Cz. 16

296 13 2
                                    

Natalia POW. Na miękkich nogach wyszłam od naczelnika. Pan Tomasz obiął mnie w pasie, chyba bez niego upadła bym z tego wszystkiego.
- Załatwione. Już będzie bezpieczny - wyszeptałam.
- Dziecko dobrze się czujesz? - zapytał z troską - Usiądź - posadził mnie na siedzeniu pasażera.
- Jest dobrze, on już jest bezpieczny. Dostanie osobna celę - wszystkie te emocje schodziły ze mnie. Jego tata patrzył na mnie jakoś tak dziwnie.
-  Natalio, nie obrazisz się, ze zapytam cię o to? Czy ty go kochasz? - wypalił.
- Kogo? - dobrze wiedziałam przecież o kim mówi.
- Miłosza. Tyle robisz dla niego i ta cela - patrzył na mnie wyczekująco, a ja nie potrafiłam mu nic odpowiedzieć. Sama nie wiedziałam co czuję, prawda była taka, że zaczynałam się zakochiwać w nim coraz mocniej. Miałam mętlik w głowie, nie potrafiłam mu odpowiedzieć.
- Jedźmy już. Nikola czeka - odpowiedziałam tylko. On dalej patrzył na mnie, widziałam, że i on się domyślał, że czuję cos do jego syna. Nie męczył mnie na szczęście.
Miłosz POW. Wielkim zaskoczeniem było dla mnie wezwanie do naczelnika. Jeszcze większym to, że dostanę osobna celę, nie wiedziałem co takiego się stało. Przecież do tej pory nie troszczyli się o mnie, w końcu to więzienie nie przedszkole. Nie wiedziałem dlaczego, przecież jestem jednym z wielu osadzonych. Niewinnie, ale osadzonym.
- Proszę podziękować swojej partnerce. Walczyła o Pana jak lwica - wypalił, a ja zrobiłem oczy jak pięć złotych - Płakała i błagała, a nawet groziła - dodał cicho.
- Natalia? - zapytałem zaskoczony.
- Tak, tak. Nigdy nie widziałem tak wielkiej miłości. Nikt jeszcze nie bronił tutaj osadzonego, tak jak pana partnerka - Te słowa naczelnika dźwięczały mi cały czas w uszach. Bałem się, że ta nasza gra za bardzo już przekracza granice. Że ona za bardzo zaangażuje się, a ja ją skrzywdzę za bardzo, za mocno. Ja wiem, że nie dam jej szczęścia, nie chce jej ranić. Czy sam coś czułem do niej? może tak, ale nawet nie chciałem się angażować. Jest Nikola, ona jest na pierwszym miejscu. Natalia, nawet gdyby było coś, to boje się jej zaufać, że mnie zrani tak jak Kaśka. Wiem nie są takie same, ale zawsze lek pozostaje. Tylko te usta i dotyk Natalii, czy łatwo o nich zapomnieć, ale wiem, że muszę o nich zapomnieć. Już zapomniałem.
Natalia POW. Z panem Tomaszem wróciliśmy do mieszkania Miłosza,  w samochodzie udało mi się trochę uspokoić. Nie byłam zadowolona z tego, że dowiedział się o tym moim małym sekrecie, chociaż w sumie lepszy on niż jego żona.
 - Dzia, ciocia - Niki przywitała nas od razu jak przekroczyliśmy próg domu. Szybko się rozebrałam i wzięłam ją na ręce.
 - Część księżniczko - ucałowałam ja we włoski, ta cicho się zaśmiała.
 - Gde byias? - spytała bawiąc się moimi włosami.
 - Musiałam coś załatwić, coś bardzo ważne, a Twój dziadziuś mnie zawiózł - uśmiechnęłam się do niej, Pan Tomasz pogłaskał ja po główce uśmiechając się do mnie lekko. Jego żona patrzyła na mnie tak dziwnie.
 - Co u niego? Co u mojego syna? - spytała kiedy usiadłam z Niki w salonie.
 - Dobrze, wszysto dobrze - skłamałam zrobiłam to tak nie udolnie, że jej syn od razu by poznał - Dalej siedzi sam, pozdrawia Panią, prosi żeby się Pani nie denerwowała - skłamałam w końcu nawet nie zdążyłam powiedzieć mu, że jego rodzice tu są, że wiedzą.
- Czemu Ty go możesz odwiedzać, a my nie? - zaczęła drążyć.
 - Ciocia cho. Bawić - Niki zeskoczyła z moich kolanek łapiąc moja rękę.
 - Marylka daj spokój ważne że wiemy co u niego - odezwał się Pan Tomasz.
 - Wiesz, ty wiesz - Obrzuciła go złym spojrzeniem. Pani Maryla przygotowała obiad jedno z ulubionych dań jej syna, oczywiście dla Nikoli była mniejsza porcja i mniej doprawiona. Nie była zachwycona, że zostaje i ja, ale Niki i jej dziadek uparli się że zostanę już tutaj. Mała oczywiście cały obiad siedziska obok mnie w swoim krzesełku, babci nie dała nawet pokroić kotlecika, wszystko musiałam robić ja, bo jak to ujęła mąka "ciocia lepe" jego mama mnie nie polubiła i raczej szybko nie polubi. Po obiedzie jego rodzice mieli ruszać w drogę powrotną do domu. Pani Maryla tak bardzo nie chciała wracać, ale musieli. Rodzice Miłosza wynajmują pokoje turystą, a że zbliżały się ferie i mieli zarezerwowane pokoje. Dwie rodziny z dziećmi, tata Miłosza uznał, że muszą wracać. Ela jego siostra, nie ogarnie tego sama. Pani Maryla płakała gdy żegnała się z wnuczką. Tak jakby miła ją ostatni raz w życiu zobaczyć. Jak najmocniej tuliła ją do siebie, mała aż wierciła się, nie lubiła tak mocnego uścisku.
- Natalko pilnuj nam tego szkraba - tata Miłosza posłał mi ciepły uśmiech. Potem ucałował Niki w czółko - Pilnuj ją przed Kaśką - dodał po chwili.
- To jej matka. Jak tak możesz - Pani Maryla oburzyła się na męża.
- Matka matką, ale jest chora, uzależniona. Póki się nie wyleczy i będzie się tak zachowywać, nie powinna zbliżać się do małej. Jeżeli by poszła na odwyk, zmieni la się to wtedy Miłosz i Natalia może pozwolą jej widywać córkę - rzucił stanowczo. Jego żona rzuciła mu krytyczne spojrzenie.
- Chyba Miłosz tylko - bąknęła -Nikolciu przytul się do mnie. Będę tęskniła, bądź grzeczna. Dla tatusia. Już tęsknię - przycisnęła mała bardzo mocno do siebie. Mała aż pisnęła.
- Baba boli - pisnęła Niki
- Marylko już czas-Pan Tomasz ucałował Niki w główkę, zabierając ją żonie z ramion i dając mi. Pociągnął żonę w stronę drzwi, ta z łzami w oczach pomachała Nikoli. Mała tylko odmachnęła rączką i mocno wtuliła się we mnie.
WIECZOREM. 

Bawiłam się z Nikolą, mała cieszyła się z mojej obecności. Jednak zadała to pytanie, to jedno najważniejsze pytanie "Gdzie jest tata?" Wiedziała, że on padnie i będzie padać coraz częściej.
- Ciocia gde ta. ta? - patrzyła na mnie tymi swoimi słodkimi oczkami.
- Tata musiał wyjechać - przytuliłam ją mocno do siebie. Mała zaczęła się wiercić.
- Eydy wluć tu? - drążyła, jej oczka zaczęły się szklić. Patrzyła z taką nadzieją, że powiem jej, że zaraz stanie w drzwiach. Ja nie wiedziałam co mam powiedzieć, okłamać? Przecież mam nadzieję, ale nie wiadomo jak dalej się to potoczy. Ucałowałam ją w czółko
- Ne tofa me już? Ne lubi? - wypaliła. A teraz to mi łzy napłynęły do oczu, Nikola tak to wszystko przeżywa.
- Nikola, księżniczko. Twój tata kocha Cię bardzo. Nie wiesz nawet jak bardzo i tęskni - tuliłam ją mocno do siebie - Kocha i tęsknie, ale nie może jeszcze być z Tobą.
- A jak po plos wluć? - dopytywała z nadzieją - odim  misia. Tylko nech wluci.
- Wróci, jeszcze nie dziś, może nie w tym tygodniu, ale wróci, bo kocha ciebie nad życie - tuliłam i głaskałam ja po pleckach. Mała wyrwała mi się, pobiegła do pokoiku po swojego smoka. Ukucnęła i płakała, a mi rozrywało się serce. Miałam ochotę kucnąć obok niej i płakać razem z nią, on tam a my tu. Tak cholernie mnie to bolało, cały czas miałam przed oczami jego twarz, ten wyraz ... on się poddaje, powoli ale się podaje.
- Myszko - wzięłam ją na rączki przytulając mocno - Nie płacz proszę Cie - ucałowałam ją w czubek główki - Tatuś kocha Cię bardzo i niedługo wróci. Obiecuje Ci - pogłaskałam ją po policzku. Niki jeszcze trochę płakała, dopiero kiedy się uspokoiła spojrzała na mnie.
- Obecues? - spojrzała na mnie z nadzieją w oczkach.
- Obiecuje - musnęłam jaw czółko - Zrobię wszystko, żeby wrócił jak najszybciej.
- Ne ziośtawiś mne? - swoje małe rączki trzymała na moich policzkach, tak jak by chciała, żebym patrzył jej w oczy.
- Nie zostawię - uśmiechnęłam się - Nie zostawię, póki tatuś nie wróci, nie zostawię - pogłaskałam ją po policzku.
- A ziostianies moą mami? - spytała, a ja nie wiedziałam co mam powiedzieć. Tak bardzo chciałam powiedzieć jej, że tak, że o niczym innym nie marzę. Tylko to nie zależało tylko ode mnie.
- Kochanie - zaczęłam delikatnie - To nie jest takie proste - mówiłam, czułam jak do oczu napływają mi łzy, ona już była dla mnie jak córka.
- Ne tofas me? - po jej policzkach płynęły łzy, a ja myślałam, że zacznę płakać razem z nią.
- Kocham, kocham bardzo kocham - starłam jej łezki z policzków - To wszystko nie jest takie proste księżniczko, ale nie kocham nikogo tak bardzo jak Ciebie wiesz.
- Niapiawdie?
- Naprawdę myszko - ucałowałam ją w policzek.
- Tofam Ce - uśmiechnęła się lekko, tuląc do mnie mocno - Ja wem - odparła odsuwając się ode mnie delikatnie - Odiam wśistkie ziabawiecki i pioplose tatusia źiebiś ziośtiala moja mamusia - Niki zaczęła się wiercić na moich rękach - Piostiwa mnie.
- Myszko, to tak nie działa - pogłaskałam ją po włoskach stawiając na ziemi. Nikola szybko pobiegła po swój plecaczek, a potem niechlujnie zaczęła pakować zabawki - Księżniczko co robisz?
-  Piakuje ziabawiecki źiebiś ziostiala moą mami - mówiła upychając kolejnego pluszaka - stałam nie wiedziałam co mam powiedzieć, zrobić. Czułam, że zaraz wybuchnę, moje serce rozpadało się na kawałeczki.
- Kochanie zostaw - zabrałam jej plecaczek - To nie jest takie proste - pogłaskałam ją po główce - Ale obiecuję, że zawszę będę Cię kochać - ucałowałam ją w czubek głowy.
- Ziśtaw, nie chces być moją mami - załkała, odepchnęła mnie od siebie.
- Kochanie wiesz, że to nie takie proste. Mogę być najlepszą ciocią na świecie - otarłam jej łezki.
- Wsyscy papa, tata ne ma i ty mami ne chces być - łkała tuląc misia. Bała się, że nikt jej nie kocha.
- Będę przy tobie. Tata wróci do ciebie obiecuję. Wróci bo kocha Cię mocno - utuliłam ją mocno, tuliłam tak długo, aż nie zasnęła wtulona we mnie.

Czyli Miłosz już zapomniał?

Dla niego liczy się tylko Nikola, to ona jest całym światem, tylko czy to słuszna decyzja?

Nikola pokochała Natalię, chce zęby ciocia została jej mamą, czy jest a to szansa?

Nigdy nie puszczę Twojej dłoniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz