- Żeby pomóc ci się rozebrać muszę najpierw ruszyć rękami.- Chyba nie jestem aż tak ciężki, wyciągnij je - wymruczał Yoongi.
- Jesteś moim słodkim ciężarem.
- Specjalnie wziąłem sobie podwójną porcję frytek, żebyś to poczuł.
- Już od obiadu planowałeś się na mnie uwalić? - zaśmiał się Hobi.
- Planowałem to od kiedy się poznaliśmy. To był misterny i przeprowadzony z zabójczą precyzją plan.
- Wiesz, że wystarczyło powiedzieć? Pozwoliłbym ci się na siebie rzucić już na drugim spotkaniu.
- A na pierwszym?
- Na pierwszym się ciebie bałem.
Dzwięczny śmiech uciekł z gardła Yoongiego, zanim zdążył nad nim zapanować. Jego styl na ponurego bibliotecznego żniwiarza zawsze działał na krzykaczy. Aż dziwne, że Hoseok się nie wycofał po pierwszy dniu i przemógł się, by przyjść znowu. Duże dłonie objęły jego biodra. Przesunął się jeszcze bardziej w górę, znajdując sobie idealne miejsce do siedzenia na brzuchu chłopaka. Dopiero wtedy ich twarze spotkały się na równi, łącząc ich spojrzeniem.
Yoongi uwielbiał, kiedy Hobi patrzył mu prosto w oczy, mógł napawać się tym długimi minutami, które zamieniały się w godziny, gdy zapominał o wszystkim co go dręczyło, a jedyne co nabierało znaczenia, to ciemno czekoladowe tęczówki, w których odnalazł swoje dawno zagubione szczęście. Palcami muskał brodę chłopaka, od czasu do czasu drażniąc ją paznokciami, jakby chciał dogodzić małemu pieskowi. Nie wiedział dlaczego, ale to uczucie napawało go satysfakcją i spokojem. Od skóry Hobiego biło zawsze ciepło, którego tak bardzo potrzebował. Kiedyś zapytał, czy nie przeszkadza mu dotyk zimnych palców na twarzy. Z początku zażartował, że taki urok jego i Edwarda, ale szybko się zrehabilitował, twierdząc, że zawsze przy nim czuje takie gorąco, że chłód jego skóry jest wręcz wskazany, żeby nie spłonął żywcem. Mimo oczywistego żartu wspomnienie to pozostało w głowie Mina i teraz miał świadomość, co takiego może czuć jego chłopak, gdy byli blisko.
Sam odczuwał to w trochę inny sposób. Ciepło zajmowało tylko jego policzki, za to w środku brzucha zaciskał mu wnętrzności świdrujący ból, który w niezrozumiały sposób sprawiał, że nie chciał, aby go opuszczał, by trwał w nieskończoność, tak bardzo potrzebował przy sobie Junga.
Mogli nic nie mówić, jedynie wsłuchiwać się w swoje oddechy, bicia serca i szelest ciała pod kołdrą, a cisza ich nie krępowała. Czasem potrafili przeleżeć tak całą noc i szeptać w ciemność tajemnice, opowiadać o wspomnieniach z dzieciństwa, o starych marzeniach, które teraz straciły sens i nowych, z których część łączyła ich losy.
Uwielbiał się obok niego budzić, chociaż praktycznie każdej nocy uciekał na drugi koniec łóżka, bo Hoseok nawet przez sen kochał się przytulać i wydzielał tyle ciepła, że zimno lubnego Mina zalewały siódme poty. Rano i tak wracał na środek łóżka, gdzie młodszy zajmował swoje miejsce i wciskał się w ukochane ramiona, tak by Hobi nie skapnął się, że całą noc spali osobno.
Bo mimo szorstkiego czasem charakteru i wrednych odzywek nie chciał sprawiać mu przykrości. Po kilku nieprzyjemnych słowach, pytał, czy czasem nie przesadził, a nawet jeśli tak było, Hobi nigdy tego nie przyznał. To jednostronne dogryzania weszło w ich rutynę, a ogromny dystans Junga nie pozwalał mu przejmować się tak nikłymi kąsaniami. W większości uważał je za urocze, a gdy wykraczały poza granicę wystarczała smutna mina, a natychmiast kończyły się przeprosinami, rzadko słownie, częściej czułościami. Bo Min Yoongi nie lubił przyznawać się do błędów, oj nie.

CZYTASZ
Kartka papieru 2| Sope
أدب الهواة|Zakończone| Druga część opowiadania o bibliotekarzu Yoongim i nieznośnej przylepie Hoseoku , których losy połączył przegrany zakład i ciągnący się za nim przypadek. Od pierwszego spotkania chłopaków mija pięć miesięcy. Hobi staje przed trudnym wyb...