Ostatni oddech Kiry

163 16 3
                                    

10:47

Pokój gdzie wszystko miało się dziać był już pełen kamer. Niebawem wszystko miało stać się na żywo, przed całym światem. Ryuk obiecał pomóc, wzamian za "szczęście" Lawlieta. Dektetyw zinterpretował to w oczywisty sposób, chodziło o Lighta. A jednak wciąż czasem miał wątpliwości, czy Bóg śmierci na pewno to miał na myśli...
Yagami z swojej "sypialni" został wyprowadzany w kajdanach, wciąż kaszląc resztkami krwi. Wydawał się nie okazywać żadnych uczuć. Jedynie złość w jego oczach była dość wyraźna.
L wraz z Lisą stali przed przeszkloną salą, patrząc na dziwne, duże krzesło. Wyglądał jak fotel tortur. Detektyw wciąż w głowie miał słowa nastolatka. Bolały, ale może lepiej, że chłopak to powiedział. Mimo to, ból był mocny...

- Kiedy już to się skończy, a Light pójdzie i zdobędzie dyplom na studiach, chce z nim wziąć ślub. - Zaczęła dziewczyna, nie patrząc na czarnowłosego.

L wzdrygnął się, a w jego sercu zapanowała naturalna niezgoda. Zacisnął pięści.

- Dobrze. - Mruknął, ledwo utrzymując obojętność. - Mam nadzieję, że się zgodzi.

Brunetka krótko zerknęła na mężczyzne. Coś w jej sercu drgnęło lekko.

- Wiem, że go kochasz, Ryuzaki. - Wyszeptała Lisa. - Ale mam do niego większe prawo.

- Tch, Lisa, nie obchodzi mnie-

- Kocham go dłużej!!! - podniosła głos nagle, a detektyw ucichł, obserwując jak jej twarz wygina się z złości. - Zawsze coś do niego czułam... Nawet zanim się pojawiłeś...

L spiął się, obserwując ją dokładniej. Zazdrość opanowała go szybko na jej słowa, jednak nic nie powiedział.

- Dlatego to ja mam do niego większe prawo! - Fuknęła.

- Cóż i tak to ty go weźmiesz.. - Mruknął czarnowłosy, a potem odsunął się od szyby i odszedł.

Jego kroki roznosiły się po korytarzu bardzo cicho i długo, a Lisa obserwowała go jeszcze chwilę.

*****************************************************

Ryuk nie oszczędzał Lighta. Chłopak wił się na krześle i krzyczał z bólu, gdy demon Kiry po woli opuszczał jego ciało. Przed telewizorami miliardów osób na świecie rozgrywało się właśnie małe show. Brunet krzyczał różne rzeczy, zaczynając od gróźb, zmierzając do wyznań, po imiona. Jedno z nich dość wyraźnie wyryło się w głowach oglądających. Było wymawiane nieco delikatniej niż inne, powtarzało się częściej...

Lawliet!

Lisa wiedziała do kogo ono należało, lecz wolała udawać, iż jest inaczej. Cały "występ" oglądała zza szyby, obserwując jak twarz ukochanego skręca się z bólu. Czarnowłosy nie przyszedł. Może uznał, iż na tym skończył już swoje zadanie?
Cała robota Ryuka trwała godziny. Podczas ostatniej z nich brunet był prawie, że nie przytomny. Z oczu leciały łzy, z nosa krew a na podłodze znajdowało się kilka gwoździ, które zdążył wypluć. Ból powolutku otulał jego zmęczone ciało coraz bardziej, choć miał wrażenie, iż cała złość, smutek i zagubienie które czuł wyparowywały. Demon śmierci wisiał nad jego głową w powietrzu, oczy błyszczały się czerwienią, a usta wyginały w okropnym uśmiechu, gdy szeptał jakieś nie wyraźne słowa, powodujące ulgę chłopaka.

- Ille qui amat te maxime morietur - Szeptał, lecz słyszał to tylko Light.

Publiczność obserwowała jak młody chłopak skręca się przed ekranem, gdy po krótkiej chwili po prostu upadł na ziemię. Powieki także opadły, a klatka piersowala przestała się ruszać na moment. Lisa aż podskoczyła. Do zamkniętego pomieszczenia wbiegł jakiś mężczyzna. Przyłożył rękę do pulsu młodszego i odetchnął.

- Żyje.

*****************************************

Light ocknął się z wielkim bólem głowy. Jego ciało wręcz pulsowało. A z drugiej strony czuł dziwna ulgę. Jego wzrok powędrował w stronę miejsca, w którym poczuł ciężar. To głowa śpiącej Lisy spoczywała na jego kolanach, przykrytych szczelnie kocem. Yagami westchnął.
Już po wszystkim?
Chłopak spojrzał na stolik obok. Stał na nim mały wazon, a w nim kwiaty. Azalie. Brunet dobrze je rozpoznawał. Obok podarunku, którego wcześniej nie było znalazł także książeczkę, którą z łatwością mógłby schować do kieszeni. Nosiła nazwę "mowa kwiatów". Serce nastolatka zabiło nieco szybciej, gdy zdał sobie sprawę od kogo jest prezencik. Drżącymi dłońmi odszukał nazwę rośliny i przestał na moment oddychać, gdy czytał czego są symbolem. Tęsknota. Oznaczają tęsknotę. Obok znajdowała się jedynie krótka dopiska.

"Przepraszam, że nie mogłem dać ci szczęścia. Powodzenia, Yagami. Dbaj o siebie"

I wtedy Light pierwszy raz od dawna poczuł zdrowy rodzaj smutku, który rozlał się po jego ciele powoli. A smak tych łez zapamięta napewo do końca życia...

Wkrótce obudziła się Lisa. Była zmęczona. Zapytała, czy może liczyć na drugą szansę. Brunet wiedział, co zrobiła. Mimo to, może z braku innych możliwości, a może zmęczenia, chwycił ją za rękę i tak zawarli cichy pakt, że gdy wszystko to skończy się na dobre zaczną nowe życie. Mimo, że on nigdy jej nie pokocha.









Spk, to nie koniec

Hate, death and love / LawlightOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz