Czarnowłosy obserwował jak nastolatek zasypia. Nie wiem, czy da się w ogóle opisać ten widok. Jego zaczerwienione policzki wydawały się delikatne jak płatki śniegu. Cerę miał gładką, a rzęsy długie i ciemne. Usta chłopaka były w jasno-różowym kolorze, wypukłe i miękkie jak wata cukrowa. Napewno musiałby też tak smakować. W końcu nie ma nic słodszego. L poraz pierwszy przechodził konflikt wewnętrzny. Na swojej klatce piersiowej trzymał wyrahowanego, zaburzonego psychicznie diabła o wyglądzie aniołka...
Nie. Nie jest wyrahowany. Nie może być. - Pomyślał L. Nawet dla niego ktoś o tak anielskich rysach nie może być złym...
Oprzytomniał. A potem po prostu nabrał dystansu. Ciężko było odwrócić wzrok ale dał radę. A potem usłyszał już jedynie ciche pochrapywanie, które roztopiło jego serce...********************************************
Kiedy Light się obudził, w pokoju już nikogo nie było. Uzmysławiając sobie całą sytuację z wczoraj poczuł jak coś skręca mu się w żołądku. Niezręcznie... Na krześle leżały świeże ciuchy. On i L nosili ten sam rozmiar, a przynajmniej podobny. Jednak zdziwił się, gdy zamiast białej koszuli i zwykłych jeans'ów zobaczył sztruksowe, czarne spodnie i bawełniany sweter. L nosi takie rzeczy? Zgadując, iż ciuchy były przygotowane dla niego, ubrał się szybko i zaliczając po drodze poranną toaletę wszedł do jadalni. Na stole było mnóstwo jedzenia... Ale nigdzie w pokoju nie mógł zobaczyć Ryuzakiego.
- Gdzie-
- Miał sprawy do załatwienia. - wyprzedził go Watari, zwijając jakiś pakunek, a następnie wpakowywując go do plecaka Lighta. - Śniadanie. - wyjaśnił, zauważając jego pytające spojrzenie.
********************************************
Brunet w pewnym sensie czuł się dziś jak prawdziwy Bóg. Odprawiony na uczelnię suksusowym autem, w przyjemnych ciuchach z pysznym śniadaniem w plecaku... I pewnym detektywem w głowie. Wchodząc do szkoły, niemal od razu zahaczył o grupke znajomych. Gadali o dziewczynach. Zrobiło mu się niezręcznie... Próbował urwać temat, ale chłopcy go przegadali. Jednak potem do rozmowy dołączyły się koleżanki, a cała konwersacja nabrała... Cóż... Ciekawego obrotu...
- Podoba mi się ten Lawsford. - Odezwała się Mayrin, bliska znajoma bruneta.
- Mnie też! - dołączyła się jej siostra. - Myślicie, że lubi brunetki czy blondynki? A może w ogóle rude??
Właśnie. Pan profesor wolał dziewczyny. Nastolatka przypomnienie tego faktu wyjątkowo ubodło i pomimo, iż zwykle angażował się w fanaberie swoich przyjaciółek, tak dziś kompletnie nie miał na to ochoty... Na szczęście los był dla niego opaczny, bo akurat rozbrzmiał dzwonek na lekcje. Już z daleka było widać te czarne, rozwichrzone włosy i pewny siebie, nieco dziwaczny krok, tak bardzo przypominający młodemu mężczyźnie L'a... Bez słowa wszedł do sali, a za nim zgraja uczniów. Mimo, iż była to kolejna, zwykła lekcja Yagami poczuł pewnego rodzaju dreszczyk emocji...
********************************************
Ku zawodu Kiry, nie było mu dane posłuchać głosu Pana Lawsforda. Nauczyciel na całą lekcję rozdał im kilka zadań, sam siadając przy swoim biurku. Rozwiązywali je już jakiś czas, w kompletnej ciszy. I pomimo, że "Bóg" był całkiem dobry z jego przedmiotu, wyjątkowo nie mógł się skupić. Na 16 zadań wykonał tylko 2, co jakiś czas zerkając na mężczyznę i zagryzając wargę... Był cholernie rozproszony.
Nauczyciel zerknął na niego i gdy tylko ich spojrzenia skrzyżowały się ze sobą wstał z krzesła. Zupełnie jakby wzrok Lighta miał na niego jakieś dziwne, przyciągające działanie... czarnowłosy zaczął przechadzać się po sali. Co jakiś czas zaglądał ile oraz jaki z uczniów już zrobił, nie odzywając się jednak ani słowem. Brunet nerwowo zaczął kreślić i pisać zadania, jednak jego dłoń drżała i nie mógł nic na to poradzić...
- Light. - usłyszał w końcu cichy, acz męski głos zza pleców.
Chciał się odwrócić, ale profesor go wyprzedził i schylił się teraz tak, że jego usta znajdowały się idealnie obok ucha chłopca. Przeszły go ciarki, a gęsia skórka pojawiła się na rękach i karku. Duża dłoń spoczęła na talii Kiry, a Light wrócił myślami do poprzedniej nocy, kiedy to detektyw uraczył go tym samym gestem. Poczuł mrowienie w podbrzuszu.
- Zostań po lekcji trochę dłużej, w porządku?
- Mhm... - Wymruczał w odpowiedzi, starając się nie skupiać na tym nieziemskim zapachu, bijącym od Lawsforda.
Na myśl o zostaniu z nim sam na sam po lekcjach mocniej zacisnął nogi. Nie wiedział, czy czuje podniecenie, czy też przerażenie...
********************************************************************
Jak go poprosił tak zrobił i gdy dzwonek zabuczał w szkolnych murach, Light pozostał na swoim miejscu, czekając, aż reszta opuści klasę. Chwile po tym zapanował moment ciszy, podczas której dwaj mężczyźni wpatrywali się sobie w oczy. Szybko została przerwana przez nauczyciela.
- Poprosiłem cię na rozmowę, bo zauważałem, że masz problem ze skupieniem się na moich lekcjach. - Oznajmił spokojnie, przechadzając się.
Każdy jego krok wydawał się pełen gracji i wdzięku, że nastolatek w pewnej chwili stracił już rachubę. Czy to nauczyciel czy też delikatna baletnica? Chrząknął nerwowo, nie dając żadnej odpowiedzi. Poczuł jak „gula" staje mu w gardle i już nie był w stanie wydusić z siebie ani słowa, jak za sprawą jakiegoś zaklęcia. Wykładowca kontynuował.
- Czy coś w klasie cię rozprasza? Czy może to... ktoś? - W jego pandzich, ciemnych oczach błysnęło coś dziwnego, na wzór pożądania.
Yagami poczuł, że jego ciało płonie ogniem pożądania. Gdyby teraz wstał zapewne nie byłby w stanie utrzymać się na nogach. Czarnowłosy podszedł do jego ławki i z zadziornym uśmiechem wyszeptał, przegryzając przy tym wargę:
- Powiedz mi Light... a może to ja cię rozpraszam?
CZYTASZ
Hate, death and love / Lawlight
FanfictionKiedy młodego Lighta Yagamiego dopadają demony, na świecie jest tylko jedna osoba która chce przy nim trwać i mu pomóc... Ciekawe tylko, czy mu się to uda. / UWAGA: Pomimo, że opowieść będzie głównie w tematyce miłosnej, nie będzie ona przesłodzona...