Hate-love-sëx

297 18 19
                                    

( Pierwsza scena jest sceną zbliżenia, a więc 18+. Nie jest ona konieczna do rozumienia dalszych wydarzeń, więc pomiń, jeśli czujesz się niekomfortowo ;) )

Detektyw swoimi pocałunkami zjeżdżał coraz niżej, ciesząc się każdym małym westchnieniem Lighta. Wydawały się one tak bardzo wypełnione przyjemnością, że mężczyzna zrobiłby wszystko, aby zobaczyć minę bruneta. Przywierając do bioder młodszego wyczuł lekkie wybrzuszenie, które teraz napierało na te jego.

- Light...

- L, rozbierz mnie. - Wymamrotał twardo uczeń, prawie, że obojętnym głosem.

Ton ten nieco zaskoczył L'a, jednak nie zamierzał się kłócić. To jedyny sposób, żeby chociaż w małym stopniu odkupić nastolatkowi całe te krzywdy. Nie znał żadnego innego... Z wciąż brzęczącym w uszach stanowczym rozkazem zaczął po woli odchylać brudny od krwi materiał z brzucha chłopca. Począł całować lekko zarysowane mięśnie, coraz mocniej i mocniej, lecz w pewnym momencie poczuł jak czyjaś silna ręka łapie jego czarne jak noc włosy.

- Nie zostawiaj śladów. - Burknął Yagami, a gdy detektyw spojrzał w jego błyszczące oczy, był pewien, iż ujrzał w nich prawdziwy lód.

Już wtedy wiedział, że coś nie gra, lecz nie sprzeciwiał się, po prostu całował dalej. Lekko, starając się nie zostawić po sobie nic, co by wnioskowało później o ich zbliżeniu. Kiedy dotarł do rozporka młodego mężczyzny, poczuł jak uścisk na jego kruczych kosmykach zaciska się nieco bardziej. Więc tego chciał? W porządku. Lawliet nawet nie śmiałby odmówić Lightowi po tym wszystkim co zrobił i co będzie musiał zrobić. A mimo to, niepokoiła go dziwna złość którą wyczuwał od chłopaka. Wiedział, iż ma do niej prawo. Wiedział też, że Light prawdopodobnie go nienawidzi, a w tym konkretnym momencie nawet wykorzystuje. Jednakże jakaś nieokreślona energia kazała ciemno-włosemu kontynuować. Nawet jeśli to co chciał zrobić teraz młodszy nie było już z miłości, Ryuzaki chciał iść z tym dalej. Po prostu być jeszcze przez chwileczkę blisko ukochanego. Tylko godzinę. Kilka minut, sekund... mały moment. Gdy tylko młodszy spuścił bokserki, L zaczął lizać po woli "gotowego" już penisa chłopaka. Jego język był ciepły, a dłoń w której trzymał długość bruneta lodowata.

- T-Tch... - Prychnął Yagami, lekko odchylając głowę w tył.

Walczył ze sobą by nie pokazać starszemu jak przyjemna była jego czynność, lecz gdy tylko poczuł jak detektyw bierze go do ust, znieruchomiał. Nagle jego blade wargi wypuściły zaskakująco wysoki dźwięk.

- Lawliet... - Wysyczał jakby boleśnie, czując jak jego oddech przyspiesza.

Detektyw był jedynie w stanie wydać stłumiony jęk w odpowiedzi. Choć był nieco starszy od chłopaka, to był pierwszy raz L'a, gdy robił komuś przyjemność w taki sposób. Mimo to, Lightowi się wydawało, że mężczyzna był w tym niemal mistrzem. Z racji tego, iż Yagami dopiero próbował seksualnych przygód, jego członek nie był jeszcze na tyle wytrzymały, by znieść zbyt długą pieszczotę. Nie zajęło więc wiele, zanim brunet poczuł, iż jest na skraju wytrzymałości.

- Lawliet..! L-Lawliet, Lawliet!

Młody chłopak zasłonił usta dłonią, by nie wypuścić z nich już żadnego dźwięku. Było tak dobrze... Aż za.. czuł, iż nie da rady dłużej. Chwila ta trwała jeszcze przez krótki moment. Brunet wbijał palce w czuprynę L'a, chlipiąc coś coraz delikatniej. Nie chciał, by ktokolwiek usłyszał. Kiedy był już na skraju wytrzymania spojrzał w oczy czarnowłosego. Były wyjątkowo dzike, pełne dziwnej energii. I wtedy krótki krzyk przyjemności wyrwał się mimo jego woli...

Biała substancja wystrzeliła w ustach Lawlieta, momentami wypływając z kącików. Light drżał lekko, opadając z cichym hukiem obok mężczyzny. Ujął jego twarz swoją dłonią i z pewną czułością scałował resztki spermy z brody i warg. Potem podniósł się, nie podając dłoni starszemu. Usiadł na łóżku, pół twardy i obserwował przez moment próbującego dojść do siebie L'a. Ten wciąż siedział na ziemi, z lekko rozłożonymi nogami ( i sterczącym fiutem między nimi ), w niektórych miejscach wciąż brudny od spermy. Jego twarz była teraz nieco czerwona, dyszał leciutko i cicho.

- Wyglądasz jak dziecko. - Stwierdził z wyższością  brunet.

Dziwne poczucie nienawiści raziło nieco Lawlieta.

- Chodź tu. - Zażądał.

Może z ciekawości, a może z powodu tego, iż głos chłopaka brzmiał tak dominująco, detektyw wstał chwiejnie, podchodząc do partnera. Nie odzywał się. Czuł jakby jego serce miało eksplodować, mimo, iż to Light był przed chwilą zadowalany. Uczeń widząc jakby przestraszoną postawę L'a z początku nie wiedział co powiedzieć, a potem uśmiechnął sarkastycznie. Szybkim pociągnięciem umieścił Lawlieta na swoich kolanach i chwycił za jego twardego członka. Z ust L'a wyrwał się zdziwiony jęk.

- Nie! Czeka-ahh...

Starszy naprawdę chciał protestować. Nie tak to miało wyglądać, to on miał zadowalać Lighta w ramach przeprosin, nie na odwrót! Jednakże sposób w jaki młodszy przesuwał dłonią po jego fiucie sprawił, iż zupełnie zapomniał jak się mówi. Przyjemność rozeszła się po całej jego długości. Detektyw zasłonił usta dłonią, by nie było słychać jego wzdychnięć u innych... Ciekawych odgłosów.

- Nie. - Warknął mu do ucha Raito, łapiąc za bladą rękę. - Nie zasłaniaj. Chce słyszeć. Wszystko.

- L-Light... - Wyszeptał błagalnie L.

- Tak?

- Proszę...

- O co mnie prosisz? - Uśmiechnął się niemal bezlitośnie.

- Ja.. ja.. u-uhh... - Położył głowe na ramieniu Lighta. - Nie dręcz mnie... Proszę...

Błagania Lawlieta zostały wysłuchane, bo chwilę potem pozwolił partnerowi dojść.

*****************************************************

Pomimo, iż skończyło się tylko na samych "zabawach" a nie całkowitym stosunku, L pozostał w pokoju ukochanego na noc. Nie przytulali się, nie dotykali. Zresztą detektyw był prawie pewien, że wyczuwa nienawiść z strony Yagamiego. A mimo to został. Na te ostatnie kilka godzin. Słońce już wstawało po woli zza horyzontu. L uchylił zaspane oczy, gdy zimno spowiło jego półnagie ciało.

- Light...- Cichy pomruk wyrwał się z jego ust. Nie otrzymał odpowiedzi. - Light?

Mężczyzna podniósł się. Na skraju posłania siedział Raito. Jego twarz była schowana w dłoniach. Z początku Ryuzaki myślał, iż jego towarzysz płacze. Czując pewne ukłócie w sercu, wyciągnął do niego prędko dłoń, lecz zatrzymał się gdy już miała dotknąć pleców. Uczeń wcale nie płakał. Chwilową ciszę przerwały pierwsze śpiewy ptaków za oknem. Czas się skończył. Lawliet wiedział, że to był moment w którym miał zostawić chłopaka. Na zawsze. Grać zimnego, niedostępnego. Ponownie złamać jego serce. Bo Ryuk żywił się bólem. Obu z nich. Jedynie taką zapłatę za życie przyjmował.

- Muszę iś-

- Lawliet? - Yagami przerwał mu.

- Tak..?

- Wychodzisz, prawda?

Czarnowłosy poczuł to wtedy pierwszy raz. Ten rodzaj bólu, który kochał Bóg śmierci. Ogromny, powodujący bezsilność.

- Tak. - Wydusił.

- I już nie wrócisz, nie?

- N...nie... - Detektyw odwrócił rozżalony wzrok.

- A to wczoraj... Nic nie znaczyło?

- Tak.

W pokoju na moment zrobiło się cicho. L przełknął ślinę. Jakiej reakcji się spodziewał? Złości, może łez. Nie... Light nie płacze. Już nie. W każdym razie był przygotowany na dużo. Ale nie na...

- To dobrze. Nie jestem pedałem. - Wypluł niemal nastolatek, głosem pełnym jadu.

W gardle Lawsforda zaschło, w głowie pojawiła się pustka, a jego serce pękło, tak samo jak wcześniej to Lighta.

Hate, death and love / LawlightOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz