#43 Przysługa Za Przysługę

42 2 0
                                    

Clementine

Dzisiaj był wielki dzień. To dzisiaj zaczynały się SUMy. Chciałam zachować trzeźwość umysłu i się uspokoić. Moje techniki były sprawdzone i niezawodne. Wstałam bardzo wcześnie rano, na zewnątrz rozciągał się oszałamiająco piękny widok. Mgła rozchodziła się po horyzont, tworząc wrażenie jakby właśnie zakończył się nocny taniec pięknych wróżek. Postanowiłam się trochę poruszać. Wiedziałam, że to pomoże mi pobudzić mój umysł do pracy.

Tak więc zrobiłam. Poszłam biegać, a ponieważ wokół Hogwartu było mnóstwo miejsca, miałam dowolny wybór jaką trasą chcę biec. Moja ulubiona biegła w kierunku niewielkiej osady Abernauch, przez wspaniale lasy.

Później wzięłam prysznic, aby się cudownie odświeżyć i przygotować. Na przemian włączałam zimną i ciepłą wodę, co zawsze pomagało mi się ożywić.

Następnym krokiem ku sukcesowi była szybka partia w szachy sama ze sobą, bo mało kto był chętny, aby w tym momencie zagrać ze mną w tę emocjonującą grę. Szachy uspokajały mnie i przypominały, żeby pomyśleć i nie panikować.

A ostatnią rzeczą na mojej liście było zjedzenie pożywnego śniadania, ale nie za wiele, aby nie popaść w znużenie, ale dostarczyć sobie wystarczająco energii. O i żeby przede wszystkim nie zwymiotować.

Czułam coś w rodzaju wspólnoty wraz z innymi uczniami. Wiedziałam, że jedyne co teraz nam - piątoklasistom chodziło po głowie to S U M y. Czułam też wsparcie z każdej strony. Wszyscy byli dla siebie dzisiaj wyjątkowo mili.

- Clem. - Usłyszałam za sobą znajomy głos Kane'a, a więc odwróciłam się do niego.

- Kane.

Chłopak usiadł obok mnie. Wyglądał na nieco zmartwionego co zmartwiło, także mnie.

- Jane przyjedzie do domu na wakacje w tym roku. - Wypalił chłopak na co ja zrobiłam duże oczy. - Będzie pod stałą kontrolą ministerstwa, nie będzie mogła się nigdzie przemieszczać. Ale...będzie z nami. I bardzo się cieszę.

W jego oczach pojawiły się łzy, a na jego twarzy uśmiech, co bardzo mnie wzruszyło. Objęłam chłopaka i otarłam mu łzy.

- Jestem z ciebie naprawdę dumna. - Powiedziałam z uśmiechem i zatroskaniem.

- Dziękuję za twoją pomoc, gdyby nie ty to nie pojechałbym wtedy do domu i wszystko...było by jednak inaczej.

- Ja jedynie powiedziałam Ci co myślę. To ty się z tym zmierzyłeś. Kocham twoją odwagę. - Odparłam i roześmiałam się. - Wiesz, łatwo powiedzieć, trudniej zrobić. Gdybym była na twoim miejscu, nie wiem czy bym się odważyła.

- Oj już sobie tak nie umniejszaj. Bo to żałosne. - Odpowiedział Kane i przewrócił oczami. - Słuchaj chciałem cię jeszcze o coś zapytać.

- Słucham.

- Znasz Gwen, prawda?

- Owszem. Skąd takie pytanie? - słyszałam w głosie chłopaka nutkę pewnej emocji, której zaznałam multum razy w swoim życiu. Jednak nie potrafiłam jej przywołać do pamięci. Było to coś na rodzaj strachu i bezsilności.

- Jak pewnie zdążyłaś zauważyć, jest dosyć dziwna.

- Nie ukrywam. Jest.

- No właśnie. Jednak pomimo wszystko jest dobrą osobą. Jednak...zaczęła ostatnio  znikać na długi czas i martwię się o swoje bezpieczeństwo.

Hold Your Breath - Tom RiddleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz