57.

1.6K 164 331
                                    

Vmin

Czerwiec 2023

...

- I zostawiliście go samego!? - przeraził się Jin.

- A skąd mogłem wiedzieć, że Tae zamiast na ślub szykuje się na pogrzeb!? - bronił się Hobi.

- Przecież powiedziałem ci o wieńcu!

- Nie drzyjcie się, ludzie patrzą - rozdzielił ich Yoongi - idziemy na górę.

Wszyscy jak jeden mąż ruszyli za nadpobudliwym Jinem i szybciej niż winda zdążyłaby pokonać tę drogę, wspięli się na drugie piętro. Już przed pokojem Seokjin zatrzymał cały peleton tak gwałtownie, że wszyscy wpadli mu na plecy.

- Co jest? - szepnął gorączkowo Namjoon.

- Hobi, ty pierwszy.

- A czemu ja? - kłócili się szeptem.

- Bo ty tu jesteś gliniarzem. Zrób jakieś ,,FBI, open up!,, I rozpierdol drzwi, czy coś.

- Nie jesteśmy FBI - wykrzywił usta.

- Fajni, Bystrzy, Inteligentni! - zaproponował zadowolony z siebie Nam.

- Ty zwłaszcza...- skomentował Yoongi.

- Chłopaki... bądźcie przez chwilę cicho - ostudził ich zapał Cheng.

- Ty mnie tu nie uciszaj! - syknął najstarszy.

- Nie, naprawdę. Cicho - zawtórował mu Kook i wtedy wszyscy wytężyli słuch.

Zza drzwi dało się dosłyszeć spokojny ton prostej melodii, nuconej niskim głosem Tae. Dziecinnej i niewinnej, jakby śpiewał komuś na dobranoc.

Dreszcz przebiegł po plecach Hobiego, ale przepchnął się na przód i odliczył do trzech, pokazując to reszcie na palcach.

Raz.

Dwa.

Trzy.

Na raz wszyscy wparowali do pomieszczenia, ledwo dając radę utrzymać równowagę i nie poprzewracać się na siebie nawzajem. Pierwsze spojrzenia skierowali w stronę jedynej w pokoju postaci. Był to Taehyung.

Zamiast weselnego garnituru miał na sobie koszulę z podwiniętymi do łokci rękawami. Jedną jego z rąk pokrywał ciemno czerwony odcień brudzącej substancji, tworząc smugi na prawie całej dłoni. W drugiej za to trzymał niewielki nożyk, nie większy niż scyzoryk albo nóż do papieru. Na policzku jawiły się dwie cieniutkie, płytkie szramy, z których spływały kropelki świeżej krwi, zupełnie jakby ktoś zrobił mu je paznokciami. Na przykład walcząc o życie.

To nie był czas na szok, choć przerażony Namjoon zastygł jak skała.

- No hej! - pomachał do nich zakrwawioną dłonią i uśmiechnął się jakby nic się nie stało.

- Ręce do góry! Rzuć nóż, bandyto! Głowa szeroko, nogi na kark, ręce pochylone! - krzyknął na niego Hobi.

- Co?

Kartka papieru 2| SopeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz