, a pojawiało się kolejne jak na karuzeli. Wracał ciągle do punktu wyjścia.
CZYTASZ
Kartka papieru 2| Sope
Fanfiction|Zakończone| Druga część opowiadania o bibliotekarzu Yoongim i nieznośnej przylepie Hoseoku , których losy połączył przegrany zakład i ciągnący się za nim przypadek. Od pierwszego spotkania chłopaków mija pięć miesięcy. Hobi staje przed trudnym wyb...