Kira z natury był próżny. Uważał się za kogoś, kto mógłby rządzić światem i sądzić nie-idealnych ludzi, samemu myśląc, że nie posiada żadnych wad. I z jednej strony była to prawda. Był inteligenty, przystojny, zdobywał dobre stopnie w szkole, a do tego pochodził z dość bogatej, oraz porządnej rodziny, mającej bardzą dobrą opinie u innych. Dodatkowo zawsze bronił słabszych od siebie niczym bohater, nienawidząc niesprawiedliwości, którą czuł za każdym razem, gdy tylko osobie która obrażała i krzywdziła jego znajomych uchodziło to na sucho. Można by powiedzieć więc, iż był chłopcem perfekcyjnym. Nigdy też nie miał potrzeby konkurowania z kimś, bo ani razu nie odniósł wrażenia, że ktoś z jego otoczenia byłby tak samo dobry jak on. Czy to w kwestii wiedzy, charakteru lub wyglądu. Nikt mu nie dosięgał, nawet do kostek. To strasznie pasowało i było na rękę brunetowi, bo pozwalało utrzymać wysokie mniemanie o sobie oraz dumę, zawsze gdy ktoś chwalił go jego rodzicom. Nic dziwnego, iż nastolatek przyzwyczaił się do tego stanu rzeczy, tym bardziej, że codziennie słyszał same pochlebstwa. Dzięki temu czuł on się właśnie lepszy, choć nigdy tego nie mówił
na głos i starał się nie okazywać. Do momentu, aż zjawił się on. 25-letni mężczyzna, o ogromnych, pięknych, głębokich oczach i bujnej, równie ciemnej co tęczówki czuprynie. Posiadał śnieżno-białą cerę, a jego ciuchy, choć zawsze dość typowe, niczym się nie wyróżniające, były czyste i schludne, a do tego wręcz biła od nich specyficzna woń słodyczy. Gdy tylko „młody Bóg" spotkał Ryuzakiego po raz pierwszy, spojrzał na niego z pogardą. Człowiek jak wszyscy, nic nowego. Nic wyjątkowego. Nie był nikim znaczącym. Do momentu... Bo Ryuzaki okazał się inteligenty. Błyskotliwy. Spostrzegawczy. Inny. Pomimo, że z początku był dla Kiry obojętnym, szybko zaczął budzić w nim zazdrość, oraz niechęć. Nie tylko dziwny sposób bycia go odstraszał. Ale myśl, iż w końcu znalazł się ktoś równie dobry co Kira. Nie... ktoś przewyższający go. To bardzo drażniło bruneta. Nie rozumiał, jak czarnowłosy to robił. Jak mógł być tak strasznie dobry. Detektyw stał się jedyną osobą, którą Light nie uważał za gorszą od siebie. Z którą mógł pogadać, miał jakiś wspólny temat. Z którą coś go łączyło. I to było w tym najgorsze... że pomimo tak ogromnej nienawiści do niego i tak chciał z nim spędzać czas. Rozmawiać, wymieniać spostrzeżenia. Wciąż czuł małą konkurencje między nimi, lecz była ona znośna. Na tyle, by mógł spędzać z nim czas. I choć wciąż go nie lubił, przestał go szybko nienawidzić. Ale wszystko się zmieniło, pewnego dnia.. gdy na ziemie spadł pewien interesujący zeszyt...
CZYTASZ
Hate, death and love / Lawlight
FanficKiedy młodego Lighta Yagamiego dopadają demony, na świecie jest tylko jedna osoba która chce przy nim trwać i mu pomóc... Ciekawe tylko, czy mu się to uda. / UWAGA: Pomimo, że opowieść będzie głównie w tematyce miłosnej, nie będzie ona przesłodzona...