Light odkąd pamiętał miał dość mocne nerwy. Nie lubił pokazywać przy innych swojego lęku, smutku, czy złości, z trzech powodów:
a) Nie chciał wprowadzać paniki wśród pozostałych ludzi
b) wolał wspierać w trudnych chwilach innych, niż sam nad czymś "przesadnie myśleć"
I c) Każdą, choćby małą i mało znaczącą, nie pozytywną emocje, która ujawniła się na światło dziennie, traktował jako słabość, która była nie do przyjęcia, dla kogoś tak idealnego jak on.
Więc siedział tak, wpatrując się obojętnym wzrokiem w zegar na ścianie przed nim, łącząc swe dłonie i bawiąc się nerwowo palcami. Zza drzwi sali przesłuchań słychać było co jakiś czas nerwowe rozmowy, które Pan Yagami przeprowadzał z innym, młodszym policjantem. Pech chciał, że to właśnie na "jego komisariat" przewieźli młodego Ligha... Jako pierwsza osoba, która znalazła ciało młodej dziewczyny, oczywistym było, iż musi on zostać przesłuchanym. Nie stresował się bardzo... Można powiedzieć, że był zły. Pomimo, iż nie znał ofiary zbyt dobrze, codziennie mijał ją w szkole, spotykał w parku, kawiarniach, na mieście... To nie fair, że tak młoda i pełna życia osoba po prostu odeszła, wykrwawiając się gdzieś w ciemnej, obskurnej uliczce, zjadana po mału przez różne robaki i mrówki, które obsiadły jej martwe ciało. Zacisnął pięści. Świat jest nie sprawiedliwy... Gdyby tylko mógł jakoś ukarać tego mordercę... Za odebranie życia, jemu samemu należy się śmierć - Pomyślał, zaciskając pięści w akcie furii. Po chwili drzwi przed nim uchyliły się. Stanął w nich wysoki mężczyzna, o jasno-brązowych włosach.
- Yagami Raito? - Wymamrotał cicho.
Jego zmęczona postura ciała, oraz znudzony wzrok wnioskował, iż jest nieco wyczerpany życiem. Nastolatek znał tego mężczyznę, czasami widywał go w parku z dziećmi. Lecz teraz, podejrzany o zbrodnie, oboje stali się dla siebie obcy, niemal wrodzy... „Bóg" bez słowa wszedł do środka małego, zimnego pokoju, siadając na przeciw mężczyzny.
- W każdym momencie możesz odmówić zeznawania, dodatkowo pouczam cię o mówieniu prawdy. - Wyrecytował swoją formułkę, stawiając przed chłopakiem laptopa, z białym ekranem, na którego środku znajdowała się mała literka „L". - Naszą rozmowę będzie monitorował detektyw, więc chyba możemy zaczynać.
- „Detektyw"?
- Detektyw.
- Po co? - Zdawał sobie sprawę, iż pytanie to mogło zabrzmieć niedojrzale, lecz brunet nie mógł znaleźć w głowie żadnego powodu, dla którego potrzebna byłaby „obecność" kogoś takiego.
Policjant westchnął.
- Okazało się, że ta sprawa jest o wiele poważniejsza niż zwykłe morderstwo. Więc aby zareagować szybko, wezwaliśmy tutaj... Ekhm... cóż... kogoś do pomocy.
Light niemal parsknął śmiechem, oburzony absurdem tej sytuacji. Czuł się osądzony. Miał wrażenie, jakby wszyscy naokoło próbowali zwalić na niego śmierć Rosaline, a przecież on nic nie zrobił. I choć to głupie, to prześladowało go dziwne uczucie, jakby wszyscy których napotkał po drodze, patrzyli na niego, jak na mordercę. Light był przeczulony na tym punkcie. Zawsze starał się być idealny, nieskazitelny... Każda, choćby mała wada, czy niepochlebna opinia obniżała w niebezpieczny sposób jego poczucie własnej wartości. Nie mógł "pozwolić sobie", na jakiekolwiek podejrzenia tego typu, co do jego osoby. Miał potrzebę się wybielić. Słysząc słowo "detektyw", miał jeszcze większe wrażenie, iż jest obwiniany. Zacisnął pięści.
- Więc niech ten wasz detektyw przyjdzie tu! Niech spojrzy mi w oczy, a nie siedzi gdzieś za monitorem!
W pokoju na moment zapanowała cisza, a deszcz na zewnątrz zaczął jakby mocniej obijać się o szyby. Policjant widząc morderczy wzrok chłopaka, umilknął na chwilę, przełykając ślinę. Oczy godne kogoś silnego - pomyślał.
- Proszę się uspokoić! - Podniósł głos, jednak uciszył się natychmiast, gdy zza monitora wydobył się cichy szelest. Nieznośne szuranie trwało przez dłuższy moment, lecz w końcu przeszywający, przekształcony głos przemówił, wprowadzając jeszcze większe milczenie niż te kilka sekund temu.
- Jesteś Light, prawda? - Zapytał zmutowany głos.
Nastolatek wzdrygnął się. Pomimo, iż ton detektywa nie był naturalny, a jedynie przerobimy przez komputer, było w nim coś... Niewytłumaczalnie tajemniczego i ekscytującego.
- Nie będę rozmawiać z laptopem. - Wysyczał. - Chodź tu, jeśli chcesz. A jeśli nie, zostań. Odmawiam zeznawania, dopóki nie będę mógł zobaczyć z kim rozmawiam.
I tak postawił go pod ścianą. Jako, że był ważną osobą w tej sprawie, słowa chłopaka mogły w pewnym sensie przechylić szalę. Więc czy detektyw miał wyjście? Z drugiej strony, mężczyznę po "drugiej stronie", bardzo zaintrygowała zaciętość chłopaka.
- Przyjaźniłeś się z Rosaline? - Spytał, lecz Light nie odpowiedział. - ...Dobrze. Przyjdź do mojego hotelu o 18:00. Pan Makoto da ci ulotkę miejsca, w którym jest napisane jak tam dojść.
Policjant chciał przez moment coś powiedzieć, jednak przerwał mu ciche "piiiiik" sygnalizujące, iż mężczyzna już się rozłączył...
- Ugh, same problemy z wami... - Wymamrotał wcześniej wspomniany Makoto, zerkając na zdenerwowanego Lighta. - ...To jak? Gotowy na spotkanie z L'em?
- "L'em"?
- Tak. Nie mów, że o nim nie słyszałeś. To jeden z bardziej znanych detektywów na świecie... - wywrócił oczami.
- Z tym L'em?!Tak oto wracam z nowym rozdziałem, po dość długim czasie. Zauważyłam, że wielu z was zainteresowała ta książka, choć ma dopiero kilka rozdziałów...Więcccc enjoy!
Grafomanka-Chan~
CZYTASZ
Hate, death and love / Lawlight
FanfictionKiedy młodego Lighta Yagamiego dopadają demony, na świecie jest tylko jedna osoba która chce przy nim trwać i mu pomóc... Ciekawe tylko, czy mu się to uda. / UWAGA: Pomimo, że opowieść będzie głównie w tematyce miłosnej, nie będzie ona przesłodzona...