Koncert dobiegał końca. Fani głośno śpiewali razem z zespołem. Krzyki publiczności można było usłyszeć dobre parę kilometrów od stadionu, a co dopiero za kurtyną. Zaszyta w jednym z pokojów, gdzie mało osób wpadłoby na pomysł by tam zajrzeć, czekałam na telefon od dostawcy jedzenia. Siedząc na jednej z kanap nie spuszczałam wzroku z czarnego ekranu telefonu, który leżał spokojnie na stoliku przede mną. W moich myślach odtwarzana była co chwilę jedna scena. Jak zacięta płyta co powtarzała cały czas jeden wers piosenki. Dłonie Jimina, które zaczynają rozpinać guziki od koszulki. Chodź zazwyczaj jest słodki i spokojny ma w sobie coś co przykuwa uwagę dziewczyn. Może dlatego ma tak duże powodzenie nie tylko wśród fanów? Skrzywiłam się na myśl o tym i poprawiłam swoją pozycję siedzenia.
Po przybyciu dostawcy i rozłożeniu zamówionego jedzenia na stół do pokoju wpadli chłopaki niczym stado słoni zajmując jakiekolwiek wolne miejsca. Każdy z nich ciężko oddychał. Ich koszule i włosy były mokre od potu. Zaraz na nimi do pomieszczenia przyszli masażyści. Kładli worki z lodem na kark i wachlowali wachlarzami ich twarze.
- Przepraszam może mi pani pomóc? - zawołał jeden z mężczyzn.
Podeszłam szybko do niego. Na niewielkiej macie rozłożonej na podłodze leżał Jimin i Jungkook.
- Może pani się nimi zająć? - powiedział wskazując na dwójkę leżącą na podłodze.
Sam za to próbował jakoś pomóc najstarszemu. Nie myśląc długo odnalazłam jedną z torb masażystów. Wyciągam potrzebne rzeczy i wróciłam do chłopaków. Usiadłam na podłodze nad głowami idoli. Położyłam zimne okłady na czołole. Chwyciłam dwa wachlarze w ręce i równo machałam, aby zimne powietrze docierało na mokre i rozgrzane twarze.
Na każdym koncercie, na każdej piosence dawali z siebie wszystko. Cały zespół. Na scenie tryskali energią, ale pomimo że po koncercie schodzili ledwo przytomni to i tak można dostrzec uśmiech na ich twarzach. Podziwiałam ich za to jakim są zespołem, jacy są szczerzy i troskliwi dla swoich fanów.
Leżący brunet miał przymknięte oczy. Wyglądał jak książę odpoczywający po stoczonej walce. Jego klatka piersiowa powili podnosiła się w górę i opadała spowrotem w dół. Blondyn z kolei niczym starszy brat księcia obserwował jak moja dłoń wykonuje niewielkie gesty wachlarzem. Jego włosy ułożone w idealny nieład dodawały mu uroczego wyglądu.
- Dobrze wam dziś poszło, jestem z was dumna.
Mój spokojny głos sprawił, że Jimin spojrzał na mnie. Nasze spojrzenie spotkały się na chwilę, gdyż uciekłam wzrokiem gdzieś na pobliską ścianę.
- To zaszczyt, że nasza szefowa jest dumna z nas - uśmiechnął się co spowodowało że i ja wystawiłam na światło dzienne szereg białych zębów.
Jimin spojrzał na Jungkooka, który wciąż uśmiechał się do mnie.
- Dość tego leżenia, pora na jedzenie - schowałam wachlarze oraz zimne okłady, które swoją drogą już dawno przestały być zimne.
- Eee... Ja chcę jeszcze poleżeć - marudził młodszy.
- Kooki bo Suga ci wszystko zje.Na te słowa dość żwawo się podniósł i pognał do stolika z jedzeniem. Trochę wyglądał jak młoda sanerka tuż po urodzeniu, która uczy się chodzić.
- A ty na co czekasz? - wstałam na równe nogi.
- Pomożesz? - wyciagnoł dłoń bym pomogła mu wstać.Kiedy tylko nasze dłonie się splotły on pociągnął mnie w swoją stronę. Upadłam prosto na niego. Czułam jak jego klatka piersiowa chodziła w górę i w dół. Atmosfera stawała się coraz bardziej napięta i nie pomagał w tym fakt że trzy pierwsze guziki od koszuli były rozpięte. By ratować się przed upadkiem jedna moja dłoń opierała się o ziemię, a druga.... No właśnie. Druga znajdowała na nagim ciele Jimina, która koszula odsłaniała. Nie mogłam oderwać wzroku od mojej ręki. Jego skóra była taka delikatna, ale dobrze można było wyczuć mięśnie schowane pod nią.
- Jesteś trochę niezdarna - uśmiechał się cwaniacko.
Mój zdziwiony wyraz twarzy musiał go rozśmieszyć, bo kiedy podniosłam głowę by ujrzeć jego oczy zaczął się cicho śmiać. Moja pewność siebie i bojowa postawa w tej chwili postanowiły mnie opuścić. Chłopak szybko zmienił pozycje w której znajdowaliśmy. Położył mnie delikatnie na macie, a sam zawisł nade mną. Obie jego dłonie znalazły się po obu stronach mojej głowy. Przybliżył swoją twarz do mojej. Uciekłam szybko obracając głowę w bok. Jimin zatrzymał się tuż nad uchem. Jego zimne powietrze, które stykało się z skórą na mojej szyi sprawiało, że na całym ciele czułam ciarki.
- Chodźmy coś zjeść - szepną do ucha.
Jego ton sprawiłby, że nie jedna dziewczyna zemdlałaby słysząc tak charakterystyczny głos, który powoduje, że Twoje serce chce wyskoczyć z klatki piersiowej. Podniósł się i pomógł mi wstać, a następnie chwycił moja dłoń i zaprowadził do stolika jak małe dziecko, którym w tym momencie przez paraliż byłam.

CZYTASZ
World Star Park Jimin
FanfictionZ powodu ciężkiej choroby mamy musiałaś wyjechać do Korei Południowej. Pieniądze, które zarabiasz w większość przeznaczasz na leki dla mamy. Po niemiłym incydencie musisz się podjąć pracy, której nie chcesz. Siódemka chłopców sprawi że zmienią twoje...