Epilog

167 10 12
                                    

- Lawliet - Wyszeptał ciepły głos, pochylając się nad mężczyzną.

Czarnowłosy poczuł zimne palce na policzku i delikatnie otworzył ciemne oczy, by ujrzeć swojego pięknego męża. Nie miał nic nie sobie, bo zwykle dwójka mężczyzn spała bez ubrań. Nie lubili barier między sobą. ( To znaczy, gdy Light spał, L wciąż zażywał mało snu ).

Żyli razem już od roku, w sporej wsi w Anglii. West Molesey było położone jakoś godzinę od Londynu, gdzie studiował japończyk. Rzucił naukę w swoim kraju zaraz po odejściu Ryuka i wyjechał. Od tej pory nie kontaktował się z rodzicami, ani większością przyjaciół. Z początku zmiana była ciężka. Oboje w pewnym momencie nie wierzyli, że uda im się stworzyć normalne życie, jednak teraz byli szczęśliwsi niż kiedyolwiek. Ryuzaki dalej pracował jako detektyw, jednak teraz mógł się w końcu skupić. Mroczki przestały mu przeszkadzać, z zmieniejszem stresu było ich coraz mniej, a on sam jakoś nabrał koloru. Jego policzki stały się jakieś bardziej żywe, przysłonięte różem. Włosy bardziej zadbane, choć wciąż w nieładzie. Dalej się garbił, ale mniej. Wszystko wydawało się takie same, a jednak jeszcze lepsze. Było im dobrze.

- Dzień dobry - Mruknął cicho. - Już wstajesz?

Złapał go odruchowo za rękę, nie chcąc by odchodził. Raito miał w tygodniu zajęcia zwykle o dziesiątej, a on nie był jeszcze ubrany.

- Muszę. Ale kończę dziś wcześniej.

Delikatny pocałunek został złożony na czole mężczyzny, który wydał niezadowolony pomruk. Light Lawsford zaśmiał się pod nosem i przeczesał czule jego splątane, krucze kosmyki.

- Jak wrócę pogramy w szachy. I wygram.

- Powodzenia. - Odparł L, przekomarzając się.

Starszy podniósł się i pocałował krótko swojego ukochanego, a potem jego dłoń, na której połyskiwał złoty pierścionek.

- Wracaj szybko. - Dodał, kładąc się z powrotem.

Brunet patrzył na detektywa jeszcze chwilę, z miłością, a potem poszedł się ubrać.

•••••••••••••••••••••••••••••••••••

Wieczorem faktycznie zagrali i faktycznie, za pierwszym razem to student wygrał. Kolejne cztery to były partie w których zwyciężył Ryuzaki. Teraz sprzątali w kuchni po kolacji i rozmawiali przy tym jak spędzili dzień, co nowego działo się w Londynie i o masie innych spraw. Temat w końcu przeszedł na obecne śledztwo które prowadził L. Light jak zwykle wysłuchał go dokładnie i dawał wskazówki, które jego zdaniem mogły pomóc w dotarciu do prawdy. Ryuzaki cenił go za to i w takich chwilach przypominał sobie za co tak strasznie go kochał. Ich dni były niczym nie zakłócone, miłe, jakieś właściwemu dokładnie takie jak miały być.

- Kocham cie. - Powiedział L, gdy razem zmywali naczynia.

Light dalej dziwił się z jaką łatwością mężczyźnie przychodziło mówienie tego. Mimo wszystko, cieszył się z tego i zawsze czuł jak jego serce się nieco rozgrzewa słysząc te słowa. Złożył mały pocałunek na włosach drugiego.

***********************************

Nocne oglądanie telewizji także było ich małym rytuałem, bo mimo wszystko - detektyw wciąż miał problemy ze snem. Mimo iż Yagami ( teraz już Lawsford ) zwykle odpływał bardzo szybko, same jego towarzystwo było dla starszego jakiegoś rodzaju pokrzepieniem. Przyzwyczaił się do głowy męża na swoim ramieniu i jego cichego chrapania. Dobijała już trzecia. Lawliet nie czuł się senny, mimo, iż jego uszy zaczynały boleć od głośnych dźwięków strzałów z telewizji. Kryminalne, amerykańskie seriale zdołały przekonać ich obu  po czasie. Mimo, iż z początku mieli do nich sceptyczne podejście.
Koc zaczął grzać jego skórę, dźwięk zegara dochodzić do niego coraz bardziej... w pewnym momencie, na skraju własnego zamyślenia, a świata realnego, przez dźwięki domu przebił się krótki, donośny dzwonek. L to zignorował. Nie zapisał dźwięku w głowie. Dopiero po chwili przypomniał sobie o godzinie, oraz dziwności tej sytuacji.

Hate, death and love / LawlightOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz