32.

1.7K 174 69
                                        

- Może byś podniosła szanowne cztery litery i pomogła mi rozkładać napoje i przekąski? 

- A może się zamknij, ja tu przechodzę misję życia - wzdrygnęła się Raemi , kiedy jakiś skurwysynek zestrzelił jej szybowiec, który miała zamiar użyć jako kamikaze. 

- Ciekawe co powiedziałby szef, widząc cię schowaną pod blatem, z telefonem w łapach - Hobi układał butelki z napojami w małych lodówkach. 

- Właśnie po to siedzę schowana, żeby nie wiedział. A ty nie rozgłaszaj tego na cały regulator. 

- Nie będę wszystkiego za ciebie robił - podparł ręce na bokach i bezczelnie zdradzał jej położenie twardym spojrzeniem. 

- A kto ostatnio był tydzień na zwolnieniu? - wysyczała przez zęby - i ja jakoś nie narzekałam. Bierz się do roboty, Jung. I tak masz ostatnio za dużo laby. Szkoła skończona, studiów jeszcze nie ma, chorobowe się bierze, a Raemi zapierdala jak ta krowa co ciągnie pług orny na czarnoziemach.

- Dobra, już się nie rozkręcaj - skapitulował i wrócił do rozpakowywania kartonowych pudeł. Ludzie jakby umówili się dzisiaj, że nie będą kupować przekąsek, dlatego bar miał praktycznie wolne, a tak się składa, że ich dwójka dostała tu zmianę. Zanim wybiła dwunasta w południe, w holu kina pojawił się, ktoś, kogo Hobi aktualnie nie spodziewał się zobaczyć poza domem. 

- Hej - przywitał się. Ledwie dało się go dosłyszeć spod warstwy nasuniętego na twarz szalika. 

- Hej, wyszedłeś z domu - ucieszony zjawił się przy nim z szerokim uśmiechem.  

- Jakoś tak ciężko mi tam wysiedzieć. Z Nyuną mam spokój, bo wróciła do szkoły, ale mama truje na okrągło. Chciała, żebym szukał pracy zamiast bezczynnie siedzieć, bo może "to mi pomoże" - przewrócił podkrążonymi oczami. 

- Coś w tym jest. Jakieś zajęcie to zawsze mniej czasu na myślenie. 

- No właśnie zastanawiałem się, czy u was dałoby radę coś załatwić? 

Jakby z czeluści samych piekieł, spod blatu wyłoniła się czarno fioletowa czupryna. Namjoon mało co nie przypłacił tej niespodzianki niesprawną komorą sercową. Przerażony odskoczył w tył. 

- Czy ktoś tu mówił o załatwianiu zatrudnienia... - z podejrzanym uśmieszkiem zmierzyła go wzrokiem zadowolona Raemi - tak się składa, że pośredniak Raemi jest otwarty dwanaście na dobę.

- Doba ma dwadzieścia cztery. 

- Zamilcz Hoseok i przedstaw mi swojego bezrobotnego przyjaciela. 

- Jestem Namjoon - trochę niepewnie podszedł ponownie do baru - przyjaciel Hobiego ze szkoły. 

- A to pewnie znasz pierdolonego Kima? 

- Zależy którego...

- Tego zjeba, który przywłaszczył sobie słodką kluskę. 

- W sensie Tae? 

- Ta, właśnie. 

- A no tak, byłem tu kiedy go zaatakowałaś.

- Ja jego?! - zareagowała zbyt dynamicznie. 

- Nie denerwuj się, bo ci się tipsy odkleją - uspokoił ją Hoseok. 

- Wara od moich tipsów, ciotka mi robiła na klej w sztyfcie. 

Namjoon ukłonił się w przepraszającym geście i przysunął bliżej przyjaciela. Ta kobieta przyprawiała go o dreszcze. 

- To może on ciebie, mam słabą pamięć - poprawił się z lekkim zająknięciem. 

Kartka papieru 2| SopeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz