5 Dni później.
Natalia POW. Nasza księżniczka powoli wraca do zdrowia, dziś wyjdzie już ze szpitala. Miłosz odetchnął z ulga z reszta ja też. Niki już w pełni odzyskuje siły, trudno już było jej usiedzieć na łóżeczku. Dlatego szpitalny korytarz już z Miłoszem znamy na pamięć. O ile nie martwię się o naszą księżniczkę, to coraz bardziej zaczyna mnie niepokoić zachowanie Górala. Jakieś dziwne telefony i smsy, raz zniknął gdzieś, tłumaczył się, tak jakoś okrętnie, wymigiwał się pracą. Niby miał być u Jaskowskiej, ale podobno go tam nie było, on oczywiście kręcił.
- To co córeczko, tata zaraz przyjdzie po nas i jedziemy do domku, cieszysz się? - ubierałam Nikolę w ubranka, z piżamki.
- Tak, tak. Diomek tentnie baldzo - zaśmiała się - Placyk ziuuu.
- Nie wiem kochanie. Byłaś chora - mała posmutniała - Kochanie nie smuć się.
- Ale ja chcie ziuuu. Plose mami - mała zrobiła smutne oczka, a ja nie mogę im się oprzeć.
- To co kochane dziewczyny jedziemy do domku? - Miłosz stanął w progu. Miał wypis małej w ręce.
- Tak, ta ziuuu wyśioko - Niki klasnęła w raczki - Będzie ziuuu, ale chwilkę. Lekarz zezwolił - Miłosz ucałował mnie w skroń, a Nikola objęła nas swoimi malutkimi rączkami.
- Ocham was, baldzo - wyszeptała. W drodze do domu poszliśmy z Niki na plac zabaw, mała była w siódmym niebie. Co prawda, za moją namową na placyku spędziliśmy zaledwie 15 minut, za bardzo się bałam, tego że nasza księżniczka może być znowu chora. Ledwo weszliśmy do domu, a Miłosz odebrał telefon, rzucił tylko krótkie przepraszam i zniknął w naszej sypialni. Byłam na niego zła, od kilku dni jego zachowanie doprowadza mnie do szału. Podniosłam Niki, poczułam ból w podbrzuszu, zacisnęłam zęby. W sumie to już kolejny raz przyzwyczaiłam się do tego, zmiana pogody, stres, wszystko ma na to wpływ. Wychodziło na to, że dziś jest najlepszy czas na rodzeństwo dla Niki, ale była na niego wściekła.
- Rozpakujemy się i bawimy się klockami? - pogłaskałam córeczke po główce.
- Tat! udujemy ziamek! diuźiy ! - krzyknęła uradowana wtulając się we mnie - W diomku jest siupel.
- Tak masz rację kochanie - ucałowałam ja w czubek głowy, stawiając na ziemi koło jej łóżeczka. Szybko rozpakowałam jej rzeczy.
- Mami, mami - pociągnęła mnie za rączkę kiedy wyjmowałam klocki - Ne ce - pokazała na pieluszkę. Miała nieco dwa latak, a już nie lubiła chodzić w pieluszce, czasem sama przypomniała, żeby ją zdjąć, a czasem nie chciała jej w ogóle zakładać.
- Chodź córeczko - szybko zdjęłam jej pieluszkę, ona tylko klasnęła w rączki - Proszę do kosza.
- Be - złapała w rączki swoją pieluszkę i pobiegła wyrzucić, zanim się zorientowałam Niki przybiegła gotowa do zabawy. Szybko rozsypała swoje klocki, ściągając mnie do poziomu podłogi.
- Kochanie - Miłosz zjawił się w pokoju jakieś 5 minut później, spojrzałam na niego znad klocków, Nikusia powtórzyła mój gest - Muszę wyjść, nie będzie mnie tak z godzinę, półtorej.
- Gdzie idziesz? - spytałam, chociaż i tak wiedziałam, że nie powie mi prawdy.
- Kumpel potrzebuje pomocy, auto mu siadło, a musi przewieźć kilka rzeczy.
- Jasne, leć - rzuciłam, uśmiechając się lekko, nie kupiłam tej bajki, za dobrze go znałam.
- Wrócę jak najszybciej - podszedł do nas i ucałował Niki w policzek, na moich ustach złożył czuły pocałunek - Kocham was - uśmiechnął się wychodząc. Miłosz miał wyjść na godzinę półtorej, a jego już nie ma z cztery godziny. Telefonów oczywiście nie odbierał, byłam na niego wściekła. On sobie znika, nie odbiera telefonów i jeszcze ten bolący brzuch. Z Nikolą pobawiłam się jeszcze, zbudowałyśmy zamek dla księżniczki i potem zabrałam się za szykowanie kolacji. Przede wszystkim dla mnie i Niki, bo na Miłosza byłam zła. Wykąpałam naszą księżniczkę i położyłam w naszej sypialni. Własne łóżeczko to jednak własne łóżeczko.
- Gde tata - Niki zapytała kiedy podawałam jej mleczko.
- Kochanie niedługo wróci. Pomaga wujkowi - pogłaskałam ją po główce, ona tylko patrzyła na mnie.
- Kied wlóci. Baja chce - mówiła kiedy jadła swoje mleczko.
- Ja Ci kochanie poczytam. To co baja? - Nikola kiwnęła zgodnie główką. Położyłam się obok niej z książeczką. Ona ze smakiem zajadała swoje mleczko. Czytałam Nikoli jej ulubioną bajeczkę, a mała powoli zasypiała, ja sama nie mogłam spać. Byłam na niego zła, czułam że coś ukrywa, pytanie tylko co. Moja mała córeczka zasnęła gdzieś w połowie bajki, jej buteleczka powoli wypadała z jej rączek, szybko złapałam i odstawiłam na szafkę koło łóżka - Dobranoc kochanie - musnęłam ją w czółko, ona tylko mocniej wtuliła się we mnie. Nie miałam serca jej zabierać, jej tatuś i tak nie fatyguję się powrotem. Sama nie wiem ile tak leżałam, kiedy usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi. Byłam na niego wściekła, nie było go tak długo i nie raczył nawet zadzwonić, przytuliłam mocniej Nikolę, miałam zamiar udawać, że śpię. Nie minęło dużo czasu, a Miłosz pojawił się w sypialni, zachowywał się cholernie cicho. Już po chwili materac po jego stronie ugiął się pod jego ciężarem, jego głowa upadła tuż za mną, a dłoń opadła na moim brzuchu.
- Tak bardzo was kocham - wyszeptał całując mnie pod żuchwą. Czułam jak do oczu napływają mi łzy, byłam na niego cholernie wściekła - Nie chce was stracić - wyszeptał, a ja czułam że nie wytrzymam. Bez słowa wstałam i wyszłam z sypialni, byłam na niego wściekła, a on zachowywał się jak palant. Wychodziłam na balkon, kiedy poczułam jak łapie moją dłoń, odwróciłam się gwałtownie.
- Misia, co się dzieję? - spytał tak łagodnie jak by nic się nie stało.
- Ty chyba żartujesz - warknęłam - Nie wracasz ponad cztery godziny, nie odbierasz i pytasz co się stało?! - byłam na niego zła, cholernie zła.
- Przedłużyło nam się, zapomniałem telefonu od Tomka z domu zorientowałem się dopiero jak byliśmy już na jego nowym mieszkaniu - wydukał.
- Ty naprawdę myślisz, że ja jestem taka głupia? - prychnęłam - Nie widzę tych potajemnych telefonów, sms, wyjść niby na komendę czy gdzieś - patrzyłam na niego wściekle - Kim ona jest?! - on patrzył na mnie zszokowany - Kim ona jest do cholery ?!
- Misia, Skarbie nie ma nikogo - chciał złapać moja dłoń. Nie pozwoliłam mu.
- No czekam?! Przestań ściemniać. Kłamiesz cały czas kłamiesz! - krzyczałam nie mogłam opanować emocji. On tylko patrzył na mnie z bólem. Nie obchodziło mnie to.
- Misia w moim życiu liczysz się, tylko Ty i Nikola. Ty i Nikola. Nie mam innej kobiety. Nie posądzaj mnie o cos takiego - przytulił mnie do siebie, trzymał mnie tak mocno. Nie mogłam się wyswobodzić. Patrzył na mnie z ogromną miłością, ale czułam, że jego kłamstwa niszczą wszystko co budowaliśmy razem.
- Przestań. Te smsy, telefony. Niby co to ma znaczyć? Jak niby mam Ci ufać? Jak?
- Ufaj Kochanie. Ufaj. Proszę nie drąż więcej, proszę - szeptał w moje dłonie w które wtulał swą twarz - Ochronię was, obronię was. Za wszelką cenę, co by się nie działo. Obronię was - szeptał. Pościł mnie, popatrzył w oczy. W moje pełne łez oczy, bez słowa zniknął w łazience. Zostawiając samą z bijącym, drżącym sercem na balkonie. Patrzyłam na panoramę miasta, a po moich policzkach płynęły łzy. Nie wiedziałam co mam robić, myśleć. Kochałam go i Niki, a on nas rani i krzywdzi swoimi kłamstwami. Bałam się tak cholernie o niego, o Niki, o mnie, o nas. Nie wiedziałam czy chodzi o kobietę czy gorzej wplatał się w jakąś nie bezpieczną grę.
![](https://img.wattpad.com/cover/255726489-288-k4255d9.jpg)
CZYTASZ
Nigdy nie puszczę Twojej dłoni
Short StoryOpowieść autorstwa mojego i @Margaret2626. Miłosz i Natalia pracują ze sobą juz jakiś czas, są zgranym zespołem. Ale czy taka znajomość przetrwa, kiedy jedno z nich skrywa tajemnice, tajemnice które wpakują go w kłopoty, czy ta relacja ma szanse prz...