#48 Protego Diabolica

41 4 12
                                    

Ból zaczął powracać, więc ja zaczęłam ciężko oddychać.

Riddle spojrzał na mnie, a następnie swój wzrok z powrotem skierował przed siebie.

- Kurwa. - Wysyczałam słabo. Było to dla mnie za dużo.

- Jeszcze trochę. - Odparł beznamiętnie ślizgon.

Po chwili czułam, że tracę już siły. Byłam lodowata i straciłam bardzo dużo krwi.

Moja świadomość była nieco dziurawa.
Pamiętam kiedy zjechaliśmy w dół. Nie pamiętam jednak, kiedy znaleźliśmy się przy rozwidleniu.

Później ocknęłam się na podłodze. Riddle pochylał się nade mną i trzymał ręce na moich ranach.

- Co robisz? - Zapytałam. Byłam zdezorientowana. Zaczęłam powoli się podnosić i już miałam wstać, jednak chłopak siłą przyszpilił mnie do podłogi.

- Na miłość boską Walke.

Krew była wszędzie. Czułam ją na twarzy, we włosach i w ustach. Nie czułam jej jedynie w ciele.

- Nie sądzę, że to przeżyję. - Odparłam z pewnością i spojrzałam na chłopaka, on natomiast zmarszczył brwi i pokręcił głową. - Możesz przekazać Andy'emu, że to ja wzięłam wtedy jego srebrny kompas. Był taki fajny, ja chciałam go jedynie obejrzeć. Jednak spadł mi i się potłukł.

- Sama mu to powiesz. - Odparł tylko chłopak.

- Nie.

- Tak.

Wtedy straciłam przytomność ponownie i odzyskałam ją po jakimś czasie. Czułam się trochę lepiej. Jednak wciąż byłam bliższa śmierci niż kiedykolwiek przedtem.

- Co ty właściwie robisz? - Zapytałam Riddle'a na co on uśmiechnął się niezauważalnie.

- Ratuję ci życie. - Stwierdził zadowolony z siebie, po czym dodał. - Drugi raz w tym roku.

Wywróciłam oczami i podniosłam się. Riddle znowu jednak sprawił, że leżałam na ziemi.

Chłopak zbliżył swoją twarz do mojej i wymownie spojrzał mi w oczy. - Uspokój się, bo cię zaraz tu zostawię i się wykrwawisz.

- Co to za zaklęcie?

Riddle wywrócił oczami, jak ja wcześniej. - Zaklęcie regenerujące. - Odparł i kontynuował.

- No proszę. Dziwne, że znasz to zaklęcie, myślałam, że znasz same...

- Ucisz się. - Przerwał ślizgon oschłym tonem, więc już nic więcej nie mówiłam.

Rany okropnie piekły, jednak czułam odrętwienie, które sprawiało, że ból nie był aż tak dokuczliwy.

Riddle zdawał się pochłonięty. Miałam wrażenie, że to wszystko trwa w nieskończoność. Na przemian traciłam i odzyskiwałam przytomność.

- Już prawie gotowe. - Powiedział i wskazał na mój brzuch. Spojrzałam w tamtym kierunku i ujrzałam rozległą ranę, która tak naprawdę była czterema dźgnięciami noża. Czułam jednak, że rany są już dosyć płytkie, co oznaczało, że Riddle'owi się udało. Nigdy wcześniej nie miałam okazji zobaczyć jak działa to zaklęcie. Wiedziałam jednak, że ślizgon wykonał je poprawnie. Inaczej bym już nie żyła.

Nagle moją głowę przeszył niemożliwy ból głowy i zaczęłam się ponownie zwijać z bólu, łapiąc się za głowę. Ból był identyczny, do tego który odczuwałam wcześniej przy Ashley.

- Co ci jest? - Ślizgon przeleciał mnie wzrokiem i zaczął się rozglądać dookoła.

Ból ustał, a ja spojrzałam za siebie. Dostrzegłam jakąś sylwetkę, jednak nie byłam w stanie stwierdzić kto to jest. Po chwili jednak obraz się wyostrzył, a nieopodal mnie stał Kane.

Hold Your Breath - Tom RiddleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz