( fake ) God of death

568 49 20
                                    

Wysoka postać, o wykrzywionej i nieco pochyłej sylwetce stała teraz przed nim, rozdziawiając swą paszczę, w której znajdował się szereg ostrych zębisk. Wyłupiaste oczy wpatrywały się w nastolatka wygłodniale. Skóra tego monstróm miała odcień niebieskiej zgnilizny. Gardło Lighta zacisnęło się, a źrenice zwęziły, gdy odskoczył w tył, uderzając mocno plecami o pień drzewa, z którego jeszcze niedawno spadło jedno, dojrzałe, czerwone jabłko... Przez moment nie potrafił wydusić z siebie ani słowa. Próbował sobie jakoś logicznie wyjaśnić obecność tej przerażającej postaci, jednak jego umysł był teraz tak daleko, że było to nie możliwe.
- No już, spokojnie... - Wymamrotała postać. - Jestem Yusmi. Bogini śmierci. Miło cię poznać osobiście, Lighcie Yagami...
Brunet przełknął głośno ślinę, prędko przypominając sobie o swojej odwadze, która wróciła do niego prawie tak prędko, jak umknęła wcześniej z jego ciała.
- Czego chcesz? - Zapytał pretensjonalnym głosem, wpatrując się w twór przed nim.
"To coś" roześmiało się głośno, a następnie na swych wielkich, czarnych skrzydłach podlecio do niego.
- Jak już mówiłam, jestem Boginią śmierci. Widziałam, jak wy, ludzie, próbujecie rozwikłać te "zagadkę" śmierci w ostatnim czasie... Cóż, powiem ci o co w niej chodzi, lecz-
- Powiesz? - Oczy bruneta przeszedł cień nadziei. To rozwiązałoby wszytsko! Ryuzaki byłby z niego dumny...
- Masz jeszcze tupet mi przerywać? - Zakpiła Yusumi. - Daj mi najpierw dokończyć, zanim polecisz do tego swojego detektywa.
- P-Przepraszam... - 17-latek dopiero wtedy zdał sobie sprawę ze swojego uczynku i natychmiast skulił się w sobie, pozwalając tej zadziwiającej go istocie mówić.
- Jak pewnie wiesz, co dekadę w różnych rejonach świata występują masowe morderstwa, o... Dość nietypowym "stylu". To oczywiście nasza sprawa. Tam, na górze jest nas o wiele więcej. Patrzymy z was, decydujemy kiedy kto ma odchodzić... Co dokładnie 10 lat jeden z nas schodzi na ziemie, i podarowywuje... Rzecz, która umożliwia mordowanie ludzi, których ciała poświęcone są jako ofiary dla nas. Rzecz ta dawana jest jedynie osobą, które naprawdę na to zasługują i są godne dokonywać tego czynu. Jesteś jedną z takich osób, Lighcie Yagami...
Brunetowi nagle wszystko zaczęło układać się w logiczną układankę, jednak wciąż nie mógł zrozumieć dlaczego... Po co to robią? Zapytałby, gdyby nie był tak sparaliżowany jak teraz...
Istota po chwili wyciągnęła zza pleców zeszyt, ze skórzaną, jakby podrapaną okładką.
- Oto Death note. Jeśli wpiszesz imię i nazwisko swojej ofiary do tego dziennika, oraz dorysujesz do niego znak, który znajdziesz zaraz na pierwszej stronie, osoba ta umrze, a na jej ciele pojawi się to, co znalazłeś na zwłokach Rosaline tamtego dnia...
Serce chłopaka zaczęło walić strasznie szybko. Przez chwilę ogarnęło go coś na wzór poczucia władzy, i już po mału sięgał po notes zapatrzony w niego pusto, zahipnotyzowany... Ale później coś jakby w nim pękło, i wytrącił zeszyt z dłoni "potwora".
- Nie! Nie zgodzę się na to! To nie ludzkie! - Wykrzyczał, przestraszony tym, iż przez moment już prawie miał się podporządkować temu strasznemu tworowi...
Yusumi zarechotała, jednak potem spojrzała na niego poważnie.
- Nawet nie wiesz co robisz ty głupi człowieku...-Wyszeptała, dalej wydając się rozbawiona.
Zaczęła zbliżać się do drżącego 17-latka, jednak ten natychmiast zerwał się ze swojego miejsca i przerażony pobiegł w pierwszym kierunku, który przyszedł mu do głowy. Ale byt o dziwo nie gonił go... Stanął w miejscu, i patrzył... To jeszcze bardziej sprawiało, iż przez ciało Lighta przechodziły dreszcze niepokoju.
- Muszę to szybko powiedzieć Ryuzakiemu... - Powtarzał sobie w głowie, biegnąc do jego hotelu.

********************************************

Ostatnie krople deszczu obijały się o szyby, spokojnie. Gdyby nie to, że dobijała niespełna 20:00, można być powiedzieć, iż po tej ulewie jak nic wyjdzie słońce. Delikatne światło laptopa rzucało swój blask na ciemny pokój, oraz zgarbioną sylwetkę detektywa. Jego smukłe palce przesuwały się po klawiaturze niemal z kosmiczną prędkością, a skupione, podkrążone oczy bacznie obserwowały tekst, właśnie przez niego pisany.
- Lawliet? - Zza drewnianych drzwi wydobył się głos starszego mężczyzny.
- Watari.
- Masz gościa. To ten chłopak, który tu czasem przychodzi. Nie wiem co u licha tu tak późno robi, ale twierdzi, że ma ci coś bardzo ważnego do powiedzenia. Mam go wpuścić?
L na chwilę oderwał wzrok od monitora, skonfundowany. Nie lubił nie zapowiedzianych wizyt, bo to zaburzało jego idelany plan pracy i wprawiało w rozdrażnienie. Zwłaszcza, jeśli miał być to Light. Racja, szanował go za błyskotliwość, ale nie zmieniało to faktu, iż nastolatek w jego oczach bywał po prostu natrętny, aż nazbyt zaangażowany... Mężczyzna westchnął głęboko, masując się po skroniach i starając się nie zdenerwować.
- Wpuść... - Wymamrotał, i nim się obejrzał już siedzieli w salonie, on w masce, przeżywając swoje ulubione landrynki.

- Co było takie ważne, że zmusiło cię do przyjścia o tej godzinie? - Wymamrotał, w prawie ignorancki sposób, przyglądając się wystraszonej mimice twarzy Lighta. - Jesteś dość zestresowany.
- Wiem już o co chodzi z tymi morderstwami! To Bogowie śmierci, zarządzają tym kto umiera, a co 10 lat zabijają kilka ofiar w ten sposób, jako kara dla ludzkości!! - Wykrzyczał na jednym tchu, próbując złapać oddech.
L świdrował go bacznie wzrokiem, znudzony coraz bardziej z każdą chwilą. Chyba nawet nie muszę mówić jak absurdalne to dla niego było. Wszystko działo się tak szybko, tak nachalnie i niedokładnie, że 25-latek nie miał nawet kiedy zapanować nad swoim językiem po krótkiej ciszy.
- Co ty wygadujesz? - Zapytał zmęczony, masując się po skroniach.
- N-No... Bogini śmierci mi to powiedziała.
Brunet wystraszył się, iż mężczyzna mu nie uwierzy. I właściwie nie dziwił by się, gdyby tak było, bo to co w tej chwili mówił dla zwykłej osoby mogło być conajmniej absurdalne.
- Light, idź do domu. Już późno, a z tego co wiem masz dość sporo nauki. W tym roku piszesz mature, jeśli się nie myle?
"Pan idelany" zacisnął pięści i spuścił głowę. L potraktował go jak dziecko. Nawet nie zapytał się o jego podejrzenia. Nie sprawdził, czy są one uzasadnione... Po prostu zostawił to, przyjął z góry jako zwykłą bajeczkę, bełkot.
Po posturze ciała detektywa wywnioskował, że jest zły. Ale wciąż drążył, pełny poczucia niesprawiedliwości.
- Ale L, ja nie kłamie! Posłuchaj mnie chociaż-
- Light, nie mam na to czasu. Prowadzę poważną sprawę, i jeśli tego nie rozumiesz, lepiej wyjdź. I nie przychodź tu, po za ustalonymi dniami, bo nie jestem twoim znajomym od teorii spiskowych, tylko poważnym detektywem. - Głos Ryuzakiego wciąż był spokojny, jednak sam mężczyzna naprawdę został "rozstrojony".
Nie wiedział co dokładnie go tak zdenerwowało. Czy może nieuzasadniona wizyta chłopaka, te bzdury które mówi, czy fakt, że śledztwo stoi w miejscu, a on pierwszy raz w życiu naprawdę nie wie co zrobić...
Za to w Lighcie coś pękło. Ta jego kilku-letnia, dziecięca wersja, uwielbiająca L'a nagle zniknęła, i zastąpiła ją tylko gorycz. Yagami nienawidził gdy ktoś mu nie wierzył, tym bardziej w tak poważnej sprawie.
- Wyjdź. - Wymamrotał na odchodne czarno-włosy.

********************************************

17-latek wszedł do domu, starając się nikogo nie obudzić. Wszystkich domowników już dawno zmożył sen, choć właściwie nie było aż tak późno. A może to po prostu dla Lighta czas tak wolno mijał... Chłopak wdrapał się po schodach do swojego pokoju, padając na łóżko i ciężko wzdychając. To był ciężki dzień. Łzy wzbierały się w nim po mału, a ciało drżało delikatnie, na wspomnienie sprzed pół godziny. Można by się zastanawiać, dlaczego wywołało to na brunecie tak duże wrażenie... Cóż, gdy twój idol traktuje cię jak dziecko, ciężko poczuć się inaczej... Raito pociągnął nosem i przetarł oczy, siadając i rozglądając się po ciemnym pokoju.
- Nie fair... - Wymamrotał cicho, czując się bezradny.
Co miał teraz zrobić? Jako jedyny znał prawdę, ale nie może nic zaradzić...
A potem... Zobaczył ten notatnik na biurku.





Rozdział pocieszający na ostatni dzień wakacji
(;'Д') (;'Д')(;'Д')(;'Д')(;'Д')

Hate, death and love / LawlightOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz