Najciszej jak potrafił uchylił drzwi i odłożył klucze na szafkę w przedpokoju. W mieszkaniu było cicho i ciepło, co napawało go dobrą myślą, że jednak się udało. Szybko rozebrał się z kurtki i butów. Teraz tylko dotrzeć do łóżka i udawać niewiniątko, a gdyby co zgrywać głupa, że był w łazience. Prześlizgnął się na płytkowej podłodze puchowymi skarpetami i wpadł do największego pokoju, gdzie przy stole siedział Yoongi.
Zamarł, jakby miało mu to w czymś pomóc. Może jeśli zastygnie w bezruchu i na dodatek zasłoni oczy, to chłopak nie zareaguje. Yoongi spokojnie przeglądał telefon i popijał kawę z największego kubka jaki znalazł w szafce - wysoki, żółty, w prążkowane wzory, z postacią kurczaka. Gdyby nie bezpośrednie zagrożenie życia, to pewnie by nie wytrzymał i zaczął się śmiać. Słoneczny kubek miał się nijak do bladej twarzy, czarnych dresów i równie czarnej koszulki. Nie wspominając o czarnych jak kawa w kubku, włosach i cieniach pod oczami.
Zdradziło go swędzące uczucie w nosie i skutkujące nim potężne kichnięcie. Aż zatoczył się od siły z jaką wypuścił powietrze z obolałego gardła.
- Dobrze ci tak - powiedział spokojnie Yoongi i napił się łyka kawy.
- Hyung, kichnięcie prawie oderwało mi głowę.
- A co za różnica, i tak jej nie używasz.
- Musiałem ratować przyjaciela. To był szczytny cel - przysiadł nieśmiało na przeciwko Yoongiego.
- Teraz przez cały tydzień nie wyjdziesz z łóżka, a przez to i ja.
Hobi uśmiechnął się pod nosem, czego Min nie mógł przepuścić. Schylił się po miękkiego kapcia i rzucił nim prosto w głowę młodszego. Ten zareagował otwartym śmiechem.
- Jak chcesz to mogę wrócić do siebie i tam odchorować - zaproponował.
- Tak i ciekawe kto się będzie tobą opiekował.
- Jestem już duży.
- Duży może i tak, ale dojrzały w ogóle. Duże dziecko.
- Przepraszam, hyung. Wiesz, że to była sytuacja awaryjna - złagodniał, podając właścicielowi kapcia przez stół.
- No to mów czego się dowiedziałeś, skoro ta akcja ratunkowa nie mogła poczekać chociaż do jutra - westchnął Yoongi. Wstał, żeby nastawić wodę na herbatę. Tylko ją miał w asortymencie leczenia, zanim Jimin i Tae nie przyniosą leków - jak już wyszedłeś, to mogłeś wstąpić do apteki.
- Ta na naszym osiedlu była zamknięta.
- Co z Namjoonem?
- Zerwał z Jinem. Nie powiedział mi co się stało, ale ten idiota znowu musiał mu zajść za skórę i to poważnie. Nam może i trochę histerycznie podchodzi do sprawy z Jinem, ale w takim stanie jeszcze go nie widziałem. Wygląda gorzej niż my obaj razem wzięci.
- Jest ktoś z nim?
- Rodzice i siostra, ma się kto nim opiekować.
Pełny kubek parującej herbaty z miodem zapachniał mu pod nosem. Uśmiechnął się błogo, mimo wspomnienia cierpiącego przyjaciela. Nie chciał wyciągać nic na siłę, a chyba jedynym lekarstwem dla Nama był teraz czas. Wszystko powie, nie był typem człowieka trzymającym w tajemnicy swoje problemy. Wystarczyło trochę cierpliwości. Tylko ta myśl o niepotrzebnym cierpieniu, które spadło na niego znienacka i to właśnie teraz, kiedy zaczynał studia i tym samym w jakimś stopniu nowe życie.
- Szczerze to myślałem, że już będzie dobrze - Yoongi wyciągnął z pudełka chusteczkę i wysmarkał obolały nos. Katar męczył go od trzech dni, a czuł jakby miał go co najmniej dwa tygodnie.
CZYTASZ
Kartka papieru 2| Sope
Fanfiction|Zakończone| Druga część opowiadania o bibliotekarzu Yoongim i nieznośnej przylepie Hoseoku , których losy połączył przegrany zakład i ciągnący się za nim przypadek. Od pierwszego spotkania chłopaków mija pięć miesięcy. Hobi staje przed trudnym wyb...