Powrót do domu

146 17 6
                                    

Rodzina Lighta na wieść o zaręczynach z Lisą z marszu zaczęła planować ogromne przyjęcie. Byli wręcz zachwyceni wizją ich synka biorącego ślub z kobietą tym bardziej po wszystkim co się wydarzyło wcześniej. Oczywiście o relacji z L'em nikt się nie dowiedział. To i tak cud że ojciec nie wydziedziczył chłopaka po tym co się stało.Tego dnia Light czuł jak żołądek podchodzi mu do gardła. Było mu gorąco, w pewnym sensie źle. Czuł jakby w dziwny sposób miał się rozpaść. Wizja zobaczenia Lawlieta przygniatała go dziwnie i wprawiała w stres. Umówili się, że mężczyzna przyjedzie po Lighta, a potem przejadą razem do domu jego rodziców. Lisa tego dnia śmierdziała winem i papierosami bardziej niż zwykle. Czekała już ubrana w białą, długą suknię u swoich przyszłych teściów. Brunet nie mógł pojąć czemu tak właściwie zgodziła się go zostawić na kilka godzin sam na sam z detektywem. Może przekonała ją wizja wzięcia ślubu szybciej, niż to początkowo plonowali. Teraz jednak nie mógł o tym myśleć. Nie mógł się skupić na niczym. Jedyne co miał w głowie to możliwe reakcje Lawlieta. Czy go pocałuje? Czy w ogóle chociażby się uśmiechnie? Co będzie czuł? A co, jeśli już nic..? Czarny garnitur przylegał mu do ciała. Poczuł jak pot spływa mu po karku, oczy lekko kleją się z niewyspania. Nie odpłynął w nocy chociażby na moment. Nie mógł. Co on sobie myślał? Był taki durny... Czarnowłosy pewnie już nawet nie pamięta co ich łączyło. A on jak głupiec łudzi się w dzień własnego wesela, że jego stara miłość nadal będzie go chciała. Po tym wszystkim... Czy to samolubne tego chcieć? Usłyszał ciche pukanie do drzwi, nagle serce się momentalnie zatrzymało. Cholera... Chwiejnym krokiem ruszył do drzwi.bjednak gdy je otworzył jedyne co ujrzał to sąsiadkę jego jak i dziewczyny. Trzymała w dłoniach ciasto.

- Dzień dobry Pani Mishinori. - Wymamrotał młody mężczyzna, wzdychając głośno.

Starsza Pani uśmiechnęła się słabo, jakby z współczuciem. Yagami zawsze ją lubił. Było w niej coś delikatnego co sprawiało, że z jednej strony roztaczała przyjemną aurę bezpieczeństwa, a z drugiej gdyby ich blok miał płonąć to po nią jako pierwszą rzuciłby się chłopak, by to on mógł ochronić ją. Lisa nie zgodziła się zaprosić staruszki na ślub, jednak Light sądził, iż to dobrze. I tak nie był pewien czy się na nim w ogóle pojawi.

- Dzień dobry. - Odparła lekko zachrypniętym głosem. - Wiem, że to twój wielki dzień, więc chciałam dać wam coś małego. - Mówiąc to wręczyła do rąk bruneta małą blachę.

Student pokiwał głową z słabym uśmiechem. Nie wiedzieć czemu to sprawiło, jakby miał się zaraz rozpłakać.

- Dziękuję.

- Stresujesz się?

- Tak, chociaż nie do końca przed tym. - Odpadł niepewnie.

Sąsiadka mimo, że nie znała mężczyzny tak dobrze z jakiegoś powodu wyglądała jakby wiedziała dokładnie o czym mówi jej rozmówca. Jej dobroduszny uśmiech zniknął niemal natychmiast a na stare usta wszedł pewny siebie, nieco arogancki uśmieszek. Light trochę się zdziwił.

- Poprosił by przekazać, że może się trochę spóźnić.

- Skucham? Kto? - Light się wzdrygnął.

- Przecież wiesz kto. - Roześmiała się w odpowiedzi Pani Mishinori.

Chłopak jedyne co mógł zrobić to pokiwać głową, zbyt zdziwiony by zareagować jakoś inaczej.

Wkrótce starsza Pani poszła do siebie, a on odliczał dłużące się minuty z niecierpliwością.

*****************************************************

Było już około 14:00. Ceremonia miała się odbyć o 15:00 i chociaż Light nie miał większego zamiaru się na niej pojawić to i tak z jakiegoś powodu stresował się czemu detektywa wciąż nie ma. Czekał już naprawdę długo. Teraz leżał na kanapie, było mu nieco zimno. To dopiero początek wiosny. Zmęczony i bez zapału przeglądał swój telefon. Zmęczenie w końcu go dopadło i teraz miał przymknięte lekko oczy, czując, że zaraz odleci. Było jakoś nie przyjemnie.
Nim zupełnie zdążył odpłynąć usłyszał ciche pukanie w stare, drewniane drzwi, co pobudziło go niemal od razu. Teraz już był pewien co do tego kto czeka aż mu otworzy i nagle z jakiegoś powodu zapragnął by znów była to urocza, starsza sąsiadka a nie ten na kogo faktycznie czeka. Stres zawładnął jego wnętrznościami, ręce zaczęły drżeć, serce szybko bić. Bał się. Ale czego? Pukanie powtórzyło się, co było znakiem, iż Light musi iść otworzyć. Teraz. Nie może już czekać. Młody mężczyzna wykonał kilka chwiejnych kroków do drzwi i złapał za klamkę. Już wcześniej wyobrażał sobie jak wyglądałoby takie spotkanie. To, jak Lawliet mógłby wyglądać, jakby się przywitali. Ale teraz? Zupełnie nie był na to gotowy. Z wyraźnym łomotem w piersi otworzył drzwi. Gdy tylko pewne czarne, duże oczy spotkały się z tymi jego poczuł ogromną gulę w gardle. Tak, zdecydowaniem nie był na to przygotowany. Ryuzaki był w ciemnym garniturze.  Wyjątkowo się nie garbił, lecz nieuczesane włosy oraz worki pod oczami pozostały niezmienne. Patrzył na niego, jednak jakby z przymusu, a chłopak mógł wyczuć jego stres i zakłopotanie sprzed dwóch lat. Widok ukochanego przypominał mu ból. Ale też dom. Jego ramiona były cieplejsze i bardziej mu znane niż własne mury domu jego rodziców. Obaj mężczyźni drżeli lekko, jednak na twarzy detektywa widniała smutna obojętność.

- Light. - Wymamrotał, co miało być cichym "cześć, dobrze cię widzieć".

Chłopak chciałby odpowiedzieć tym samym, ale nie ważne jak bardzo się starał nie mógł. Rzucił się w jego ramiona, przyległ do jego ciała. Oczy miał pełne łez. Po chwili, ku swojej radości poczuł jak detektyw odwzajemnia gest. Ale potem, nagle...

- jedźmy już. Spóźniomy się. - Powiedział cicho.

I chłopak już wiedział, że nie będzie tak, jak to sobie zaplanował...



Wybaczcie za spóźnienie i za jakieś błędy ale pisałam to trochę na czas. Next niedługo

Hate, death and love / LawlightOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz