- Jesteś sam?Hyung otworzył ubrany po domowemu, w swojej najbardziej swobodnej wersji, luźna, powyciągane koszulka i szare dresy.
- Sam. Namjoon pojechał z rodzicami na weekend.
- Podobno już nie jeździ na te wycieczki - powiedział obojętnie Jungkook, zsuwając z ramion kurtkę.
Jin szurał kapciami aż do kuchni, gdzie robił chyba właśnie kawę, bo jej mocny zapach roznosił się po całym mieszkaniu. Mały salon znów wyglądał normalnie, bez śladów po ostatniej imprezie i stole do ping ponga. Hyung musiał uznać, że nie może bez przerwy omijać go, wchodząc na kanapę.- Niby tak, ale teraz mieli się spotkać z jakimś kuzynem. Nie pamiętam dokładnie. Rodzina Namjoona jest jak labirynt, łatwo się w niej pogubić.
- Poznałeś już ich? - pod nos został mu podstawiony jeszcze pusty kubek, który za chwilę miał zostać wypełniony czarną jak smoła, pyszną kawą.
- Tylko parę osób, może z pięć. O pięć za dużo - westchnął Jin. Był zmęczony i niewyspany, nie ukryte pod makijażem wory pod oczami i niedoskonałości skóry dodawały mu lat. Na kuchennym stole leżały porozrzucane kartki wypełnione matematycznymi obliczeniami uczniów. Na krawędzi ułożony stosik zaczynał się kartką pokreśloną na czerwono, czyli zabrał się w końcu za sprawdzanie sam.
Nawet tutaj musiała wpychać się w jego życie pieprzona szkoła.
- Tacy źli?
- Nie lubię rodzinnych klimatów. Są nijacy, ludzie jak ludzie. A tobie co, że nie siedzisz w domu? - zapytał, nalewając do swojego kubka wrzątek.
- Matka mnie gnębi za tę imprezę u was.
- Mogłaby sobie darować. Dosyć, że nie pijesz, są ferie, a ta ciągle ma jakieś pretensje.
- No właśnie - zgodził się młodszy - może mógłbyś z nią pogadać, czy coś?
Jin zrobił zdziwioną minę, podczas zalewania drugiej kawy.
- Ja? Chyba jestem ostatnią osobą, której posłucha.
- Ale jesteś nauczycielem, chyba gadasz czasami z rodzicami?
- Czasami na wywiadówkach, ale to tylko takie lanie wody. Nawet nie wiem o kim rozmawiam. Dla mnie wszyscy są tacy sami, dziele ich tylko na tych co rozumieją i nie rozumieją matmy, dla każdej z grup mam jedną gadkę.
Jungkook zaśmiał się pod nosem.
- Gdyby wszyscy dorośli ludzie byli tacy spoko jak ty - brzmiał jak rozmarzone dziecko - życie takich jak ja, byłoby dużo łatwiejsze.
- Niestety, Kim Seokjin jest niepowtarzalny, choć wiem, że nie jeden chciałby go dla siebie.
Młodszy uśmiechnął się i opuścił spojrzenie na kawę. Hyung od zawsze tak strasznie mu się podobał. Poznali się trzy lata wcześniej na szkolnym korytarzu i Jin na dzień dobry wykazał się zrozumieniem. Nie wydał go sprzątaczce, choć był świadkiem, jak Jungkook pisze po ścianie markerami. Co więcej, zamiast go wydać i zrugać, zabrał od niego mazak i dopisał jeszcze kilka bluzg na swoją znienawidzoną ,,koleżankę,, po fachu, nadęta panią Kyon, która uczy geografi.
Dziwił się, że ktoś taki w ogóle pracuje jako wychowawca młodego pokolenia. Łamał każde wyobrażenie o standardowym nauczycielu. Nie zadawał prac domowych, bo uznawał, że skoro jemu nie chce się po pracy wracać wspomnieniami do lekcji, to i jego uczniom przyda się trochę swobody, nie przejmował się za bardzo dyscypliną, czy zachowaniem, nie był zbyt uporządkowany, a już na pewno nie systematyczny. Wiele osób zastanawiało się dlaczego Kim Seokjin nadal jest trzymany na swojej posadzie i zapewne tak by nie było, gdyby nie zaskakująco dobre wyniki jego uczniów na egzaminach końcowych. Co prawda nadrabiał to najniższą średnią ocen z zachowania, ale co z tego, zachowania nie wpisywało się w końcowych wynikach szkół.
CZYTASZ
Kartka papieru 2| Sope
Fanfiction|Zakończone| Druga część opowiadania o bibliotekarzu Yoongim i nieznośnej przylepie Hoseoku , których losy połączył przegrany zakład i ciągnący się za nim przypadek. Od pierwszego spotkania chłopaków mija pięć miesięcy. Hobi staje przed trudnym wyb...