Próbowałam wszystko sobie poukładać, lecz to nie było takie łatwe. Miałam w głowie okropny mętlik. Mieszałam informacje, których dowiedziałam się teraz, z tymi które wydarzyły się na meczu.- Dumbledore trochę się zdenerwował i zakazał meczów przez najbliższe dwa miesiące. - Powiedziała Rownie rozczarowana. - Ale wygraliśmy! - Krzyknęła i cała sala zawiwatowała.
- Dippet się zgodził? - zapytałam, a reszta potrząsnęła głową.
- To było czadowe. - Oznajmił Andy i uśmiechnął się do mnie.
Posłałam mu trochę krzywy uśmiech. Wciąż byliśmy pokłóceni, więc dziwnie było słyszeć od niego komplement.
- Wiecie kto rzucił czar? - Zapytałam, zmieniając tym samym temat. Byłam ciekawa kto raczył mnie uratować zważywszy na to, że nikt poza nauczycielami nie może brać różdżek na mecze.
Grupka pokręciła głową. Nikt nie wiedział.
- Dumbledore'a nie było, ponieważ był na jakiejś misji, podobno związanej z Grindelwaldem. - Powiedziała Ashley, zniżając i sciszająć głos, a mnie aż skręciło na dźwięk tego nazwiska.
- Żaden z nauczycieli tego nie zrobił. Nie widzieliśmy cię kompletnie. Była okropna mgła. Zobaczyliśmy dopiero, że ktoś spada, jak byłaś pięć metrów nad ziemią. - Stwierdził Andre, czyli nasz ścigający.
- Ktoś prawdopodobnie przemycił różdżkę. Ale to dobrze. - Powiedziała Ashley i uśmiechnęła się promiennie.
- Cieszymy się, że żyjesz. - Powiedział Kurt i objął mnie w szczelnym uścisku.
- Wszyscy macie stąd natychmiast wyjść. - Usłyszeliśmy głos. Była to pani Geend. Podeszła do mojego łóżka niosąc jakieś butelki i odganiając wszystkich wokół. - No już, sio. Muszę opatrzyć pannę Walke.
- Ile tu leżałam? - Zapytałam, ponieważ to było pytanie, na które najbardziej chciałam znać odpowiedź.
- Z jakieś dwa tygodnie. - Powiedział Kurt i wzruszył ramionami.
Wytrzeszczyłam oczy i natychmiast podnosiłam się do pionu. - CO!? - Krzyknęłam i spojrzałam na nich po kolei.
- Nie słuchaj go, to debil. - Powiedziała Ashley i rzuciła mu piorunujące spojrzenie. - Dwie godziny. - Powiedziała i spojrzała na mnie. Słysząc to natychmiast odetchnęłam z ulgą i opadłam na poduszkę. Gdybym leżała tu dłużej niż dwa dni, nabawiła bym się sporych zaległości, a tego nie chciałam.
Pani Geend podeszła do mnie i dotknęła mojego czoła, ale natychmiast zabrała rękę i westchnęła. - Jesteś rozpalona. Musisz odpoczywać, zaraz podam ci syrop. - Powiedziała i odeszła od mojego łóżka.
- Rozpalona? Jak to? - Zapytałam i dotknęłam swojego czoła. Faktycznie byłam gorąca jak cholera.
- Podczas spadania twoja noga otarła się o całkiem ostry pręt, nie wiem starałam się nie patrzeć, było dużo krwi. - Powiedziała Ashley. - Nie wygląda to za dobrze. - Powiedziała i uśmiechnęła się z niesmakiem.
Zmarszczyłam brwi i odgarnęłam kołdrę.
Reszta od razu odsunęła się.
Noga wyglądała faktycznie okropnie, chociaż nie czułam nic, to teraz zaczęłam.- Wdało się zakażenie. - Poinformowała pani Geend i ponownie podeszła do mojego łóżka z fiolką jakiegoś lekarstwa. - Musisz to połknąć. - Powiedziała i podała mi syrop. Wzięłam od niej fiolkę i duszkiem wlałam sobie do gardła. Myślałam, że zwymiotuje. Zakrztusiłam się i zaczęłam kaszleć, a pani Geend zaczęła klepać mnie po plecach.
Kiedy z trudem, w końcu połknęłam to coś, spojrzałam na nią spod byka.- Co to jest!? - Zapytałam wściekła i wskazałam na pustą fiolkę.
- Eliksir uśpienia. - Powiedziała i uśmiechnęła się do mnie.
Momentalnie zakręciło mi się w głowie. Właśnie połknęłam coś usypiającego, nie wiedząc o tym i było to przedziwne uczucie. Rzuciłam ostatnie spojrzenie moim towarzyszą i opadłam na poduszkę.Okropny i przeszywający ból głowy. To była jedyna rzecz, o której myślałam w tym momencie. Moje ciało było sztywne i ledwo potrafiłam się ruszać. Pomimo to byłam szczęśliwa, wygrałam pierwszy mecz quidditcha w tym semestrze, co oznaczało, że gryffindor potrzebuje jeszcze jednej wygranej i będzie w półfinale. Ravenclaw tymczasowo odpadł, trzeba było poczekać teraz na mecz Slytherinu i Hufflepuffu.
Byłam tak bardzo szczęśliwa.
Rozejrzałam się po skrzydle szpitalnym i dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że jestem w nim całkiem sama. Był środek nocy.
Podniosłam się do pozycji siedzącej i odetchnęłam. Czułam się po prostu okropnie. Sięgnęłam ręką do szafki, aby wziąć moją różdżkę. Ale jej tam nie było.
Mojej różdżki nie było na szafce. Spanikowana rozejrzałam się wszędzie dookoła. Nigdzie jej nie było.Kto mógł zabrać moją różdżkę? Może jeszcze mi jej nie oddali. Miałam taką nadzieję, lecz powinni zrobić to już dawno. Jedyna wiarygodna opcja była taka, że ktoś ją po prostu zabrał. Miałam nadzieję, że to Ashley, Andy lub Kurt, bo inaczej mogłoby być kiepsko. Na mojej różdżce był ślad zaklęć, których nie powinnam używać w szkole. Jak ktoś to odkryje, mogę wylecieć.
Westchnęłam zmartwiona, lecz nie zrezygnowałam ze swojego zamiaru. Odgarnęłam kołdrę i ujrzałam ogromną ranę. Wyglądała jakby ktoś po prostu wbił mi nóż głęboko w nogę i ciął bardzo wolno, przez długi czas, lecz była calkowicie oczyszczona. Pani Geend zapewne użyła eliksiru oczyszczającego rany, był to oczywiście najlepszy płyn do odkażania.
Pomimo wszystko, piekło jak cholera. Prawdopodobnie eliksir przeciwbólowy przestawał powoli działać co nie było dobrą wiadomością, przede mną była długa noc. To nie było moje jedyne zmartwienie, ból głowy wziął się na sto procent z porażenia piorunem. Gdyby nie to, prawdopodobnie miałabym pełną świadomość i różdżkę wciąż przy sobie.
Nagle po pomieszczeniu rozległy się kroki. Ktoś ewidentnie szedł w stronę skrzydła szpitalnego. Wykonałam zwinny, lecz nie gwałtowny ruch i z powrotem leżałam przykryta na łóżku. Byłam odwrócona tyłem do drzwi, ponieważ moja ciekawość wzięłaby górę i za pewne otworzyła bym oczy, leżąc przodem. Wolałam zostać w ukryciu niż ujawniać się.
Kroki stawały się coraz głośniejsze, aż w końcu ktoś wszedł do pomieszczenia.
Serce waliło mi jak młotem.Tajemniczy osobnik szedł między łóżkami, aż w końcu dotarł do mnie.
Zatrzymał się i stał. Po prostu stał.
![](https://img.wattpad.com/cover/221425319-288-k806607.jpg)
CZYTASZ
Hold Your Breath - Tom Riddle
RomanceMoje oczy utkwione były w głębokiej toni wody, w której dopatrzyć się mogłam wszystkiego czego chciałam. Moje uszy wsłuchane były we wiatr, który świszczał mi do ucha, jak uwielbia bawić się moimi włosami. W moim sercu panował ogień, potężny żar, kt...