Tydzień później wszystko już było przygotowane. Musiałam szczerze przyznać, że Riddle ma nosa do organizacji. Wykluczając sam fakt, że nie mam pojęcia skąd posiadał tą całą wiedzę.
Plan był następujący: Dzisiaj w nocy mieliśmy spotkać się w zakazanym lesie. Jako środek transportu, mieliśmy wykorzystać niezawodne testrale, ponieważ był to najprostszy sposób i najbardziej potajemne. Słysząc o deportacji, zaprotestowałam, tłumacząc ten sprzeciw moją średnią kontrolą swojego ciała, czyli w skrócie mówiąc, wymiotowaniem.
Ludzie Riddle'a, przygotowali wszystko i nie było możliwości, żeby ktoś nas nakrył podczas naszej ambitnej wyprawy. Po dotarciu do ministerstwa mieliśmy użyć jakiegoś sekretnego wejścia, które zaprowadzi nas prosto do sali przepowiedni. Nie miałam pojęcia skąd Riddle i jego sekta wiedzieli o tym wejściu, ale jakoś nie szczególnie się zdziwiłam. Zważywszy na to co usłyszałam wcześniej, to było niczym.
Najbardziej zastanawiało mnie, dlaczego ślizgon chce tak bardzo poznać zawartość mojej przepowiedni. Z jednej strony była to za pewne zwykła ciekawość. Ale z drugiej strony, byłam pewna, że to nie jest jedyny powód.
Była północ, siedziałam w pokoju wspólnym i czytałam o Osach z Wimbourne. Kane mnie przekonał co do Os, byłam ciekawa jaka jest ich historia.
- Czy ty coś znowu planujesz? - Usłyszałam nagle podejrzliwy głos Ashley rozchodzący się po całym pomieszczeniu. Dziewczyna stała na schodach w piżamie, opierając się o ścianę z przymrużonymi oczami.
- Skąd taki pomysł? - Zapytałam zdziwiona.
- Zazwyczaj o tej godzinie jesteś już w dormitorium. Jednak zawsze jak gdzieś się wymykasz, jesteś tutaj do późna.
- Ja się wymykam? - Zapytałam jeszcze bardziej zdziwiona. - Kiedy się niby wymknęłam?
- Nie żartuj. Za każdym razem jak ciebie nie ma w łóżku do późna, idę sprawdzić co robisz, już z trzy razy nigdzie cię nie było.
Zmieszałam się trochę. Wiedziałam, że Ashley jest dość uważna, ale nie myślałam, że tak szybko się połapie, że coś nie gra.
- Dobra, posłuchaj, - Zaczęłam a dziewczyna uniosła brwi i usiadła na kanapie obok mnie, wchodząc wcześniej do salonu.
Musiałam improwizować.
- Jest taka dziewczyna. - Zaczęłam, a Ashley zmarszczyła brwi. - Gwen, poznałam ją podczas przerwy świątecznej. I...jakby to powiedzieć, lubię ją.
Dziewczyna wytrzeszczyła oczy. - Jesteś lesbijką? - Szepnęła jednak bardzo głośno. Nie wiedziałam, że rzuci to tak z mostu.
- Ashley stop. - Powiedziałam i pokręciłam głową. - Jeszcze nie wiem czy coś do niej czuję, jak na razie obie nic nie wiemy.
- Podobałam ci się kiedyś? - Zapytała blondynka, na co ja trzepnęłam ją po głowie.
- To tak nie działa.
Dziewczyna trochę się zmieszała, ale po chwili zaczęła się śmiać. - Przepraszam, po prostu to dziwna sprawa.
- No nie wiem. - Przyznałam i wstałam z kanapy. - Dobra, na mnie już czas. Będę za jakąś godzinę najprawdopodobniej - Skłamałam, ponieważ mogło zająć mi to i 3 godziny, a następnie ruszyłam w stronę wyjścia. Jednak odwróciłam się jeszcze w ostatniej chwili. - Proszę nie mów nic Andy'emu. Jeszcze nawet sama nie jestem pewna. - Odparłam.
Ashley pokiwała głową i również wstała. - Będę cię kryła jakby co. - Odparła z uśmiechem i ruszyła dziarskim krokiem do dormitorium.
Ale ja byłam podła.
CZYTASZ
Hold Your Breath - Tom Riddle
RomantizmMoje oczy utkwione były w głębokiej toni wody, w której dopatrzyć się mogłam wszystkiego czego chciałam. Moje uszy wsłuchane były we wiatr, który świszczał mi do ucha, jak uwielbia bawić się moimi włosami. W moim sercu panował ogień, potężny żar, kt...