Teen-love

445 45 29
                                    

Aby obronić nieco honor Ryuzakiego, muszę wyjaśnić, iż Z POCZĄTKU nie kusił młodego chłopaka specjalnie. Właściwie, do pewnego momentu nie miał nawet pojęcia, że działa w ten sposób na nastolatka...
Light kiwnął głową. Zgodził się. Tę noc miał spędzić w suksusowym hotelu, w jednym z wygodnych, ciepłych łóżek. Dobrze zdawał sobie sprawę, że jutro rano będzie musiał wcześnie wstać, ubrać się w przepocone ubrania i wrócić do domu, by znów się przebrać, a potem wyjść do szkoły. Jednak nie przejmował się tymi niewygodami. Wręcz przeciwnie, wydawał się dość optymistycznie do tego nastawiony.

- Chodź. - mruknął Ryuzaki, odsuwając się.

Minął po drodze Watariego, informując go, iż nastolatek dziś się u nich prześpi. Staruszek pokiwał jedynie głową.
Pokój, w którym miał nocować brunet, był ogromny. Łóżko wyglądało na małżeńskie, a okna były tak gigantyczne, jak w salonie. Za to ciepło ogarniające cały hotel wydawało się dziwnie wyparować akurat w tym pomieszczeniu... Yagami czuł się skrępowany i dziwnie zawstydzony, niepewny... A kiedy chciał podziękować, L zdążył już bez słowa opuścić pokój. Chłopak westchnął.

********************************************************************

Choć początkowymi zamiarami Ryuzakiego rzeczywiście było przeproszenie nastolatka, podczas ich rozmowy miał wrażenie, jakby coś przeoczył. Jeden, mały detal cały czas mu umykał. Detektywa drażnił taki stan rzeczy. Głównie dlatego zaproponował mu nocleg. Miał nadzieje, iż do rana zdoła coś wykombinować, zauważyć ten mały szczegół który wciąż przeaczał. Czarnowłosy wszedł do łazienki. Już miał zrzucić swoją miękką, białą koszule, gdy zauważył w lustrzanym odbiciu coś dziwnego. Wtem wrzasnął przeraźliwie, co nie było do niego podobne. Zwykle cichy głos mężczyzny teraz niemal rozdzierał mu gardło. Po kilku sekundach ucichł, bezwładnie opadając na pralkę obok. W jego ciemnych oczach mienił się zarys Boga śmierci, Ryuka. Jego wyszczerzona w uśmiechu gęba przyprawiała detektywa o gęsią skórkę.

- spokojnie detektywku. Nie jestem tu, aby zrobić ci krzywdy... przybywam jedynie by zawrzeć umowę.. - Zarechotał.

********************************************************************

- Więc ten „Death note" jest twoją własnością i chcesz ją odzyskać, a ma go Light? - zapytał po raz setny, jakby nie do końca pojmował, lub myślał, że śni.

- Dokładnie. Ci „podszywacze" ukradli mi go. Zresztą tłumaczyłem ci już to wszystko... chce go odzyskać, ale lubię także zabawę. Stąd moja propozycja. Wyjaśniłem ci skąd biorą się zabójstwa, oraz wydałem sprawcę morderstw. A przynajmniej jego narzędzie... Odbierz notatnik Lightowi i podaruj mi, a oboje będziemy zadowoleni.

- Zgaduje, że nie mam wyjścia. Jeśli tego nie zrobie, morderstwa nieustaną... - Lawliet zaczął nerwowo chodzić po pomieszczeniu. - Będziesz mnie informował o każdym kolejnym kroku Kiry z wyprzedzeniem. Odbiorę mu ten zeszyt, ale potrzebuje miesiąca czy dwóch... - Spojrzał ( choć niechętnie ) na czarną istotę. Wydawał się być przy tym spokojny. Jak zwykle. Jedynie jego ciemne, pandzie oczy zdradzały jak bardzo zestresowany był w tej chwili.

- Nie spiesz się detektywku. Ja mam czas. - Zachichotał, znikając w ścianie chwile potem.

Do drzwi rozległo się głośne pukanie. Wręcz walenie. L chrząknął, przeczesując przydługie, krucze włosy. Starał się uspokoić zwykle powolnie bijące serce, nim odpowie.

- Ryuzaki? Wszystko w porządku? - Spytał zaniepokojony Raito, po drugiej stronie.

„Zdrajca" - pomyślałby L - „ohydny, fałszywy dzieciak".
Jednak jak długo żył na świecie i jak wiele spraw rozwiązywał, tak bardzo tracił swoją wrażliwość i stał się w pewnym sensie obojętny. Dlatego też, jedyne co go dotknęło to zawód. Bardzo dziwny rodzaj zawodu, który personalnie ukuł go w środku, jednak tego nie przyznawał.

- Jest w porządku Light. - Odparł spokojnie. Bowiem to właśnie spokój ducha był jego główną cechą charakteru.

Mężczyzna uchylił drzwi, by ujrzeć przed sobą nastolatka, który widocznie miał ochotę wejść do środka łazienki. Przez moment wydawał się tak niewinny, że L na chwile zapomniał co przed nim ukrywał.

- L czy... - Nie zdołał dokończyć. Ryuzaki wyszedł i zrobił kilka pewnych kroków w jego stronę. Jego spojrzenie wręcz mroziło...

Nim zdał sobie sprawę, że stracił kontrole, zdążył już zaniepokoić chłopaka jeszcze bardziej. Oprzytomniał i dotknął ramienia Yagami'ego.

- Wybacz. Nie jestem dziś sobą. Zaprowadzę cię do twojego pokoju. - Wymamrotał, starając się by jego paznokcie nie wbiły się zaraz w bark młodego mężczyzny. Im dłużej na niego patrzył tym większą złość czuł...

Brunet nie rozumiał dlaczego detektyw w ogóle chce go odprowadzać, ale widząc w jakim szaleńczym wręcz stanie jest teraz ćwierć-Anglik, odpuścił, nie chcąc sprawiać sobie problemów. Przez całą drogę Lawlieta nękały myśli w jaki sposób ma zmanipulować Lighta do oddania zeszytu. Męczył się w wymyśleniem odpowiedzi, do momentu aż nie weszli do pokoju. To wtedy właśnie poprzez ciemność potknęli się o róg łóżka i upadli na nie. Teraz kasztanowo-oki leżał niefortunnie na 25-latku, czując ciepło bijące z jego ciała. Źrenice zwęziły się, gdy znów to dziwne uczucie w dole brzucha się odezwało. Po raz kolejny przez jego głowę przeleciał obraz Pana Lawsforda, który był tak łudząco podobny do Ryuzakiego. Mimo, że detektyw chodził non stop w masce, Kira mógł przysiąc, że odczuwał iż nawet ich twarze są podobne... Dorosły chcąc się podnieść złapał chłopaka w talii, czując jak rozpalony był. Nieświadomie przesunął jeszcze raz swą dużą dłonią po jego nagiej w tym miejscu, miękkiej skórze. Zrobił to jeszcze raz. Po raz pierwszy miał taki kontakt z drugim członkiem. Brunet jęknął. Nieświadomie, niechcący... ale jęknął. Dopiero wtedy Ryuzaki podniósł się niemal natychmiastowo, zapalając przy okazji lampkę nocną. Wtedy też ujrzał czerwony rumieniec na twarzy młodszego „kolegi", oraz jego wypukłość w spodniach. I wtedy już wiedział. Mam - pomyślał, żegnając się szybko i niemal wybiegając z pokoju.

********************************************************************

- Light jest Kirą. - poinformował chwile później Watariego, czyszcząc swoje profesorskie okulary, siedząc przed komputerem.

Staruszek obruszył się. Był pewien, że jego podopieczny szybko rozwiąże śledztwo, ale nie zdawał sobie sprawy , iż aż tak szybko... nim zdążył się wtrącić i zapytać, jak zamierza udowodnić chłopakowi winę, ten jakby czytając mu w myślach odparł.

- Ja go nie złapie... ale Pan Lawsrod już tak. - uśmiechnął się pod nosem, zakładając swoje „szkiełka".

Będąc szczerym, pomysł by zmanipulować Lighta, uderzyć w jego nastoletnie zauroczenie, wykorzystać je tak wstrętnie i bezwstydnie, wypowiedziany na głos nie brzmiał dobrze. Ale w głowie mężczyzny? Był to najlepszy plan na świecie. Nie przewidział tylko, że podczas jego wykonywania, uczucia L'a także w to wejdą i obrócą się przeciw niemu.










Ktoś co czyta jeszcze w ogóle? :/
Grafomanka-Chan~

Hate, death and love / LawlightOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz