11.

1.8K 181 142
                                    


Raemi nie była zła. Była wściekła i to nie dlatego, że Hoseok nie pojawił się w pracy. W jej głowie powstało z tysiąc scenariuszy, co takiego mogło stać się jej ulubionemu koledze z pracy. Rozważała porwanie dla okupu, napaść z bronią w ręku, przetrącenie karku na oblodzonym chodniku, a nawet uprowadzenie przez statek kosmiczny ,,piedolonego Kima,,. Krzyczała na niego przez telefon dobre 20 minut, podczas których Yoongi zdążył zniknąć w łazience, wziąć zimny prysznic i pozbyć się problemu w bokserkach, który próbował zaciekle ukryć przez Hobim.

Było już po 15, więc otwieranie biblioteki, ani pójście na ostatnią godzinę na zmianę do kina nie miało sensu. Zamówili dwie duże pizze i włączyli maraton ,,Władcy pierścieni,, podczas którego telefon młodszego wibrował jeszcze kilka razy, bo jeden z jego współlokatorów martwił się o Mickyego, który cały dzień siedział sam. Hobiemu udało się przekupić Shina, żeby wyprowadził psa na spacer, swoją kartą stałego klienta w barze, gdzie sprzedawali najlepsze bubble tea w mieście. Dopiero wtedy mógł z czystym sumieniem wtulić się w Mina i pożerać kolejne kawałki pizzy.

Coś jednak nie dawało spokoju bibliotekarzowi. Ciągle i ciągle wracały do niego wspomnienia chwil zaraz po pobudce. Starał się skupić na fabule filmu, który oglądał już tysiące razy lecz przygody drużyny pierścienia pomieszane z powracającym zażenowaniem własną nieporadnością, nie były tak przyjemne w odbiorze jak zawsze. Hobi nawet o tym nie wspominał, właściwie zachowywał się jakby cała sytuacja sprzed kilku godzin nie miała miejsca. Z drugiej strony nie siedział mu w głowie, to że zgrywał naturalnego, wcale nie znaczy, że wewnątrz nie rozgrywała się walka. A może tylko on tak bardzo to przeżywał.

W wieku dwudziestu dwóch lat chyba powinien mieć jakieś pojęcie o intymności. Zdarzyło mu się obejrzeć kilka filmików, nie często, ale musiał to robić, kiedy przycisnęła go potrzeba i samotność. Ale z realną osobą nigdy nie miał seksualnego kontaktu, z wyjątkiem samego siebie. A jak się okazało nie jest to dla niego tak proste i oczywiste, jak pokazują to w filmach, gdy szesnastoletni uczniowie amerykańskich liceów mają to za sobą i z dumą opowiadają o miłosnych podbojach, a dziewice i prawiczków traktuje się jako obiekt żartów.

W Korei kultura nie pozwalał chełpić się rozwiązłością, wręcz przeciwnie. Traktowano ją jako coś poniżającego, ale dawanie dupy na prawo i lewo, a zbliżenie z osobą, która się kocha, to dwie zupełnie przeciwne sprawy. Yoongi nie mógł się zdobyć nawet na to.

Właśnie podczas pojawienia się nazguli nad kryjówką Froda i jego ekipy, wpadł mu do głowy pewien pomysł. A może nawet dwa. Jeden przyjemny, drugi troszkę mniej.

A gdyby tak zacząć od czegoś, od czego zaczyna każdy?

Przygryzł wargę i od czasu do czasu spoglądał w profil swojego chłopaka.

- Yoongi, patrzysz się - serce załomotało w piersi Mina, gdy został przyłapany - i przygryzasz wargę,  a przez to nie mogę się skupić.

Uśmiechnął się pod nosem, na co Yoongi zareagował podobnie. Nie mógł się powstrzymać. Schlebiało mu, że aż tak na niego działa. Film powoli tracił na ważności.

- Hobi, może pojedziemy gdzieś w ten weekend?

- Gdzie? - odwrócił wzrok od telewizora i pociągnął do siebie szczupłą sylwetkę chłopaka, tak by barkiem opierał się o jego klatkę piersiową. Ugiął kolano, opierając je o bok Mina, który siedział teraz centralnie między jego nogami i  natychmiast zaatakował ciemne kosmyki włosów delikatnymi czułościami opuszków palców. Przez moment było mu tak błogo, że zapomniał o czym ma zamiar powiedzieć.

- To będzie ostatni weekend przed naborami na studia. To chyba dobry czas, żeby odetchnąć. Może gdzieś za miasto? - kontynuował Yoongi.

Hoseokowi spodobał się ten pomysł, starszy czuł jak serce przyspiesza mu ze spokojnego, miarowego bicia, do tego poprzedzającego ekscytację oraz radość.

Kartka papieru 2| SopeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz