#26 To sekretnie tajne

537 31 1
                                    

Narrator

Po spędzeniu wielu godzin w bibliotece na szukaniu wiadomości o komnacie tajemnic, Clementine nie znalazła nic. Przejrzała dosłownie każdą książkę. W paru z nich znalazła coś o bazyliszku i komnacie tajemnic, ale o jej położeniu już nie. Pozostała jej prawdopodobnie tylko jedna opcja.

Pójść do zakazanego lasu. Była pewna zasada. Kiedy nic nie wiadomo to znaczy, że tylko w jednym miejscu będzie wiadomo.

Była trzynasta. Wolała iść w dzień, ponieważ w nocy było tam o wiele niebezpieczniej. W dzień mogła sprowadzić na siebie niebezpieczeństwo związane z przyłapaniem, ale przynajmniej miała większe szanse na wyjście stamtąd w całości.

Wyszła ze szkoły i ruszyła wielkim mostem na błonia. Hogwart był naprawdę pustym miejscem w czasie świąt. Na zewnątrz nie było żywej duszy, a w samym hogwarcie szansa, że kogoś spotkasz na korytarzu była naprawdę niewielka.

Clementine po przejściu przez dwór zaczęła zbliżać się do zakazanego lasu. Nie bała się, lecz czuła lekki stres. Wiedziała, że gdyby ktokolwiek dowiedział się o tym co wyczynia, wyleciałaby z hukiem.

Dziewczyna dotarła w końcu na skraj lasu i wkroczyła do niego prędko. Las był kompletnie opustoszały. Pomimo, że żyło tu tak wiele stworzeń to ona nie widziała nikogo, ani niczego. Zupełnie jakby się przed nią ukrywały.

Nagle do głowy dziewczyny wpadł pomysł. Hagrid również nie wyjeżdżał nigdy na święta z hogwartu, a on z całą pewnością by wiedział do kogo można się zwrócić. Tylko pytanie było jedno. Czy Hagrid zachowa to w sekrecie? Miała nadzieję, że tak.

Skręciła w prawo i ruszyła w stronę chatki na drzewie, która służyła za ich małe zoo.

Wspięła się po drzewie i już po chwili znajdowała się na samej górze. Tak jak się spodziewała, Rubeus był w chatce i właśnie karmił chochliki kornwalijskie, które nie były zadowolone z jego wielkich i nieostrożnych rąk.

- Rubeusie. - Odparła głośno dziewczyna, a potężny chłopak się przestraszył i odwracając się do dziewczyny, strącił pudło z karmą dla chochlików.

Clementine natychmiast podeszła w zamiarze pomocy w zbieraniu pokarmu, który rozsypał się po całej podłodze.

- Al-le ze mnie niezdara. - Przyznał chłopak i zaśmiał się melodyjnie.

- Zdarza się i najlepszym. - Odparła Clementine, uśmiechając się promiennie.

- Co cię tu sprowadza, Clementine? - Zapytał pół olbrzym i wstał z podłogi.
No tak, wizyta dziewczyny nie była tu codziennością w tak wczesnych godzinach, dziewczyna wolała raczej chodzić tutaj wieczorami.

- Mam prośbę. - Odparła niepewnie. Jej prośba była naprawę ogromna. Hagrid nie musiał mieć wielkiego wkładu w tej misji, aczkolwiek musiał powiedzieć wiele, aby wyszło. Hagrid miał naprawdę ogromne znajomości w tutejszych mieszkańcach lasu, więc tylko on mógł coś zdziałać. Jakie normalne stworzenie sprzedałoby jej takie informacje nawet za najwyższą cenę?

Hagrid wyglądał na nieco zaniepokojonego, lecz to nie zraziło Clementine.

- Muszę się dowiedzieć gdzie znajduję się komnata tajemnic. - Oznajmiła Clementine. Na twarzy Hagrida natychmiast pojawił się grymas, a odcień jego twarzy przybrał popielato purpurową barwę. Dziewczyna wcale mu się nie dziwiła. To o co prosiła było wielkiej wagi i musiałby być konkretny powód, aby podjąć się takiego działania.

- Clementine, wiesz...ja nie wiem...czy ja... mogę. - Odrzekł Rubeus naprawdę zacinając się w swoich wypowiedziach. - Ja...jestem no wiesz...znam paru gości, ale...

- Rubeusie, chcę abyś tylko powiedział mi kogo i gdzie szukać. - Powiedziała dziewczyna i podeszła bliżej chłopaka. - Proszę, potrzebuje tego. - Hagrid wyglądał jakby intensywnie się zastanawiał, a dziewczyna czuła się jakby mijały godziny zanim chłopak się zdecyduje.

- Clementine, to jest naprawdę...niebezpieczne. - Powiedział cicho dziewczyna dobrze zdawała sobie z tego sprawę, lecz takie słowa nie były zbytnio w stanie zmienić jej myślenia. Chciała to zrobić. - Dlaczego chcesz ją odnaleźć? - Zapytał Hagrid, pocierając nerwowo swoje czoło. No i tu był problem, dziewczyna nie mogła mu powiedzieć, nikt nie mógł poznać powodu, dla którego chciała się tam dostać.

- To sekretnie tajne. - Odparła i usiadła na stołku, który znajdował się niedaleko nich. - Gdybym ci powiedziała musiałabym cię zabić. - Powiedziała z śmiertelną powagą i spojrzała chłopakowi w oczy. Na jego twarzy malowało się teraz przerażenie, wyglądał na przejętego jej słowami, a również zdziwionego. Gdyby ktoś zobaczył teraz jego wyraz mógłby pomyśleć, że ktoś mu powiedział, że za nim stoi morderca, tak przynajmniej wyglądał. Było trochę tak, że to przed nim siedział morderca. Hagrid nie zdawał sobie sprawy jak zaborczych działań musiałaby się podjąć dziewczyna gdyby się dowiedział za dużo.

Clementine wybuchła śmiechem, który w jednej chwili opanował całe pomieszczenie, a wyraz twarzy pół olbrzyma wyraźnie złagodniał. Chłopak się wyraźnie rozluźnił, a na jego twarzy
zagościł uśmiech.

- To dotyczy mojej mamy. - Wyznała dziewczyna i momentalnie spoważniała. - Obiecuje, że nikt się o tobie w życiu nie dowie, a to będzie nasz kolejny sekret. - Uspokoiła go i uśmiechnęła się łagodnie.
- Rubeusie proszę. - Odparła cicho i spojrzała mu w oczy. Zależało jej na tym jak na niczym innym.

Hagrid wyglądał znowu jakby bardzo intensywnie się zastanawiał nad tym co powinien uczynić. Chciał jej pomóc. Bardzo chciał jej pomóc, ale wiedział, że może to wpłynąć na wszystkich. Że może być to śmiertelnie niebezpieczne.

- Dobrze. Ale idę z tobą. - Zadecydował chłopak. Clementine podniosła na niego wzrok i zmarszczyła brwi.

- No nie wiem. - Odparła tylko.

- Albo zy mną, albo wcale. - Powiedział chłopak. Widać było po nim, że chce jej pomóc, ale także wolałby się trzymać od tej sprawy z daleka.

- Rubeusie. Jedna osoba jest lepsza niż dwie, jeżeli chodzi nam tutaj o ciche przejście i bycie niezauważonym.

- Nic nie wiesz o tym lesie. Pakuj rzeczy i idziemy. - Prawie wykrzyczał Hagrid i złapał za torbę, leżąca na jednej z półek.

Równo o czternastej wyruszyli. Hagrid dobrze wiedział do kogo mają się zwrócić.
Było to naprawdę niebezpieczne, lecz te stworzenia Hagrid znał jak własną kieszeń. Mógł być ogromny problem z przekonaniem ich do pomocy, ponieważ te kreatury były naprawdę trudne.

- Pomaganie i powierzanie sekretów ludziom traktują jak zdradę. - Powiedział Hagrid, Clementine podnosiła wzrok, który dotąd miała utkwiony w ziemi, aby się nie potknąć.

- Jak je przekonamy do pomocy? I Rubeusie, co to w ogóle są za stworzenia? - Zapytała zmartwiona dziewczyna. Obawiała się, że pomoc Hagrida nie będzie taka dobra jak na początku jej się zdawało. Wiedziała przynajmniej jedno. Dzięki chłopakowi jest większa szansa, że się uda je przekonać.

Hagrid nie odpowiedział. Chyba wolał nie odpowiadać. Wolał poczekać i pokazać.

Szli coraz głębiej w ciemny i mroczny las, a dziewczyna czuła się coraz pewniej. Nie bała się tak jak na początku. Wiedziała, a przynajmniej miała nadzieję, że Hagrid doskonale wie co robi.

Jak mało wiedziała...

- Jesteśmy blisko. - Oznajmił chłopak. Las pomimo, że nie powinien się w żadnym miejscu różnic od siebie to wydawał się naprawdę różnorodny. Było w nim pełno pagórków, skał, ogromnych drzew, w których można było wręcz zamieszkać, dziwacznych dołków, których dziewczyna nie znała zastosowania i pełno wyschniętych ogromnych kor.

Dotarli.

Clementine w jednym momencie straciła całą swoją pewność siebie i cofnęła się lekko gdy zobaczyła z czym mają doczynienia.

Prawdę mówiąc spodziewała się pająków.

Hold Your Breath - Tom RiddleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz