- Mówię wam, całą lekcję gadał nam o jakichś flakonach i ich rodzajach.
- Dzięki za ostrzeżenie, musimy się psychicznie przygotować. - Powiedział Andy, który prowadził bardzo konkretną dyskusję z Ermandą.
Tymczasem ja i Ashley szłyśmy z tyłu i patrzyłyśmy jak rozmawiają, w ogóle nas nie zauważając. Ashley wyglądała jakby była trochę... zazdrosna? Nie umiałam tego określić.
- Może lepiej w ogóle na nią nie idźcie. - Zaproponowała dziewczyna i uniosła brwi.
Dziewczyna miała cholerną rację, Slughorn to psychopata, który chcę nas zanudzić na śmierć wykładem o flakonach. Mężczyzna ogólnie był podejrzany, więc zaczynałam wciąż się zastanawiać czy nie zrezygnować z spotkań klubu ślimaka. Chociaż nawet gdybym się zdecydowała to i tak bym nie miała chyba wyboru. Z drugiej strony te spotkania ostatnio były coraz nudniejsze, nie wiem czy Riddle'owi już tak na nich zależy.
- Stoi tam. - powiedziała podekscytowana Ermanda i przystanęła.
- Kto? - zapytał Andy i rozejrzał się dookoła.
- Kevin. Jej chłopak czy coś. - Odparłam.
- To nie jest mój chłopak. Jeszcze. - Przyznała dziewczyna, a ja zmarszczyłam brwi.
- Jeszcze? Weź, co z tobą. - Zapytał Andy, a ja zaczęłam się śmiać.
- Przecież ile on cię zna? Cztery dni? - Zapytałam i uniosłam brwi.
- Co ty, od wczoraj rozmawiamy. - Odparła dziewczyna.
- Uważaj, bo zamieniasz się w o obsesyjną na jednym punkcie psychopatką. - Powiedziałam, a dziewczyna prychnęła.
- W Slughorna. - Podsumowała ślizgonka i westchnęła. - Dobra idę. - Powiedziała i odeszła. Chłopak, z którym dziewczyna miała się spotkać wyglądał na bardziej przestraszonego niż ucieszonego jej widokiem, lecz dziewczyna zdawała się tym nie przejmować.
- Co ona w nim widzi? - Zapytał Andy i westchnął głęboko.
- A co ty w niej? - Odparła głośno Ashley i szybkim krokiem ruszyła w stronę Zonka. Trafiłam w punkt. Ashley zdecydowanie była zazdrosna.
- A tej co? - Zapytał zdziwiony chłopak i pokręcił głową. - Chyba miesiączkuje. - Zdecydował.
Spojrzałam na niego szybko i skarciłam go wzrokiem.- Ogarnij się i nie zwalaj winy na miesiączkę.
- A na co? - Zapytał i spojrzał na mnie.
- Jesteś idiotą, Andrewie Dafsonie. - Powiedziałam zdecydowanie i odeszłam od chłopaka, ruszając tym samym za Ashley do sklepu.
Czy on naprawdę nie widział zachowania dziewczyny? Czy on na serio kompletnie nie umiał zauważyć uczuć? Każdy chłopak taki był?Kiedy weszłam do niesamowitego sklepu, od razu się uśmiechnęłam. Sklep Zonka był zdecydowanie moim ulubionym sklepem. Było tu tyle magii i rozrywki.
Ashley stała właśnie przy półce z łajnobombami i oglądała jedną z nich z zainteresowaniem, więc podeszłam do niej i postanowiłam szybko odsunąć ją od pomysłu jej zakupu.
- Zostaw to lepiej. - Powiedziałam i spojrzałam sceptycznie na przedmiot w jej ręce.
- To na Andrewa. - Powiedziała i potrząsnęła przedmiotem. Zawsze mówiła do niego pełnym imieniem kiedy była na niego wściekła. Ashley już raz zemściła się na Andy'm łajnobombą i nie skończyło się to za dobrze. Ale wiem, że przyniosło jej to ulgę.
Złapałam za jej rękę, ostrożnie wyciągnęłam z niej przedmiot i odstawiłam go na półkę.
- Weź się opanuj. - Poleciłam.
Ash spojrzała mi w oczy po czym spuściła wzrok.- Czemu zawsze muszę zakochiwać się w takich idiotach? - Zapytała dziewczyna i spojrzała na mnie.
- Też zadaje sobie to pytanie. - Odparłam, uniosłam brwi i położyłam ręce na jej barkach. - A ty nie myśl o tym kretynie, Ermanda nawet nie zauważyła, że on coś do niej mógłby czuć, co oznacza, że nie widzi w nim nikogo z kim mogłaby być. - Powiedziałam i uśmiechnęłam się do niej. - Chyba. - Dodałam i zmrużyłam oczy.
Ashley uśmiechnęła się lekko.
Wyszłyśmy ze sklepu i skierowałyśmy się w stronę trzech mioteł. Dokładnie za pięć minut miałam spotkać się tam z Ermandą.
- Idziesz z nami? - Zapytałam i skinęłam głową w stronę baru.
- Nie mam nastroju. - Przyznała i spuściła głowę. - Pójdę znaleźć Andy'ego, widzimy się później. - Kiwnęłam głową, a Ashley zaczęła kierować się w stronę miodowej krainy, bo za pewne tam znajdował się teraz chłopak. Ashley była dziwną osobą, na pozór prostą i zwykłą, lecz wydawało mi się jakby była złożona z przynajmniej trzech osobowości. Znałam trzy wersję Ashley. Pierwsza - w której dziewczyna uwielbiała się przemądrzać, uczyć i rozporządzać innymi była wtedy podobna do swojego ojca, druga - w której dziewczyna była kompletną wariatką i miała zdecydowanie nie równo pod sufitem, tutaj uwtdatniał się charakter jej brata Arnolda. No i trzecia - zatroskana, smutna i uśmiechnięta za razem, tak jakby odległa, miałam wrażenie że ta ostatnia była jej wlasna.
Poczułam ucisk na moim ramieniu, lecz nie miałam szansy i czasu, aby zobaczyć co go spowodowało. Zostałam zaciągnięta w bardzo wąską uliczkę, która znajdowała się za trzema miotłami i przyciśnięta do muru. Panował tam mrok co było najprawdopodobniej spowodowane jakimś ozdobnym zaklęciem, bo inaczej nie można było go nazwać. Była dosłownie noc i wydawało mi się, że jest ona wszędzie. Odgłosy z zewnątrz, również ucichły. Kompletnie jakbyśmy znajdowali się pod wodą.
Spojrzałam na oprawcę mojego porwania i nikt się raczej nie zdziwił, gdy okazało się, że jest nim nie kto inny jak nasz pan i władca - Tom Riddle.
W mroku ciężko było mi cokolwiek zobaczyć, lecz jego oczy mogłam zobaczyć nawet w najciemniejszej otchłani piekieł. Były takie puste i zimne. Przypominały mi gorącą czekoladę, która oświetlona była ciepłym i jasnym światełkiem z kominka. Ale z każdym dniem to światełko gasło, a pokój opanowywała ciemność.- Co ty najlepszego wyprawiasz? - Zapytałam i wyrwałam się z jego ucisku.
Chłopak nic nie odpowiedział, a jedynie odwrócił się do mnie plecami i stał w ten sposób. Mogłabym wykorzystać to i uciec, lecz chłopak za pewne tylko na to czekał, chciał zobaczyć, czy jestem w stanie się z nim skonfrontować, czy wolę uciec i zapomnieć o całej sprawie. To było dziwne. A może tylko mi się tak wydawało i snułam głupoty.Postanowiłam zostać.
Po paru sekundach ślizgon odwrócił się w moją stronę i zmrużył oczy.
- Zdaje mi się, że chciałaś czegoś ode mnie. - Oznajmił pewnym tonem i podszedł bliżej mnie. Gdybym mogła kopnęła bym go teraz w klejnoty, ale chciałam oszczędzić sobie jego gniewu i dowiedzieć się czemu grzebał mi w głowie.
- Co widziałeś? - Zapytałam, pocierając czoło. Obawiałam się najgorszego, lecz liczyłam na najlepsze. Z drugiej strony miałam nieodparte wrażenie, że miał to zobaczyć.
- To co chciałem. - Odparł tylko i oparł się o ścianę, obok mnie. Skoro zobaczył co chciał, oznaczało to, że jest bardzo dobry w legilimencji. To nie była dobra wiadomość. Albo mnie okłamywał, żeby mnie zmanipulować.
- Czekam na ten moment, aż przestaniesz sobie ze mną pogrywać i powiesz mi cokolwiek. - Powiedziałam i zacisnęłam usta. - Ale nie, to się nie stanie, bo wtedy będę miała przewagę. Przynajmniej ty tak uważasz. - Podsumowałam, odchodząc od ściany i stanęłam na przeciwko niego. - Nie będę ukrywać swoich uczuć, bo się ich nie wstydzę. Jestem zmęczona, zdarza mi się płakać, a także czuje jakbym trochę gubiła cel z oczu. Jestem człowiekiem i chciałabym się wreszcie dowiedzieć czego ode mnie chcesz.
Chłopak wydawał się zainteresowany i skupiony na rozmowie, jak nigdy dotąd. - Chcesz zrobić ze mną to co z resztą. - Odparłam kpiąco, a on uniósł brwi. - Chcesz znać o mnie każdy szczegół, abym nie mogła ci się postawić i abyś miał mnie w kieszeni. Tak żebym nie mogła nic zrobić. - Podsumowałam i pokręciłam głową z niedowierzaniem.
- Po części masz rację. - Odezwał się czarnowłosy i również odszedł od ściany. - Gratulację. - Przyznał i ruszył w stronę wyjścia. - A i jeszcze jedno. - Powiedział i ponownie odwrócił się w moją stronę. - Dzisiaj o jedenastej na błoniach. - Dokończył i zniknął za ścianą.
CZYTASZ
Hold Your Breath - Tom Riddle
Storie d'amoreMoje oczy utkwione były w głębokiej toni wody, w której dopatrzyć się mogłam wszystkiego czego chciałam. Moje uszy wsłuchane były we wiatr, który świszczał mi do ucha, jak uwielbia bawić się moimi włosami. W moim sercu panował ogień, potężny żar, kt...