- Ja nie wiem, czy to dobry pomysł - pokręcił głową Cheng.
- Stary, nie ufasz mi? - wzniósł tęczówki ku górze Kook.
- Zależy w jakiej kwestii...
- Na przykład w tej.
- No w tej, to nie bardzo.
- Przecież to moje ciało i mogę z nim robić co chcę.
- Ale to nie za wcześnie?
- A kiedy będzie odpowiedni moment? Jak będziemy już starzy i zramolejemy?
- No nie, ale chociaż za rok?
- Nie! Ja chcę tu i teraz.
- Zachowujesz się jak bachor.
- A ty jak staruch.
- Możenie się łaskawie zdecydować i zamknąć drzwi, bo mi przeciąg łeb urwie - wtrącił się między ich dyskusję właściciel salonu.
- Po co wy tam stoicie? Ja już wzór wybieram - kiwnęła na nich Raemi.
- Cheng się zapiera - poskarżył na starszego Kook.
- Przecież to nie jego będą dziarać.
- Jest przewrażliwiony na punkcie wszystkiego.
- Obiecałeś Hobiemu - spróbował ostatni raz Cheng, łapiąc go za rękaw kurtki.
- Tylko malutki wzór, nawet nie zauważą - wyrwał się.
- Babe, ja zrobiłam pierwszą dziarę u tego oto mistrza - mówiąc to, przytuliła się do pleców ogolonego na łyso, wytatuowanego od stóp do szyi Japończyka - kiedy miałam piętnaście lat. Znamy się jak łyse konie i mogę ci obiecać, że krzywdy twojemu chłopakowi nie zrobi.
Cheng naburmuszony zarumienił się jak małe bobo po kąpieli i burknął coś pod nosem, że Kook wcale nie jest jego chłopakiem. Sam zainteresowany nie zwracała uwagi na dyskusję i dalsze przekonywanie Chińczyka, bo skupił się na przeglądaniu wzorów ukazanych na zwykłych kartkach w grubych segregatorach. Było ich tak dużo, że nie wiedział na czym zawiesić wzrok.
Ostatnie kilka dni odchorował, ale tamta noc nad rzeką coś w nim przełamała. Wprawdzie zażycie leków Chenga traktował jako ostateczność, lecz sama kradzież i myśl, że byłby gotów to zrobić, uświadomiła mu jak kruche jest życie, jak szybko może się zakończyć, z własnej woli, bądź nie. Dlatego nie chciał czekać z takimi planami, jak zwykły tatuaż. Znajoma Hoseoka załatwiła mu tatuażystę od ręki, mimo, że nie przekroczył jeszcze pełnoletności.
- Co on taki cykorek? - zapytała Raemi, pochyliwszy się nad tym samym segregatorem co on. Z jej ust poczuł zapach gumy truskawkowej, a włosy niosły woń bzu. Gdyby nie to, że najpewniej wolał facetów, a konkretnie to jednego faceta, to może nawet wpadłaby mu w oko. Lubił odważne dziewczyny.
- Opiekuńczy typ człowieka, co poradzisz.
- Zawiało nudą.
- Idzie przywyknąć.
- Ja was słyszę, jakby co - powiedział dalej obrażony Cheng. Nawet nie wchodził głębiej do salonu, tylko usiadł przy drzwiach jak ochroniarz.
- Nie podsłuchuj, panie wielki - zwróciła się do niego Raemi - na początek weź coś małego, ale bez przesady, nie bądź cipa.
- Nie boję się bólu.
- No ja myślę.
Cheng zagryzł wargę. Ani trochę nie podobała mu się ta cała Raemi i aż dziwne, że ktoś tak miły jak Hobi hyung przyjaźni się z tą panią "wiem lepiej niż ty, nawet tego czego nie wiem".
CZYTASZ
Kartka papieru 2| Sope
Fanfic|Zakończone| Druga część opowiadania o bibliotekarzu Yoongim i nieznośnej przylepie Hoseoku , których losy połączył przegrany zakład i ciągnący się za nim przypadek. Od pierwszego spotkania chłopaków mija pięć miesięcy. Hobi staje przed trudnym wyb...