Namjoon od dziecka był bardzo rodzinny. Miał dużo kuzynostwa głównie przez mamę, która pochodziła z wielodzietnej rodziny. Z wiekiem jak to dorastający ludzie, on i jego kuzyni zaczęli się od siebie oddalać, ale to nie znaczy, że zupełnie o sobie zapomnieli. Takie spotkania jak ten weekendowy wyjazd im o sobie przypominały.Chciał, żeby Seokjin pojechał razem z nimi lecz to równałoby się z tłumaczeniem każdemu, kim przystojny młodzieniec jest, dlaczego się tu znalazł i dziesiątki innych pytań, łącznie z zawodem, zainteresowaniami i ulubioną potrawą. Zdecydowanie, jego rodzina była ciekawska.
Dlatego wolał tych wszystkim przesłuchań Seokjinowi oszczędzić. Jeszcze nie raz będą mieli okazję na taki zapoznawczy wyjazd. Poza tym starszy miał do sprawdzenia trzydzieści zaległych klasówek i swoją drogą trochę się cieszył, że akurat wypadł mu wyjazd, bo inaczej to on musiałyby spędzić nad nimi cały weekend.
Jin nie zmuszał go do pomocy, a może raczej odwalania za siebie czarnej roboty, ale Namjoon nie umiał mu odmawiać, a samego sprawdzania nie traktował jako ciężkiej pracy, co najwyżej ćwiczenia dla mózgu. Za to starszy Kim połowę czasu, którą mógłby poświęcić pracy, spędzał na narzekaniu i sprawdzaniu ile jeszcze zostało kartek, choć doskonale widział, że za sobą ma dopiero dwie. A taki prosty rachunek chyba mógł policzy w pamięci.
Mimo niechęci do swojej pracy, przekupstwa, narzekania, wrednego charakteru i okazjonalnego zachowywania się jak księżniczka, Namjoon kochał Seokjina całym sercem, a jego mózg z lekkością i swobodą pomijał te wszystkie negatywne cechy. Bo prócz tego Jin był bardzo otwarty, śmiały, szczery, genialnie gotował, piekł jeszcze lepiej i miał dość osobliwe, ale ciekawe poczucie humoru. A to co wyprawiał w łóżku, musiałby porównać tylko do najbardziej znanych gwiazd porno, jakie zdarzyło mu się w życiu obejrzeć na ,,szklanym ekranie,,. Gdyby ktoś powiedział mu pięć miesięcy temu, że będzie brany na każdy możliwy sposób przez obiekt swoich wieloletnich westchnień, to najpewniej pożegnałby się ze światem natychmiastowym zawałem.
Uwielbiał jak zawsze rano pilnowali się nawzajem, żeby niczego nie zapomnieć przed wyjściem z domu i długo nie mogli się pożegnać, jeszcze na klatce schodowej.
Choć Jin i publicznie nie bał się okazywać uczuć. Potrafił swobodnie rozprawiać przed sklepem jubilera, jakie kupią sobie obrączki, dywagować o tym, który idol ma lepszy tyłek, znienacka zaatakować jego kark pocałunkami, gdy stali w tramwaju, a w taksówce nie krępował się już w ogóle. Czasami, kiedy Namjoon odprowadzał go do pracy, ten jeszcze przed wejściem do szkoły machał między uczniami, a parę razy, powiedział głośne ,,kocham cię!,, gdy zapomniał mu powtórzyć to na osobności.
Z początku taka otwartość odrobinę Namjoona peszyła. Nie tylko ze względu na to, że Jin był mężczyzną, ale przecież sam parę miesięcy wcześniej chodził do tej szkoły, żeby teraz czule żegnać się z jednym z nauczycieli. Po pewnym czasie jednak do tego przywykł. Zorientował się, że i tak nikt nie zwraca na to uwagi, może z wyjątkiem kilku zagorzałych przeciwniczek Seokjina, tak zwanych mam na super misji kryptonim: wykopać Kima ze szkoły. Dziwnym trafem widywał je nawet poza jej terenem, jakby na siłę szukały na nauczyciela matematyki haka, który pozwoliło im pozbyć się z placówki znienawidzonego pedagoga.
Jak na razie żadne skargi nie przyniosły zamierzonego skutku i miał nadzieję, że tak pozostanie. Głupie babska nie miały swojego życia.
Kochał Jina od dawien dawna, kiedy jeszcze jako klasowy kujon snuł się po szkole w grzywce na garnek, w czarnym pulowerze i z miną ,,jestem za mądry, żeby z tobą rozmawiać,,. Tak naprawdę Seokjin był pierwszym człowiekiem, który sprawił, że zainteresował się czymś innym niż nauka i tylko przypadek sprawił, że znalazł się w grupce jego znajomych, właściwie dzięki Hoseokowi. Hobi znał Seokjina, on znał Hobiego i jakoś poszło.
CZYTASZ
Kartka papieru 2| Sope
Fanfic|Zakończone| Druga część opowiadania o bibliotekarzu Yoongim i nieznośnej przylepie Hoseoku , których losy połączył przegrany zakład i ciągnący się za nim przypadek. Od pierwszego spotkania chłopaków mija pięć miesięcy. Hobi staje przed trudnym wyb...