#3 Moja tajemnica

1.1K 56 10
                                    

Clementine

Siedzieliśmy w gabinecie Dumbledore'a, w którym panowała absolutna cisza.
Byłam kompletnie zmęczona doskwierającym bólem głowy. Zastanawiało mnie dlaczego bóle wróciły akurat teraz - kiedy przybyłam ponownie do hogwartu. Nie towarzyszyły mi od trzech lat i myślałam, że już się skończyły, raz na dobre. - Jak już mówiłam, było to dla mnie wielką zagadką.

- Powiedz mi, Clementine.

Siedziałam na fotelu obgryzając paznokcie. Wbiłam wzrok w biurko, nie myśląc wiele. Nie chciałam mu mówić, wiedziałam jak mogłoby to się skończyć.

- Jak się dowiesz to... - Odparłam cicho i spojrzałam mężczyźnie w oczy. - Próbowałam dokończyć, lecz nie umiałam. - Nie chcę żebyś zmienił kompletnie o mnie zdania. - Wyrzuciłam z siebie szybko.

Dumbledore nie odzywał się. Zapanowała cisza, czułam się jakbyśmy siedzieli w grobowej ciszy przez długi czas, aż w końcu się odezwał. - Czy ktoś cię do czegoś zmusił?

Trafił w sam punkt. Tak, ci ludzie zmuszali mnie do robienia niewłaściwych rzeczy, szantażowali mnie. Na początku nie wiedziałam, że wstępując tam będę zmuszona do robienia takich okropieństw, a gdy już się zorientowałam w jakim jestem położeniu, było za późno. Popełniłam zbyt wiele zbrodni. Grozili mi psychiatrykiem, do którego z pewnością bym trafiła. Byłam w pokoju bez wyjścia.

Nie mogłam powiedzieć tego Dumbledore'owi gdyby się dowiedział, nie pokazałby tego ale prawdopodobnie zacząłby trzymać mnie na dystans. Tak mi się przynajmniej wydawało.

- Nie. - Odparłam po jakimś czasie nie patrząc na niego.

- W tym przypadku powinnaś powiedzieć mi prawdę. - Powiedział zdecydowanie i oparł się łokciami o biurko. Jak coś było na rzeczy to zawsze Dumbledore wiedział pierwszy, tak samo z kłamaniem, nie sposób było go okłamać. Spuściłam wzrok i spojrzałam na podłogę. - Pozwól mi użyć legilimencji.

Natychmiast podniosłam wzrok. - Kategoryczne, nie. - Odpowiedziałam prawie natychmiast. - Nie pozwolę nigdy, aby ktoś mi grzebał w myślach i nawet nie próbuj, bo moja oklumencja jest bardzo silna. - Powiedziałam natychmiast.
Nie kłamałam, moja oklumencja była jedną z najsilniejszych. W tym zaklęciu chodziło o kreatywność. Jako barierę wyobraziłam sobie to jak wielką nienawiść żywi do mnie dziewczynka, której zamordowałam matkę. Była innym typem bariery, nie była samą barierą, lecz odległością jaką osoba wnikająca do mojego umysłu musiała przebyć by dostać się do tego czego chce. Nieskończoną.

Dumbledore wstał z fotela i zaczął krążyć po gabinecie. Często to robił
- Jak będziesz gotowa to przyjdź. - Podsumował mężczyzna i zatrzymał się w miejscu. Był to wyraźny znak dla mnie, że mam opuścić jego gabinet. Było mi przykro, chciałam mu powiedzieć, ale również nie chciałam. Nie chciałam, żeby diametralnie zmienił o mnie myślenia. Nie jestem pewna nawet jak do końca, by zareagował to trzymało mnie na dystans. Poza tym czułam się jak potwór, nie chciałam wypuścić tego na światło dzienne.

Ruszyłam korytarzem i już po chwili byłam w pokoju wspólnym gryffindoru.
Było tam strasznie głośno. Domyślałam się o czym rozmawiali. Dyskutowali na temat mojego zachowania podczas uczty. Nie dziwiłam się, było to dosyć dziwne, lecz mogli przynajmniej zachować dyskrecję. Gryfoni jak to gryfoni, wszystko musieli sobie obgadać i wyjaśnić.

Kiedy weszłam wszystkie oczy zwróciły się na mnie. Spojrzałam na wszystkich po kolei i przewróciłam oczami. Widziałam wśród tłumu Andy'ego i Ashley, którzy wydawali być się skołowani. - Jak chcecie o mnie rozmawiać to róbcie to przynajmniej w sekrecie. W Londynie was słyszą. - Powiedziałam, a niektórzy się zaśmiali, lecz większość zachowała grobowe miny.

- Słuchajcie ludzie, nie wiem jakie tutaj snuliście teorię, ale mnie po prostu wyjątkowo mocno bolała dziś głową, to była jedyna przyczyna. Bolała mnie tak bardzo, że niezbyt myślałam co robię, no i bardzo kręciło mi się w głowie, więc wraz z profesorem Dumbledorem poszłam do skrzydła szpitalnego. - Powiedziałam zdecydowanie i spojrzałam na nich po kolei. Starałam się nie kłamać, lecz nie powiedzieć też całej prawdy, to było bardzo łatwe. Pomimo tego co powiedziałam większość zamiast się rozejść wciąż stała i gapiła się na mnie. Było to bardzo niezręczne. - Możecie już odejść. - Powiedziałam doniośle, lecz trochę niepewnie i wszyscy pozostali wrócili do swoich wcześniejszych zajęć. Podeszłam do Andy'ego.

- No, no, ale dyktatura. - Podsumował chłopak i lekko się skłonił pokazując tym samym prześmiewczy podziw.

- Zamknij się. - Zganiłam go, a ten się zaśmiał.

- Jak było u Dumbledore'a? - Zapytał chłopak lekko marszcząc czoło. Andy nie był pewny czy mógł zapytać, nie chciał za pewne mi psuć humoru, ale to oczywiste, że był ciekawy, w końcu był moim przyjacielem.

- Jak zawsze, chciał się dowiedzieć. - Odparłam tylko i usiadłam. Jedyne co wiedział chłopak to to, że Dumbledore chciał się dowiedzieć jakie koszmary miewam. Nigdy nie powiedziałam mu ani Ashley, że to wcale nie wina jakichś głupich koszmarów, tylko mojej przeszłości.

- Nie powiedziałaś. - Bardziej Odparł chłopak, ponieważ i tak znał odpowiedź.

- Nie powiedziałam. - Moją odpowiedź przytłumiła eksplozja nie daleko nas, ponieważ czwartoklasiści właśnie grali w eksplodującego durnia.

Hold Your Breath - Tom RiddleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz