Rozdział 1.18

1.4K 103 159
                                    

Najpewniej byłam w tej chwili cała czerwona na twarzy. Spuściłam więc głowę ale uśmiechnięta. Byłam szczęśliwa, że to się wydarzyło. Czułam się tak jakby spełniona.

Hanako pogłaskał mnie po głowie.

- Teraz odrobina mojej mocy przeszła na ciebie. - Uśmiechnął się.

- Jak to..?

Jeśli ja mam w sobie teraz jego DNA...

- No bo skoro cię uszczęśliwiłem to masz teraz więcej wiary w siebie i to tak jakbym ja ci przekazał swoją moc. - Uśmiechnął się trochę szerzej.

- A ty we mnie wierzysz?

- Nie wierzę. Jestem pewien, że ci się uda.

Tak, i kolejne kłamstwo do kolekcji.

- Skoro już jesteś odrobinę silniejsza wróćmy do ćwiczeń.

- Niech będzie... co mam zrobić?

- Spójrz. To krzesło, z którego niedawno próbowałaś mnie zrzucić - podszedł do niego - musisz je rozwalić na kawałeczki.

- Spoko, masz gdzieś jakiś młotek czy co?

- Nie, nie, masz to zrobić samodzielnie.

- No zrobię to samodzielnie, tylko daj mi młotek.

- Ehh, chodzi o twoją moc, [T.I.].

Pozdrawiam ja i moja głupota.

- To jak mam to zrobić?

- To już jest trochę bardziej skomplikowane więc słuchaj uważnie. Dotykając go musisz sobie wyobrazić jak poszczególne części rozpadają się na milion kawałków w tym samym czasie.

Chwilę układałam to sobie w głowie aż w końcu chyba zrozumiałam.

- Niech będzie. - Podeszłam więc do krzesła i delikatnie go dotknęłam. Zamknęłam oczy i zaczęłam wyobrażać sobie jak się rozpada jednak nic to nie dało.

- Musisz w jednej chwili wyobrazić sobie jak po kolei odpadają wszystkie części.

Spróbowałam więc po raz kolejny ale oczywiście nic to nie dało.

- Meh... czyli jednak trochę tutaj posiedzimy.

- Bo to jest trudne! Nie umiem tego.

- Wyjaśniałem ci to dwa razy.

- Do trzech razy sztuka. - Wzruszyłam ramionami a Hanako westchnął.

- Posłuchaj uważnie. Musisz je dotknąć w dowolnym miejscu. Następnie wyobraź sobie jak wszystkie części po kolei rozpadają się i wszystko w jednej chwili, to ważne.

Po przeanalizowaniu wszystkiego ponownie chyba wreszcie zrozumiałam sens jego słów. Spróbowałam więc jednak nic to nie dało, czego się spodziewałam.

- Spróbuj jeszcze raz.

Powtórzyłam więc czynność ale nadal nic.

- I jeszcze raz.

Następnym razem też się nie udało.

- Próbuj do skutku aż się uda.

Trochę niechętnie ale zaczęłam powtarzać ruchy czekając aż coś się w końcu wydarzy. Aż w końcu po jakiś pięćdziesięciu razach...

...udało mi się zniszczyć jedną nogę.

- Cóóż, przynajmniej już jakiś postęp.

- Poddaję się. To za dużo na mój umysł.

|Hᴀɴᴀᴋᴏ-ᴋᴜɴ x Rᴇᴀᴅᴇʀ|  „Między życiem a śmiercią" ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz