Skryte prośby

463 40 11
                                    

L na moment ogłupiał i wpatrywał się w telewizor. Myślał, że się przesłyszał i nie zrozumiał komunikatu. Jak... Jak to było możliwe? Potem zerknął na Kire i zszokowował się jeszcze bardziej... Jego zwężone, dzikie oczy nagle zniknęły, a na ich miejsce wstąpiły te piękne, duże, nie nienawistne Lighta... Chłopak przykładał palce do krwawiącego nosa. Kira przestraszył się do tego stopnia, że na moment przywrócił nastolatkowi kontrolę. Zaraz... Kira się bał? Brunet poczuł, jak po rozgrzanych policzkach spływają mu łzy. Jak on mógł zrobić to wszystko? W jego głowie pojawiło się poczucie winy, i żaden argument o tym, iż to nie on wtedy decydował nie działał. W jego mniemaniu skoro jego własne dłonie wpisały i zamordowały tym samym tak mnóstwo ludzi, to on był temu winien. A musicie wiedzieć, że Yagami ( ten właściwy, nie ten, który przebudził się w nim po dotknięciu Death note ) był wrażliwy. Nie skrzywdziłby świadomie nikogo. Wtedy chciał powiedzieć mnóstwo, ale jedyna rzecz która wyrwała mu się z ust to...

- Przepraszam. - Wyszeptał, drżącym głosem. - Tak bardzo przepraszam...

Osłupiony Ryuzaki wpatrywał się w niego, nie mogąc wykonać najmniejszego ruchu. Poczuł, jak odzyskuje władzę w mięśniach dopiero, kiedy zauważył jak pojedyncze łzy jego ukochanego spadają na drewnianą podłogę. Nagle cały jego umysł się przebudził, a serce zaczęło ponownie bić w bardzo szybkim tempie. Wyciągnął rękę w stronę młodego chłopaka z zamiarem przyciągnięcia go do siebie, ale ten odtrącił ją.

- Zostaw... - Zaskomlał.

L nie wiedział czy uczeń bał się, iż mu coś zrobi, czy może wciąż miał do niego żal, jednak nie ważne co to było, Lawliet nie dawał za wygraną. Szarpnął chłopaka za jego jasną, brudną od kapającej z nosa krwi koszule i zamknął go w szczelnym uścisku.

- Nie, zostaw. - Miotał się z początku. Jego ciało drżało. - To wróci, zobaczysz! Wróci i cię zabije, zostaw, L!!! - jego starania zwiększyły sie.

Stawką było w końcu życie detektywa. Light był prawie pewny, że Kira może wrócić w każdym momencie. Lęk i ryzyko było zbyt duże. Wierzgał na tyle mocno, że w końcu udało mu się odepchnąć detektywa. Jednak wtedy on przykuł bruneta do ziemi i położył się między jego nogami, opierając czoło o klatkę piersiową młodego mężczyzny. Jego serce biło tak szybko... Ryuzaki pierwszy raz od dawna poczuł ulgę. Na dobre myślał, że utracił swój skarb, ale los najwyraźniej dał mu drugą szansę. Poczuł jak oczy znów mu mokną. Zacisnął pięści na materiale koszuli kochanka.

- Bałem się, że zniknąłeś, Light-kun. - Wymamrotał. Teraz już w ogóle nie przypominał siebie... Gdzie podziała się ta cicha, zamknięta strona?

Krótka cisza opanowała pomieszczenie.

- Kłamca.

Czarnowłosy podniósł wzrok. Nastolatek wydawał się rozemocjonowany do granic możliwości. Smutek, złość, strach buchały w jego sercu niczym nieokiełznany ogień i błąkały się gdzieś po rysach jego młodej twarzy. Starszy podniósł się do siadu. Więc wciąż miał mu to wszystko za złe. W sumie... Kto by nie miał?

- Wiem, że zrobiłem źle. - zaczął. - Ale ja... Przez to wszytsko jakieś uczucie się we mnie pojawiło i teraz... Myślę, że cię kocham Light-kun.

Jego słowa były proste i szczere, a mimo to trafiły w Yagamiego z podwójną mocą. Przez to czuł jeszcze większy żal i niepokój, bo dobrze wiedział, że Kira wróci.

- Żałuję wszystkich moich wcześniejszych decyzji. Teraz wiem, że Kira i Light Yagami to dwie różne osoby. Ty nie chcesz zabijać... A ja muszę ci pomóc. - Złapał go za rękę.

- Już dawno nikt mi nie dał tyle zrozumienia. - wyszeptał po minucie ciszy, splatając ich palce razem.

Pierwszy raz od długiego czasu znów obaj czuli te harmonię i spokój. Jakby byli z odpowiednią osobą w odpowiednim czasie. Poczuli się bezpiecznie...
Light podniósł wzrok na detektywa. Boże, jak się stęsknił...

*****************************************************

Nasze emocje zawsze się ze sobą łączą. Prawie nigdy nie jest tak, że czujemy tylko smutek, wyłącznie radość lub jedynie złość. Razem z tęsknotą przychodzi żałoba, a wraz z nią strach. Jednak gdy odzyskujemy to co straciliśmy możemy poczuć radość... A czasem pożądanie ( w zależności od tego co to było oczywiście ). Tak też było w przypadku Lighta i Ryuzakiego, którzy pierwszy raz od dawna trafili w swoje objęcia. Zaczęło się od tego, że gdy uspokoili się już na tyle by móc normalnie stać i rozmawiać, przenieśli się na kanapę. L wyjątkowo zrezygnował ze swojego typowego siadu, by Yagami mógł położyć swoje nogi na te jego i wtluć się w tors. Wszystko było niby już znane, a jednak wciąż nowe. Dodatkowo nastolatkowi towarzyszyło to poczucie winy. Według jego wierzącej rodziny, spotykanie się z chłopakiem nie było odpowiednie. Mimo iż "niby byli tolerancyjni"...

W obecnej chwili mężczyźni obmyślali plan jak zatrzymać Kire, choć szczerze mówiąc nie wiele to dawało. Nie mieli wystarczającej wiedzy by wymyślić cokolwiek co by mogło pomóc. Ale nie martwili się tym bardzo... W końcu JAK NARAZIE byli razem i to się liczyło. Czarnowłosy głaskał delikatnie dłoń bruneta. Chłopak spojrzał na niego z lekkim uśmiechem, a detektyw poczuł jak serce znów mu przyspiesza.

- Ciepło ci? - zapytał po chwili nastolatek.

- Nie, czemu?

- Bo jesteś cały czerwony na twarzy. - Wzruszył ramionami, by chwile potem odgarnąć kępkę włosów z czoła kochanka.

Przez moment L zastanawiał się czy powiedzieć to, co chciał. Czy nie przekroczy to bariery którą wciąż między sobą mieli?
Jednak po krótkiej chwili porzucił zastanowienia. Odwrócił wzrok i westchnął.

- To ty to robisz. - Wymruczał, nie mogąc powstrzymać rumieńca.

Light wpatrywał się w niego przez moment, by dobrze zrozumieć jego słowa. Chwilę potem zaśmiał się cicho.

- Ryuzaki, naprawdę jesteś czasem jak dziecko.

Detektyw sam uśmiechnął się pod nosem, znów zerkając w jego stronę. Jakieś dziwne uczucie narastało w jego klatce piersiowej. Coś, co sprawiało, że powietrze stawało się ciężkie, a oddechy obu przyspieszone. Coś, co powodowało, że ich ciała zamieniały się w magnesy, a umysły podróżowały między różnymi galaktykami, by w końcu spotkać się w jednym, wyludnionym miejscu.

- Light... - Wymamrotał L, a jego głos przeszyła błagalna barwa.

Wpatrywali się w siebie, po cichu wielbiąc każdy skrawek twarzy i ciała drugiego, wzrokiem prosząc o pozwolenie, choć sami nie wiedzieli o co tak skrycie błagali.

- Light. - Powtórzył czarnowłosy, przybliżając się do nastolatka.

Ich usta prawie się stykały, palce na dłoni bruneta były zimne, a serca rozpalone, świecące jaśniej niż gwiazdy na ciemnym niebie. Mrowienie ogarnęło ich dolne partie. Z ust detektywa wyrwało się ciche sapnięcie, kiedy dłoń Yagamiego dotknęła jego ręki i przyłożyła sobie do torsu. Jego serce biło tak szybko...

- Dotknij mnie. Proszę.

Hate, death and love / LawlightOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz