Wstawać czy nie wstawać. - Pomyślała Clementine, leżąc na łóżku. Jej głową zwisała z jednej strony, a nogi z drugiej i leżała w tej pozycji już przez dłuższy czas.
Krew zaczęła napływać jej do mózgu, a ona sama zaczynała przestawać już myśleć trzeźwo.
Postanowiła wstać i zrobiła fikołka do tyłu, stając tym samym na równe nogi.
Po wczorajszym incydencie ciężko było jej się na czymkolwiek skupić. Straciła nadzieję na to, że znajdzie komnatę tajemnic. Ale może nie powinna jej nigdy szukać? Tak chyba właśnie było.
Dziewczyna miała teraz nowy, a tak właściwie stary cel. Opanować szatańską pożogę. Tylko pytanie było gdzie to zrobi.
Clementine złapała za bluzę i wyszła z dormitorium.
Tak pusto w Hogwarcie jak teraz nie było jeszcze nigdy, ponieważ był dzisiaj ostatni świąteczny wypad do Hogsmeade. Nawet Riddle poszedł.
Łącznie z Clementine w szkole były chyba tylko duchy, chociaż nie wszystkie. Dziewczyna nie miała ani nastroju, ani ochoty na odwiedziny Hogsmeade, nie chciała psuć tego niesamowitego miejsca wspomnieniami o tym dniu. Ostatni taki dzień, w którym czuła się gorzej, był chyba ten, w którym zginęli jej rodzice.
Jak ona dobrze pamiętała tamten dzień. Nie zapomniała nawet sekundy.
Dziewczyna skierowała się w stronę jednego z głównych korytarzy. Nie miała zamiaru nic jeść, musiała by się upominać o posiłek do skrzatów domowych, których chyba nawet nie było teraz w szkole.
Jej głównym celem było znalezienie dobrego miejsca na potajemne czary. Nawet miała już wybrane miejsce, tylko nie wiedziała gdzie takowe jest.
Był to stary jak świat pokój życzeń, o którym słyszała już tyle razy. Lecz jeszcze nigdy nie usłyszała jak i gdzie go znaleźć, a w Hogwarcie to nie było takie łatwe. Tysiące różnych przejść, drzwi które wcale nie były drzwiami, pobocznych korytarzy, które prowadziły do tego samego miejsca.
Miała naprawdę utrudnione zadanie.Lgnęła teraz przez korytarze już siódmy raz, wracając do tego samego miejsca, pomimo, że za każdym razem wybierała inne przejście. A może po prostu każdy korytarz wyglądał tak samo.
Jej orientacja w terenie była opłakana i była wręcz pewna, że jest na tym samym korytarzu co na początku dlatego odskoczyła z hukiem kiedy usłyszała za plecami jakieś szmery. Odwróciła się natychmiast w stronę owego dźwięku, a przed oczami ukazały jej się stare, lecz robiące spore wrażenie drzwi.
Stała przez jakiś czas, wgapiając się w ich niesamowitą konstrukcje, aż weszła w końcu do środka. Była teraz w ogromnym pomieszczeniu. Ogromnym miała na myśli naprawdę monstrualnym. Pokój był mniej więcej w rozmiarach wielkiej sali, więc ona, stojąc na środku czuła się maleńka.
Ściany były wykonane z ognioodpornego materiału. Przynajmniej tak wyglądały. Był to materiał podobny do metalu, lecz jednak nie. Wyglądał jak ten, z którego wykonany jest kadłub jakiegoś czołgu czy czegoś podobnego.
Clementine czuła się naprawdę dziwnie. Szczęśliwa i zestresowana za razem. Najprawdopodobniej szatańską pożogę musiała wyczarować teraz, ponieważ mogłaby nie znaleźć drugi raz tego pokoju.
Dziewczyna wyciągnęła różdżkę z szaty i wzięła naprawdę głęboki wdech. Po wykonaniu tego zadania schowała różdżkę z powrotem i usiadła na podłodze. Chyba nie była gotowa juz teraz czarować. Nie spodziewała się tego.
- Nie ładnie tak szwendać się po szkole. - Usłyszała za sobą skrzeczący głos i nawet nie odwracając się w stronę mówcy, mogła wywnioskować, że to Irytek.
- Rzeczą zakazaną to nie jest. - Odparła dziewczyna i odwróciła się w stronę ducha.
- Ale to co planujesz zrobić już tak! To co zrobisz będzie złamaniem zasad! Ha, przecież ty nawet tego nie zrobisz. Ha, nie masz odwagi! - Wykrzyczał Iryt, a Clementine przewróciła oczami.
- Jak ci coś nie pasuje to sobie stąd idź. Ja chcę tylko wykonać swoje zadanie. Takie gadki nic nie zmienią.
Duch błazna wyglądał teraz na trochę zmieszanego, ale nie wygladalo na to jakby chciał się stąd zmyć. Dla Irytka za pewne była to niezła zabawa, więc po co miałby z niej rezygnować.
Dziewczyna wstała z podłogi i odetchnęła głośno. Była gotowa. Nie wiedziała co niosło za sobą skutki nieopanowanej szatańskiej pożogi, lecz była tak zestresowana, że nie myślała nawet o tym.
- Powodzenia! - Krzyknął Irytek skrzecząco i zniknął gdzieś za ścianą.
Głupia. Bezmyślna. Ale i nieskończenie ciekawa.
Clementine przybrała pozycję i zaczęła wyobrażać sobie efekt jaki chciała osiągnąć, brakowało jej pewności i przekonania, ponieważ początkowo z różdżki wydobywały się tylko pojedyncze iskry. Jednak już po chwili przez różdżkę dziewczyny zaczęła przepływać niesamowicie silna energia, a ona sama musiała trzymać różdżkę obydwoma rękami, aby móc ją opanować.Irytek oglądał całe zdarzenie zza ściany i przeżywał je chyba mocniej niż dziewczyna, śmiejąc się jak opętany.
Całą ogromną salę ogarnął ogień. Przybierał on przeróżne formy dzikich zwierząt, po czym łączył się z powrotem w jedność, a następnie przybierał następną formę. Był to za pewne niesamowity widok. Zapierający dech w piersiach.
Clementine nie czuła już stresu, lecz starała się nie dać ponieść emocjom, ponieważ wtedy pożoga mogłaby się wymknąć spod kontroli.
Jej cała uwaga była skupiona na ogniu i nie było szans, aby zaczęła myśleć teraz o czymś innym.
Czuła ogień. Była ogniem. Była żywiołem. Ogień był nią.
Ogień zaczął rozprzestrzeniać się jeszcze bardziej, a Clementine zaczęła się uśmiechać. To było coś niesamowitego. Czuła się jakby mogła zrobić wszystko. Ogień wypełnił cała salę i przybrał teraz postać ogromnego smoka, krążącego wokół niej.
Nie chciała przestawać, lecz zaczęła odczuwać delikatne zmęczenie i wtedy zrozumiała, że minęło już około dwadzieścia minut od czasu rozpalenia pożogi, było to dziwne uświadomienie.
Ogień zaczął maleć, a dziewczyna odzyskiwała siły. Trzymała różdżkę w górze tak długo dopóki cały ogień nie wsiąknął w jej różdżkę.
Opadła na podłogę i zaczęła się śmiać. Czarna magia choć wydawała się tak zła, była tak naprawdę czymś przyjemnym. Clementine nie potrafiła słowami opisać emocji jakie towarzyszyły jej czarując.
- TO było coś! Czegoś takiego jeszcze nie było w Hogwarcie! - Krzyknął Irytek, który wynurzył się zza ściany i zbliżył się do dziewczyny. - Nauczyciele, wiedzą co robisz z różdżką? - Zapytał Irytek i rechocząc zniknął ponownie za ścianą.
CZYTASZ
Hold Your Breath - Tom Riddle
RomanceMoje oczy utkwione były w głębokiej toni wody, w której dopatrzyć się mogłam wszystkiego czego chciałam. Moje uszy wsłuchane były we wiatr, który świszczał mi do ucha, jak uwielbia bawić się moimi włosami. W moim sercu panował ogień, potężny żar, kt...