7.

1.8K 183 68
                                        

- Nie żałujesz hyung, że nie poszliśmy?

- Upić się możemy co wieczór, a zrobić Japchae tylko dzisiaj.

- Dlaczego?

- Bo dzisiaj mam na nie ochotę.

- W takim razie nie ma dla mnie ważniejszego powodu - Tae oparł podbródek po przeciwnej stronie kuchennego blatu i maślanym wzrokiem wpatrywał się w Jimina, który zawiązywał za plecami przeuroczy fartuszek we wzór śmiejących się rzodkiewek.

Postanowili, mimo kategorycznego nakazu Seokjina, nie wychodzić dzisiaj z mieszkania i zrobić coś tylko dla siebie, bo choć mieszkali razem, ostatnio coraz rzadziej spędzali czas w swoim towarzystwie. Jimin często wyjeżdżał z miasta, odwiedzał rodziców, brata, miał warsztaty na drugim końcu Korei, wizytę u rehabilitanta, bo szwankowało mu kolano. Stał się dość zabiegany, a Tae ciężko znosił, nie sam fakt swojej bezczynności, ale nieobecności ukochanego. Kiedyś miał dla niego cały czas świata, kiedy chodzili do szkoły nie było dnia, żeby nie wybrali się na przechadzkę po mieście, do kina, czy zwyczajnie nie spotkali się, żeby razem udawać, że uczą się na klasówkę, a później na jej poprawę, ponieważ bywało i tak, że Park specjalnie nie zdawał solidarnie z przyjacielem. A uczniem od najmłodszych lat był świetnym i kiedy jego mama dowiedziała się o tym poświęceniu, zrobiła biednemu Kimowi taką reprymendę, jakiej świat nie widział, a on biedny nawet nie wiedział, o co tej kobiecie chodzi.

Teraz zaczęły się ferie, szkołę zamknięto i w ten sposób Taehyung stracił swój jedyny obowiązek na okres dwóch tygodni, a kiedy jego chłopak szalał z coraz to nowymi wyjazdami, on czuł się po prostu niekochany. Kiedy udało mu się zebrać w sobie i wszystko wyjaśnić, Jimin okazał sto procent empatii i głęboko wziął sobie do serca gorycz płynącą z zaniedbania. Właśnie dlatego stwierdził, że na imprezę nie idą, za to zostają jedynie on, Tae oraz ich kocica Pchełka i we trójkę przyrządzają pyszne Japchae.

Oczywistym było, że to starszy zabierze się za gotowanie, kiedy Tae postara się jak najmniej przeszkadzać. Co jak co, ale gotowanie i Kim stanowili dla siebie osobiste nemesis, najgorszy koszmar, na uczuleniu, fobii i katastrofie kończąc.

Jedyne co potrafił on zrobić w kuchni to bałagan, zagotowanie wody na ramen i fantazyjne ozdoby potraw, w dodatku te niejadalne typu wymyślny talerz, dekoracyjne figurki i tym podobne. W innym przypadku mogło dojść do sprzężenia geniuszu Kima oraz absolutnego braku wyczucia smakowego, co z kolei skutkowało między innymi wybuchem, pożarem, powodzią, spalenizną i tak dalej.

- Cieszę się - uśmiechnął się Jimin i przymknął słodko oczka - a teraz znajdź mi sos sezamowy.

- Poszukiwacz Vasco DaKima wyrusza w podróż pełną przygód, by na krańcu świata odnaleźć płynne złoto w postaci oleju sezamowego.

- Dobrze poszukiwaczu, tylko nie zrób dużego bałaganu.

- Hyung, mówisz do profesjonalisty. Ani się obejrzysz, a będziesz miał w swoich ślicznych liliputaśnych rączkach potrzebne składniki.

- Nie naśmiewaj się z moich rączek, Tae.

- Ja? Nigdy, to najbardziej milusińskie łapeczki w całym wszechświecie.

Park zachichotał pod nosem, krojąc w plasterki shiitake. Z ustawionego na blacie laptopa wydobywał się kobiecy głos, tłumaczący krok po kroku w jaki sposób przygotować potrawę. Pchełka siedziała na kuchennym parapecie, gdzie wybrała sobie ukochane miejsce do spania, dlatego specjalnie wstawili jej tam koszyk. Z małego, półokrągłego okienka rozpościerał się widok na park. Z czwartego piętra, gdzie mieszkali, mieli doskonałą widoczność na praktycznie całą jego powierzchnię. Akurat teraz panowała szarówka, ciemne chmury przykryły niebo, a nagimi gałęziami szarpał mocny wiatr, ale nie mogli doczekać się już wiosny. Wtedy to praktycznie wszystkie drzewa, oraz krzewy pokrywały się bladoróżowym kwieciem, a kiedy otwierali okna i balkon słodka woń wiśniowych pąków oraz lipy przypływała do nich wraz z odgłosem pszczół i ptaków zamieszkujących korony.

Kartka papieru 2| SopeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz