Possession

248 27 8
                                    

Stan nastolatka od kilku dni był ciężki. Cały czas czuł się źle, prawie do nikogo się nie odzywał. Ryuzaki w pewnym momencie miał wrażenie, że mimo, iż chłopak był obok, mieszkanie stało się puste i zimne. Jakby całe szczęście z niego wyparowało... Ryuk nie wracał od dłuższego czasu, pozostawiając detektywa w nie wiedzy. L nie wspominał Lightowi o tym, że radził się Boga śmierci, wolał na razie zachować to w tajemnicy. Kochankowie cierpieli. Dni stawały się długie. Yagami znajdował się daleko od notatnika, tak, że nie mógł krzywdzić, jednak jego myśli i tak nie dawały mu spokoju i patrząc na Lawlieta czuł jeszcze większy ból. Od czasu "ucieczki" spotkał się z Lisą raz, czy dwa. Nie poprawiało mu to mocno humoru, ale musiał przyznać, iż myślał o wszytskim mniej. Może dlatego, że podczas ich rozmów skupiał się na innych rzeczach. Na przykład zachowaniu odpowiedniego dystansu, który dziewczyna cały czas na siłę skracała. Tego dnia także miał wyjść z nią na spacer. Zima się kończyła, a mimo to na zewnątrz wciąż było ponuro.

- Wychodzę. - Wymamrotał brunet do opierającego się o framugę drzwi.

Patrząc w zmartwione, smutne oczy Ryuzakiego, uczeń czuł ciężar w sercu.

- W porządku. - Odparł słabo starszy. - Znów spotkać się z tą dziewczyną?

- Tak.

Nie miał prawa być zazdrosny, tak sobie powtarzał. Jeśli jego ukochany jest w takim stanie, a to w jakiś sposób sprawiało, iż przychodził minimalnie bardziej szczęśliwszy, niech dalej się z nią spotyka. Jednak L czuł się okropnie z myślą, że to nie on jest tą osobą która odciąża z problemów nastolatka. Nie miał pojęcia, że Light oddala się od niego, bo nie chce mu zrobić krzywdy.

- O której będziesz? - Zapytał nieco zimno, trochę jakby fuknął. To nie miało tak brzmieć...

Brunet podnosił na niego zmęczony wzrok, po czym uśmiechnął się słabo i wyrozumiale. Wiedział, że Lawsford też cierpi przez to wszytsko, więc starał się jakoś hamować emocje, którymi często sterował Kira.

- Wieczorem. Około 18:00.

- Dobrze. - Odparł jedynie i udał się do kuchni, czując ucisk w klatce piersiowej.

Młody mężczyzna wyszedł po chwili, wzdychając, a L pozostał w pustej i zimnej kuchni, czując jak jakaś ciecz spływa mu nie przerwanie po policzkach.

*****************************************************

Park, w którym mieli się spotkać o tej porze roku był niemal opustoszały. Napewno na wiosnę będzie tam więcej ludzi. Light czasem się zastanawiał, czy do tego czasu będzie chodził nim, znów szczęśliwy, czy może już dawno będzie leżał w piasku. Chciałby, aby było prościej. Może, żeby on i czarnowłosy mieli szansę poznać i zakochać się w innych życiach. Gdzie jeden z nich byłby kobietą i nie musieli się ukrywać. I przede wszystkim, by żadne bóstwa nie pchały się im drzwiami i oknami do życia, siejąc spustoszenie. Z zamyślenia wyrwały go czyjeś dłonie na oczach.

- Zgadnij kto!~ - Zawołała radośnie nastolatka.

- Cześć. - Odparł Yagami, odsuwając delikatne dłonie Lisy z twarzy.

Dziewczyna była ubrana wyjątkowo skąpo, jak na tak wietrzną pogodę. Jej obcisła sukienka i czerwone rajstopy już do końca życia będą mu się kojarzyć z tą pustką i spływającym po jego twarzy deszczem, gdy chodzili razem w wyludnionym parku, pełnym drzew bez liści. Chłopakowi sprawiało ból wszystko co robił. Na niektóre rzeczy nawet nie miał siły. Ciekawy był, czy to wina Kiry, czy może sam pogrąża się w smutku. Z dwojga złego, nie jest tak źle. Będę miał szansę zobaczyć, czy wizja Dantego na temat piekła jest prawdziwa . - Pomyślał, ironicznie uśmiechając się pod nosem.

- Pójdziemy do kawiarni? - Zapytała jego towarzyszka.

Właściwie i tak nie mieli co robić do końca ich spotkania... Chłopak skinął głową, i tak opuścili ciche miejsce.

- Słyszałeś o tym, że Kira skończył zabijać? - Zagaiła temat młoda kobieta.

Light przez moment obserwował, jak jej uśmiechnięta zwykle twarz zmienia się pod wpływem poważnej rozmowy i przez jego głowę przeszło, że tak dobra i miła osoba napewno była ogromną przeciwniczką Kiry.

- Tak, słyszałem. - Odparł zmieszany.

- Szkoda.

Brunet zatrzymał się, zszokowany i bardzo zniesmaczony.

- Co?

- Powiedziałam, że szkoda, że przestał zabijać. Zgadzałam się z jego wartościami. - Wzruszyła ramionami, a mężczyzna czuł, jak w jego klatce piersiowej pojawia się dziwny ucisk, a po nim przychodzi fala złości.

- Popierałaś mordercę?

- Ależ on był bohaterem.

Słowa dziewczyny podziałały jak narkotyk dla Kiry wewnątrz bruneta, jednak na samego "nosiciela", zdanie wypowiedziane przez dziewczynę brzmiały jak najgorsze przekleństwa. Jego pięści zacisnęły się.

- Light?

- Tch... Jak możesz być taka głupia... - Wysyczał. - Dlaczego na świecie jest tyle prymitywów! Zabijanie morderców, to wciąż zabijanie!!! Zresztą nie masz pojęcia jak to jest, skąd możesz mieć... To boli, z każdym dniem mocniej! Nie możesz przez to żyć, musisz zabijać... A on się żywi takimi idiotkami jak ty i ich głupimi, bezwartościowymi opiniami! - Wrzeszczał, zatrzymując się dopiero, gdy wyrzucił już wszytsko.

Nastolatka wpatrywała się w niego jak osłupiała i będąc głuchą na wszytskie obrazy z ust Yagamiego, wyszeptała.

- A ty wiesz, jak to jest, Light?

- ...Nie, nie wiem. - Odwrócił wzrok zmieszany. Raczej był dobrym kłamcą. Ale przed kobietą? Nic się nie ukryje.

- Light, nie mam zamiaru się z tobą bawić w zgadywanki. Odpowiedz mi na jedno pytanie. Jesteś Kirą, czy nie?

- Lis-

- Light...

- Nie, nie jestem.

- Light!

Chłopak zawahał się. Czy mógł jej ufać? Przełykając ślinę, spojrzał w jej ciekawe oczy.

- Tak, jestem. - wyszeptał, a mina Lisy stała się nagle o wiele bardziej wesoła i pełna energii niż wcześniej...

*****************************************************

Ryuzaki nie mógł tego zrozumieć. Ostatnio dużo płakał, gdy nastolatek wychodził, choć nigdy wcześniej nie miał problemu z zostawianiem sam. Przez deszcz na zewnątrz w salonie było tak ciemno, że musiał zapalić dodatkową lampkę, by widzieć dokładnie wszystkie literki na klawiaturze. Mieszkanie było przytłaczająco puste, a wyczekiwanie na odpowiedź Boga śmierci zdawała się trwać wieki. Detektyw postanowił więc na własną rękę poszukać rozwiązania. Najpierw przeglądał artykuły, z różnymi teoriami na temat istot poza ziemskich. Od jednego hasła, przechodził do drugiego. Śmierć. Bogowie. Duchy. Złe byty. Opętanie.
Przy ostatnim zatrzymał się trochę dłużej. Informacji na ten temat nie było wiele, jednak już po krótkiej chwili poczuł, jak przez jego ciało przechodzi dreszcz, a w buzi robi się strasznie sucho. A co, jeśli jego Light naprawde był po prostu opętany? Niby przeczuwał to wcześniej. Właściwie, teoretycznie od początku było to oczywiste. Jednak gdy znów kliknął powiązaną z hasłem "opętanie" tezę, w jego pandzich oczach po raz kolejny tego dnia  zebrały się łzy. Śmierć.

Hate, death and love / LawlightOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz