#4 Piękno tkwi w prostocie

1K 49 7
                                    

Narrator

Poniedziałek. To dzisiaj Clementine miała zacząć być najlepszą uczennicą wszech czasów. Musiała naprawdę się postarać, ponieważ Tom Riddle również nie zamierzał sobie odpuszczać. W zasadzie to, żaden uczeń na piątym roku nie zamierzał sobie odpuszczać. W tym roku wszystkich piątoklasistów czekały SUMy. Piekielnie trudne i wymagające egzaminy. To w tym roku młodzi czarodzieje mieli wybrać ścieżkę, którą chcieli podążać w przyszłości. Czekał ich trudny wybór.

Kiedy światło wpadło do pokoju rażąc Clementine centralnie w oczy, jęknęła z niezadowolenia i przewróciła się na drugą stronę. Tak nienawidziła poranków, że było to nie do opisania.
Miała cichą nadzieję, że jest dopiero jakaś szósta, lecz się przeliczyła. Była za trzydzieści ósma.

- Clem, Ash wstawajcie w tej chwili, spóźnicie się. - Usłyszała delikatny głos Sadie, która akurat zapinała koszulę. Dziewczyna natychmiast zerwała się z łóżka i spojrzała na swoją przyjaciółkę, która wciąż smacznie spała. - Która jest godzina do cholery? - Zapytała zaspana i ziewnęła głośno.

- W pół do ósmej. - Powiedziała Sadie i zrobiła duże oczy.

Clementine spojrzała na nią zrezygnowana. - Dlaczego budzisz nas dopiero teraz? - Zapytała dziewczyna i jęknęła wstając z łóżka, aby zacząć się szykować. Sadie robiła za budzik w ich dormitorium, ponieważ zazwyczaj wstawała jako pierwsza.

- Sama wstałam sekundę temu. - Wytłumaczyła się dziewczyna. Nie mówiła jednak prawdy.

- No cóż jakoś tak nie wyglądasz. - Powiedziała Clem i uśmiechnęła się sztucznie i wtedy do niej dotarło, że dziewczyna stroiła się prawdopodobnie dla krukona, którego poznała w wakacje i za pewne straciła poczucie czasu.

Clem podeszła do łóżka swojej przyjaciółki i obudziła ją. - Wstawaj, teraz. - Powiedziała i potrząsnęła nią z całej siły. To był prawdopodobnie jedyny powód, aby obudzić Ashley skutecznie, tak aby nie wróciła do spania.

Dziewczyna z przerażeniem i dezorientacją otworzyła oczy. Spojrzała na swoją przyjaciółkę i rzuciła jej zabójcze spojrzenie. - Jak mnie jeszcze raz obudzisz w taki sposób to przysięgam, że obudzę się następnej w nocy, przywiążę cię do łóżka i rzucę zaklęcie odebrania mowy. - Powiedziała Ash i wstała z łóżka.

- To za tamto. - Powiedziała Clem i wróciła wspomnieniami do wczorajszego dnia, w którym Ashley obudziła ją w nieciekawy sposób.
- Daj spokój. - Zagadnęła Ashley. - Obudziłam cię najlepiej jak umiałam. - Dokończyła, a Clementine obdarzyła ją sarkastycznym uśmiechem.

- Taa. Mogłabym powiedzieć to samo.

Dziewczyny zebrały się i spóźnione poszły na śniadanie.
Większość osób wyglądała identycznie jak one - Była rozbita, spóźniona i zmęczona. Tak sytuacja w hogwarcie wyglądała co roku, a może nawet co tydzień - w każdy poniedziałek.

Clementine i Ashley od razu zajęły miejsca obok Kurta i Andy'ego i zaczęły jeść. - Dlaczego wy zawsze się spóźniacie? - Zaczął Kurt.
A reszta spojrzała na nie wyczekując na odpowiedź.

- Powiedzmy, że był to dosyć ciężki poranek. - Powiedziała Clementine i mrugnęła do Sadie.

Chłopacy zauważyli drobny gest i spojrzeli na dziewczynę, a ta jak zwykle się zaczerwieniła. Sadie już taka była.

- Planujesz zagadać do tego krukona? - Zapytał Andy dziarskim tonem, lecz trochę za głośno, ponieważ kilka krukonów odwróciło się w ich stronę. Nie bez powodu, Sadie była piękną dziewczyną.

- Zamknij się. - Podsumowała Sadie i schowała się za Clementine, tak aby owy krukon jej nie zauważył.
Kurt wybuchnął krótkim i niekontrolowanym śmiechem, a Sadie zganiła go wzrokiem. Ta scenka przypominała trochę jeden z głupich serialów typu sitcom. Jednak takie poranki miały być niedługo rzadkością, mało kto wiedział, że w rzeczywistości młodzi czarodzieje, zaczynali się coraz bardziej od siebie oddalać. Oni sami tego jeszcze nie wiedzieli.

- Dobra kończcie jeść, bo trzeba będzie się pojawić zaraz na eliksirach. - Oznajmił Andy i spojrzał na Clem i Ashley, które jako jedyne jeszcze jadły.

- Dopiero przyszłyśmy. - Wybełkotała Ashley z buzią pełną jedzenia. Dziewczyna miała zdecydowanie zbyt duży apetyt. W zasadzie to nie ona jedyna.

Andy wywrócił oczami i wstał od stołu. - Małe szanse, że się przez was nie spóźnimy, więc ja idę. - Powiedział i ruszył w stronę wyjścia.

- Typowe. - Prychnęła Ashley.

- No cóż to ja też pójdę, wiecie jak to jest, solidarność braterska i w ogóle... - Powiedział Kurt, a Sadie ruszyła za nim nawet bez słowa.

- Nienaganni kompani do śniadania. - Powiedziała z kpiną Clementine.

Po jakimś czasie i dziewczyny dokończyły posiłek i udały się w stronę sali do eliksirów. Kiedy weszły Slughorn nie był, ani trochę zły, że spóźniły się na jego pierwsze zajęcia, był wręcz zadowolony, że w ogóle przyszły. Ashley usiadła z blondynem, z którym zazwyczaj siedziała na każdej lekcji, ponieważ był jej jakimś tam dalekim kuzynem, a Clementine jak zwykle usiadła wraz z Andy'm. Za to Sadie siedziała z Kurt'em. Dzisiejsze lekcje mieli z Hufflepuffem i były o bezpieczeństwie więc poszło szybko.
Na każdej lekcji powtarzali dosłownie to samo co było okropnie nużące.

Już po paru godzinach wyczerpana Clementine rzuciła się na łóżko. Dzisiejszy dzień zdecydowanie nie należał do jej ulubionych. Poza przypominaniem sobie regulaminu, nie robili nic. Clem naprawdę lubiła się uczyć, ponieważ uczenie się aktywowało jej mózg. Poza tym to czego się uczyła było niesamowite. Naprawdę było jej żal mugolów, którzy nigdy nie zaznają magii. Cały ten magiczny świat był dla niej najważniejszą częścią życia.

Dziewczyna powoli wstała z łóżka i skierowała się do wyjścia z cichego dormitorium, pomimo, że była zmęczona nie zamierzała marnować czasu. Obiecała sobie poprawę w nauce. Szczególnie w tym roku było to dla niej tak ważne.

Hold Your Breath - Tom RiddleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz