#30

319 17 4
                                        

Wbiegłam do szpitala mijając siedzących na korytarzu ludzi. Szukając po ścianach odpowiedniego napisu, który zaprowadziłby mnie na oddział.

- To musi być za rogiem - mruknęłam do siebie.

Jak tylko minęłam róg ściany wpadłam na kogoś. Jego silne ręce ochroniły mnie przed bliskim spodkaniem z podłogą.

- Oo... Już jesteś?

Fioletowe włosy opadały na czoło zasłaniają mu widok. Postawił mnie do normalnej pozycji i przeczesał ręką włosy.

- Namjoon gdzie jest reszta? - spytałam niecierpliwa.

Śledziłam każdy jego ruch i obserwując go od stóp do głów szukając jakichkolwiek obrażeń lub ran.

- Chodź reszta czeka pod salą - machnął ręką.
- Ale co się stało? - zadałam pytanie, które tak bardzo mnie męczyło.
- Podczas rozciągania uderzył nogą o róg stołu co spowodowało dość głębokie rozcięcie.

Tak jak mówił chłopak, reszta zespołu siedziała pod jednymi drzwiami.

- Namjoon czy wy biliście u fryzjera?

Lider spojrzał na mnie pytająco. Na pobliskim krześle przysypiał czarnowłosy Yoongi. Obok niego siedział Hoseok o wiśniowych włosach.

- RM... Gdzie jest ta kawa? - podszedł Jin o falowanych ciemno blond włosach.
- Spotkał mnie i przyprowadził tu - wtrąciłam się.
- Chodź Jin pójdziemy razem - pociągnął go za rękę.

Usiadałam obok Jhopa nie spuszczając wzroku z białych drzwi sali. Lider mówił on, więc to jest jedna osoba. Ale mi brakuje trzech członków.

Rozmyśleń wyrwał mnie śmiech. Niebieskie włosy były widoczne z końca korytarza. Pochyliłam się by dostrzec czy to jest ta osoba, o której myślę.

- Nie mylisz się.... Taehyung tam siedzi - zaśmiał się Hoseok - Idź do niego. Zawołam jak coś będzie wiadomo.
- Dobrze... - zerknęłam na Suge -... Tylko nie budź go.
- Nie ma sprawy - szepnął.

Z daleka widziałam jak niebiesko - włosy chłopak bawi się z małym chłopcem.

- Taehyung co ty wyprawiasz? - zagadałam podchodząc do niego.
- Bawię się - uśmiechnął się niczym małe dziecko trzymając w ręce misia i małą żółtą piłeczkę.
- Tae.. Tae zobacz. To mój ulubiony super bohater - podbieg i pokazał mała figurkę.

Usiadłam obok chłopaka. Czyli jeden się znalazł, to jeszcze jeden i zagadka będzie rozwiązana kto leży w gabinecie lekarskim.

- Jimin, Jimin - zaczął krzyczeć biegnąc do niego chłopczyk.

Jimin szedł w naszym kierunku trzymając dwa kubki.

- Gdzie byłeś? - spytałam.
- Szukałem czegoś do picia - podał przyjacielowi kubek z ciepłą herbatą.

Szarowłosy chłopak przysiadł się. Mały chłopczyk podbiegł do niego.

- Proszę, ale pij pomału - podał drugi kubeczek herbaty.

Rozglądając się po korytarzu szukałam rodziców chłopca.

- Jesteś lekarzem, ale nie masz białego fartucha, dlaczego? - zagadał do mnie.
- Lekarzem? Skąd ten pomysł.
-No bo Jimin mówił, że opiekujesz się nimi, a lekarz też opiekuje się innymi.

Uśmiechnęłam się nie świadomie ze słów małego chłopca. Kątem oka dostrzegłam jak Jhope macha rękami w naszym kierynku.

- OK. Pora się zbierać.
- Chodź odprowadzimy cię do sali - wstał Tae i złapał jego małą rączkę.

Razem z Jiminem pozbierałam zabawki jakie przez ten czas chłopiec poprzynosił. Podążyłam za nimi do odpowiedniej sali. Przez szklaną szybę widziałam jak Jimin i Taehyung żegnają się z małym chłopcem.

- To dlatego nie było nigdzie jego rodziców - powiedziałam utwierdzając się w swoich słowach.

Kiedy wróciliśmy pod sale, drzwi się otworzyły. Na wózku z pokoju wyjechał Jungkook. Nie miał ubranego jednego buta, a z pod długich spodni wystawał opatrunek.

- No i żyje... - zaśmiał się lider.
- Dalej będę musiał się z nim użerać - mruknął Yoongi, który się przeciągał po drzemce.
- Nie pozbędziesz się mnie tak łatwo - odpowiedział brunet.

- Czy mogę prosić menadżera? - zawołał lekarz.

Weszłam do pokoju. Białe ściany, na których wisiały plakaty z budową ciała człowieka. Usiadłam na krześle, a lekarz zajął swoje miejsce za biurkiem.

- Hmm... No więc tak. Pan Jeon Jungkook przez najbliższe dni nie może nadwyrężać nogi. Nie może też pracować i powinien przebywać w domu - czytał dokumenty z biurka.
- Proszę się o to nie martwić, wszystkim się zajmę - uśmiechnęłam się.
- A i jeszcze jedna sprawa...
- Tak?.. Jaka?
- Jak pani bark. Mogę zobaczyć ranę?

Przez chwilę siedziałam jak zaczarowana. Skąd ten lekarz może wiedzieć o moim barku?
Odsłoniłam ranę ukazując ją na światło dzienne.

- Eee... Nie jest tak tragicznie jak myślałem.... Za dwa lub trzy dni powinna przestać boleć.
- To dobra nowina.
- Niech pani pamięta o smarowaniu rany maścią rano i wieczorem to przyspieszy gojenie się.
- Dorze, dziękuję za wizytę, dowidzenia.
- Dowidzenia.

Opuszczając pokój doktora ujrzałam siedzącego na przeciw drzwi Jimina.

- Jak wizyta? Wszystko w porządku? - podszedł do mnie bliżej.
- Kooki przez kilka dni musi zostać w domu - odpowiedziałam chowając wyniki badań chłopaka do torby.
- Wiesz, że nie o tym mówię - zrobił minę smutnego pieska.
- Wiem... - ruszyłam w stronę wyjścia -... A gdzie reszta?
- Pakują JK do samochodu - wyrównał krok do mojego i szedł obok mnie.

Przy samochodzie zwracałam dużą uwagę na bruneta. Tak jak większość członków. Jedynie Jimin stał gdzieś niedaleko ze smutną miną i spuszczonym wzrokiem. Jego kamienna twarz najwidoczniej wyrażała że myśli o czymś bardzo mocno.

- Jimin chodź do samochodu - zawował Tae.

Wsiadł do przeciwnego czarnego auta. Przyglądałam się mu uważnie. Nasze spojrzenia połączyły się na chwilę, ale jego oczy nie błyszczały tak jak wcześniej. Niczym gwiazda pozbawiona blasku. Przerwał nasze spojrzenie wsiadając do samochodu i już ani razu na mnie nie spoglądając.

- No to ruszamy - odparł Jin.

Po jego słowach auta ruszyły z miejsc w kierunku naszych mieszkań.






_______________________________________

Przepraszam, że ostatnio nie było rozdziału, ale ilość nauki nie pozwalała na co kolwiek.
Jak myślicie co dolega Jiminowi i dlaczego jest smutny?
Jakieś teorie do tego co się stanie na imprezie firmowej?

                                       ~ Moontrace 💜

World Star Park Jimin Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz