# 41

214 12 0
                                    

- Jungkook nie wygupiaj się - powiedziałam zirytowanym głosem.
- Ja się wcale nie wygupiam - odpowiedział stając na chwiejne nogi.

Przeraźliwa cisza poniosła się wzdłuż całego korytarza. W całym budynku panowała grobowa cisza, można było tylko usłyszeć nasze głosy podczas rozmowy. Prawdopodobnie każdy kto tej nocy się przebudził wsłuchiwał się w rozmowę między nami.

- Jeden mały pocałunek - ciągnął chłopak - nic więcej. Przecież to takie proste.

Podszedł do mnie tak chwiejnym krokiem, że musiał się podczymywać ściany by nie upaść. Obie ręce opar o ścianę po obu moich stronach sprawiając tym brak jakiejkolwiek możliwości ucieszki.

- Jungkook - krzyknęłam kiedy chłopak zaczął się nachylać w moją stronę.

W jednej sekundzie ktoś odepchnął chłopaka powalając go na ziemię. Brunet znów leżał na podłodze tak samo jak 5 minut temu. Nawet nie próbował się podnieść. Po prostu leżał i wydawał z siebie jęki jakby złamał nogę, a ból niepozwalał mu tego ukryć. Chodź wracając pamięcią kiedy chłopak siedział na wózku przez uraz nogi, nie wydał z siebie ani jednego jęku przypominającego te które teraz wydaje.

- Ogarnij się młody i wracaj do swojego pokoju - krzyknął.

Jego głos był donośny, ostry i wściekły. Przez najbliższe kilka minut dzwoniło mi w uszach.

- Mówię coś do ciebie - podszedł do bruneta i podniósł go z podłogi.

Jednym silnym, sprawnym ruchem postawił chłopaka na równe nogi.

- Wracaj do pokoju - popchnął go w stronę drzwi.

Jungkook bez słowa namysłu ruszył w stronę pokoju jak mu starszy nakazał. Kiedy brunet zniknął za drzwiami wzrok chłopaka spoczął na mojej sylwetce. To nie były te same słodkie i błyszczące oczy Jimina, które zawsze widziałam. Na pewno nie. Te oczy miały w sobie wściekłość. Płonące iskry ognia, które nie chciały zgasnąć.

- Ty też do pokoju - krzyknął.

Na jego głos całe moje ciało się spieło. Stanęłam pod ścianą praktycznie na baczność, lecz kiedy spróbowałam ruszyć w kierunku pokoju moje nogi skapitulowały. Ugieły się pod moim ciężarem w skutek czego upadłam na twardą zimną podłogę.

- O matko - wydał z siebie.

Podszedł do mnie. Przerzucił mnie na ramię niczym jakbym była niewielkim workiem ziemniaków i udał się w stronę mojego mieszkania.

- Gdzie masz klucze? - zapytał chodź jego wściekły głos był nadal wyczuwalny.

Podałam niewielką torebkę bez najmniejszego słowa bojąc się, niczym małe dziecko próbujące uniknąć kary za swoje zachowanie. Chłopak odnalazł klucze i jednym sprawnym ruchem otworzył drzwi. Posadził mnie na łóżku.

- Siedź tu - wskazał palcem na mnie.

Zrobiłam minę niezadowolonego szczeniaka, który nie zamierza wykonywać cudzych rozkazów. Schyliłam się, aby ściągnąć buty. Małe zapięcie co chwila uciekało z palców. Próbując raz po raz denerwowałam się coraz bardziej.

- Jebane buty - wydałam z siebie podnoszą się do pozycji siedzącej.

Jimin staną przy drzwiach i przelotnie spojrzał na mnie od góry do dołu.

- Nawet butów nie umiesz ściągnąć? - zapytał sarkastycznie.
- Sam spróbuj - podniosłam nogę do góry - To jest nie do zdjęcia przy takim zamku.

Chłopak podszedł i delikatnie chwycił kostkę. Druga ręka rozprawił się z upartym zamkiem.

- Mówiłem Ci żebyś uważała - mruknął zdejmując drugi but.
- Przecież uważałam....
- I dlatego jesteś pijana? - spojrzał na mnie krzywo.

Wydawać się mogło że to teraz on jest moim menadżerem, a ja idolką która sprawia same kłopoty i właśnie wróciła z niezłej imprezki.

- Marudzisz. Wcale nie jestem pijana.

Wstałam i ostatkiem sił próbowałam dojść do kuchni prostym krokiem. Co kilka kroków świat wirował i musiałam przyczymać się ściany. Kiedy w końcu dotarłam do miejsca docelowego postanowiłam zrobić herbatę.

- I co takiego ciekawego dowiedziałaś się na tym spotkaniu - mruknął dalej niezadowolony z jakiegoś powodu.
- A no że gdzie odbywają się urodziny - podrapałam się po głowie - I że będzie dużo gości.
- I tyle? - spytał podejrzliwie.
- A o czy mieliśmy rozmawiać?! - zamieszałam herbatę.

Wypiłam jednym tchem cały kubek. Ruszyłam w stronę pokoju ale świat nadal wydawał się jakby był jedną wielką karuzelą. Zawahałam się i oparłam się o stół znajdyjacy się pod oknem.

- Ehh... - westchnął.

Podniósł mnie na ręce i zabrał do pokoju.

- Puść mnie! Nie jestem małym dzieckiem - krzyknęłam kiedy tylko stanął w pomieszczeniu.

Opuscił mnie delikatnie na podłogę.

- Ale zachowujesz się jak małe dziecko - uśmiechnął się cwaniacko.
- Nie jestem i mogę Ci to udowodnić.

Mina chłopaka przybrała pytający wyraz twarzy. Delikatnie położyłam dłoń na torcie chłopaka. Jego ciepłe ciało było wyczuwalne przez czarną koszulę. Jego oczy znów zaświeciły niczym niebo pełne miliony gwiazd. Popchnęłam go, a jego ciało opadło na łóżko. Zgrabnie ruszyłam w jego stronę i zawisłam nad nim.

- (T/I) - wyszeptał cichym głosikiem.

Przyłożyłam dłoń do jego ciepłego policzka. Na twarz Jimina wkradł się delikatny rumieniec. Spojrzałam jeszcze raz w jego oczy i po chwili złączyłam nasze usta w pocałunek. Tak miękkie i czerwone usta odwzajemniał moje pocałunki. Jego dłonie otoczyły moją talię. Zaczęłam schodzić pocałunkami niżej zostawiając mokre ślady na szyi. Słysząc pomruki chłopaka uśmiechnęłam się cwaniacko.

- Nadal jestem małym dzieckiem? - spytałam między pocałunkami.

Jimin tylko mocniej mnie przycisnął do siebie.

World Star Park Jimin Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz