#35 Co nas łączy?

481 26 16
                                    

Clementine

- W porządku? - Usłyszałam głos nad sobą, a więc podniosłam głowę. Przede mną stał jeden ze smokologów, którzy przybyli, aby ratować zakazany las przed pożarem. Mężczyzna wyglądał bardzo fajnie. Nie potrafiłam tego inaczej określić, miał tatuaże na rękach i liczne kolczyki, wszędzie.

Pokiwałam głową, a smokolog poczochrał mnie po włosach i odszedł.

Minutę temu udało nam się pokonać pożar. W akcji ratunkowej, zaraz po tym jak deportowano smoki, brali udział nawet uczniowie powyżej 14 roku życia.

Chatka przepadła, nie było po niej ani śladu, cała spłonęła. Na tą myśl łzy napłynęły mi do oczu. Te stworzenia już następnego dnia byłyby wolne. Już wiedziałam kogo to sprawka, byłam prawie pewna. Tylko skąd Riddle wziąłby smoki? Pewne było, że pożar nie był przypadkowy, Rogogony raczej nie zamieszkują lasów, ani w ogóle tej części kraju. Była to akcja ustawiona. Najwidoczniej ślizgon potrafił więcej niż mi się wydawało.

- Clem. - Usłyszałam obok siebie zmęczony głos. - Idziemy spać? Padam z nóg, już druga. - Powiedziała Ashley, która właśnie przyszła. Dziewczyna usiadła i oparła głowę na moim ramieniu.

- Wolę pomóc. No wiesz trzeba jeszcze sprawdzić czy nie ma gdzieś mniejszych ognisk i trzeba pomóc pani Geend z oparzonymi. - Odparłam i również się o nią oparłam.

- Masz rację, też pomogę. - Powiedziała dziewczyna i razem wstałyśmy z trawy, po czym ruszyłyśmy w stronę małej grupki osób, w której stał między innymi Dumbledore.

1 dzień później

Biegłam przez błonia wściekła z różdżką w dłoni. Nie byłam w stanie dłużej wytrzymać. Riddle siedział na trawie, czytając jakąś książkę o mordowaniu magią. Chory pojebaniec. Zachciało mu się czytać o tak obrzydliwych rzeczach. To, że ja nie dawno czytałam podobną książek - pomińmy.

- Chcę się z tobą zmierzyć. - Powiedziałam niespokojnym, tonem. - Prawdziwie zmierzyć, aż do śmierci drugiego. - Dodałam spokojniej i przystanęłam w końcu. Mord w moich oczach musiał być teraz potężny.

Chłopak z początku obrzucił mnie zaintrygowanym spojrzeniem, ale po chwili się uśmiechnął.

Miał czelność się uśmiechać.

- Dobrze, Clementine. Zgaduje, że coś straciłaś wraz z tym lasem, prawda? - Zapytał chłopak prawie wyprowadzając mnie tym z równowagi.

Spojrzałam na niego złowrogo, po czym przeniosłam wzrok na jego szatę, a potem z powrotem na jego oczy.

Chłopak wyciągnął różdżkę. Nie czekając nawet chwilę rzuciłam zaklęcie obezwładniające. Riddle bez zarzutu się obronił. Działał raczej taktyką ofensywną, cały czas atakował. Nie dawał nawet chwili wytchnienia swojemu przeciwnikowi. Nie miałam jednak problemu z odparciem jego ataków, ponieważ walczyłam defensywą.

Nigdy nawet nie zdawałam sobie sprawy, że taki pojedynek jest tak wyczerpujący, lecz cały czas czułam jakąś niewyjaśnioną energię.

Riddle

Dziewczyna była silna, dało się wyczuć jej siłę. Ale i tak byłem pewny wygranej. Nie ma, nie było i nie będzie silniejszego czarodzieja ode mnie.

Narrator

Dwójka nastolatków, którzy pojedynkowali się teraz lepiej niż znaczna większość dorosłych czarodziejów, była naprawdę wyjątkowa. Jedno z nich nie zdawało sobie z tego sprawy. Drugie już o tym wiedziało.

Hold Your Breath - Tom RiddleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz