Cz. 69

270 11 5
                                    

Natalia POW. Czas biegł bardzo szybko, Niki wróciła do żłobka. A my z Miłoszem mieliśmy milion spraw do załatwienia, wszysto związane z nowym domem. Najbardziej chciałam dopilnować tego, żeby już od początku to było NASZE nie tylko moje tylko nasze. W życiu bywa różnie czasem wystarczy zostawić cos na później, a okazuje się że później już nie ma.
 - Nie mogę w to uwierzyć - Wtuliłam się w niego kiedy wysiadaliśmy z samochodu w rękach miałam już klucze do naszego nowego rozdziału.
 - Ja też, ja też - przytulił mnie mocno - Nowy rozdział.
 - Tak nasz nowy rozdział - powtórzyłam za nim on ucałował mnie w skroń, już po chwili byliśmy w środku. Nasz dom teraz śmiało mogłam tak mówić, nie mogę się doczekać, aż wszystko będzie gotowe, aż będziemy mogli w nim zamieszkać, a kto wie może niedługo nie będziemy tylko w troję? Pracy było mnóstwo, podłogi, malowanie, meble dosłownie wszystko. Plus był taki, że zrobimy wszystko tak jak nam się zamarzy, wspólnie będziemy wybierać meble do naszej sypialni, nasze łóżko. Niki sama wybierze mebelki, które będzie chciała mieć w pokoju, sama wybierze kolor farby, który znajdzie się na ścianach, może i skorzystamy z pomocy architekta, ale to i tak będzie NASZ DOM, będzie taki o jakim marzymy. A przed domem jakiś mini plac zabaw dla naszej księżniczki, miejsce na grilla no i z czasem może obiecany czworonożny przyjaciel naszej córeczki. 
Trzy dni po podpisaniu umowy zaprosiliśmy naszych rodziców, mieliśmy powiedzieć im o zmianach jakie zaszły/zachodzą w naszym życiu. Nie powiem, że się nie stresowałam bo stres zżerał mnie od środka. Obawiałam się naszych mam, w sumie nasi ojcowie widzieli już co nie co. Siostra Miłosza, też miała przyjechać, Matylda była na tyle miła, że obiecała ją przenocować. U nas póki co mogły spać max dwie osoby.
SOBOTA GODZ. 16:45

- Spokojnie nie denerwuj się tak - poczułam jak obejmuje mnie w pasie i całuje w policzek - To nie żaden egzamin.
- Wiem - westknęłam - Po prostu się denerwuje. Oficjalnie dziś powiemy o zaręczynach, domu i adopcji - wtuliłam się w niego mocniej.
- Nawał informacji, ale na pewno się ucieszą - musnął mnie za uchem - Pomóc Ci coś kochanie?
- Nie, ubierze Niki. Za jakieś 45 minut powinni być - odparłam. Sama nie byłam gotowa, ale kolacja też nie - Ja ogarnę się potem - westknęłam zrezygnowana, miałam wrażenie że z niczym nie uda mi się zdążyć. 
- Niki gotowa ogląda baję. Leć kochanie się przygotuj naszykujemy z Niki stół. Sałatki już są gotowe, rybki już zaraz nastawie - musnął mój policzek.
- Mówiłam Ci już, że Cię kocham - odwróciłam się muskając jego policzek - Nastaw ją, ale tak za 10  minut, frytki możesz już teraz - musnęłam jego usta znikając z kuchni. Od razu poszłam do łazienki, szybki prysznic makijaż i gotowa wyszłam z łazienki. Spojrzałam na zegarek była 17.15, zostało mi jakieś 15 minut.  Góral kończył już nakrywać stół. 
- Pięknie wyglądasz - uśmiechnął się do mnie podchodząc - Ryba zaraz będzie gotowa, frytki podobnie. Lecę się przebrać -musnął mój policzek - Nie denerwuj się tak zobaczysz będzie dobrze - uśmiechnął się znikając w naszej sypialni. Już po 15 minutach pojawiła się Matylda, zaraz za nią przyjechali rodzice Miłosza razem z Elą i Krzysztofem.  Matylda od razu złapała z nimi kontakt cieszyło mnie to w końcu chciałam, żeby wszyscy dobrze się czuli. Chwilę po nich pojawili się moi rodzice. Widziałam jak mama od początku lustruje nasze mieszkanie.
- Diadia - Niki jak tylko zobaczyła mojego tatę zerwała się z kolan taty Miłosza i pobiegła w jego stronę. Zatrzymała się patrząc na moją mamę, no tak pewnie pamięta tą sytuację z kawiarni.
- Moja kochana wnusia - tata bez chwili wahania wziął ją na ręcę. Ona od razu się w niego wtuliła, widziałam to spojrzenie mamy kiedy Niki dawała mu buziaka w policzek.
- Cho pioznias babe i diadia. A no i ciocia i wuja - dukała patrząc mu w oczy - O tiam - pokazała na salon, mój tata bez słowa poszedł w pokazanym kierunku.  Kilka minut później siedzieliśmy już przy stole wydawało się, że wszyscy jakoś się dogadali. Góral pomagał mi z obiadokolacją. Nikola oczywiście siedziała uradowana na kolanach swoich dziadków, trochę u jednego trochę u drugiego. Oczywiście jak siedliśmy do jedzenia mała od razu do mnie przybiegła.
- Mami am - mówiła ciągnąc mnie za rękę, chciała żebym to ja ją nakarmiła. Uśmiechnęłam się biorąc ją na kolana - Mniam - wymruczała kiedy ukradła mi kawałek łososia, jej była sama lekko przyprawiona, z mała ilością szpinaku. My za to mieliśmy łososia ze szpinakiem i suszonymi pomidorami. 
- Nikusia ma rację bardzo dobre - poparł ją tata Miłosza. Uśmiechnąłem się lekko dziękując. Miłosz delikatnie uścisnął moje kolano, chciał pokazać, ze jest obok, byłam mu za to cholernie wdzięczna.  Po skończonym posiłku Nikola siedziała u Matyldy na kolanach teraz to im opowiadała historię z życia w żłobku. Śmiała się przy tym tak szczerzę, nie miała nawet świadomości, że nie rozumiemy z tego połowy, a ona i tak się cieszyła.
- Chyba nie macie tu za wiele miejsca - wypaliła nagle moja mama, myślałam że się przesłyszałam. Momentalnie cała się naprężyłam, Miłosz to wyczuł złapał moją dłoń uciskając ją lekko.
- Mamo! - skarciłam ją lekko - Jest nam tu dobrze - ścisnęłam mocniej jego dłoń. 
- Dobrze, że się tu wszyscy pomieściliśmy, bo jak by Matyldzia przyprowadziła chłopaka to chyba musiał by jeść u sąsiadki - zadrwiła.
- Mamo - syknęłam  wściekła - Mogła byś chociaż raz zachować się normalnie.
- Milena - skarcił ją tata - Córeczko domyślam się, że zaprosiliście nas w konkretnym celu - uśmiechnął się w naszym kierunku.
- Właśnie dzieci - tym razem odezwał się tata Miłosza. Czułam na sobie spojrzenia całej naszej rodziny.
- Tak właściwie to tak, chcieliśmy wam coś powiedzieć - zaczął Miłosz, chciał coś dodać, ale moja mama mu przerwała.
- Co może jeszcze w ciąży jesteś, ciekawe jak się tu w 4 pomieścicie - rzuciła, poczułam jak do oczu napływają mi łzy, z jednej strony Miłosz ściskał moje kolano, z drugiej Matylda ściskała moja dłoń. Mama Miłosza chciała coś powiedzieć, ale nie pozwoliłam jej.
- Jeśli to ma tak wyglądać to po prostu wyjdź - syknęłam wściekle, Niki chyba trochę się przeraziła, bo wtuliła się w swojego dziadka. Ona nie powiedziała nic tylko spojrzała na mnie jak by lekko speszona. 
- Dzieci to co to za wiadomość? - tata starał się jakoś ratować sytuację. A ja byłam wściekła na mamę, na to jak się zachowuje, jak traktuje Miłosza. Jak by był gorszy bo ...  No właśnie bo, co?
- Własną matkę chcesz wyprosić - odezwała się po chwili.
- No dzieci mówicie wreszcie - przerwała jej mama Miłosza - Nie ładnie tak młodym przerywać.
- No to może zaczniemy od tego - Miłosz pod stołem ujął moją dłoń.
- Zaręczyliśmy się - dokończyłam za niego, on wyjął nasze splecione dłonie, całując wierzch mojej dłoni - Zaręczyliśmy się i jesteśmy cholernie szczęśliwi - dodałam jak by moja mama coś chciała powiedzieć. Zanim się obejrzeliśmy nasze rodzeństwo zaczęło nam składać gratulację, Ela z Matyldą przytuliły nas mocno, Krzysiek narzeczony Eli również nam pogratulował. Zaraz za nimi poszli w ślady nasi ojcowie, chyba chcieli być piersi, ale dziewczyny ich wyprzedziły. Tylko nasze mamy patrzyły na nas zaskoczone, jak by nie tego się spodziewały, w końcu to był poważny krok w naszym życiu. A to dopiero początek naszych niespodzianek na ten wieczór. Moja mama i mama Miłosza lekko szturchnięte przez swoich mężów dopiero wtedy nam pogratulowali. 
- Brat, ale ja widzę że to nie koniec niespodzianek. Co tam jeszcze dla nas macie? - zaśmiała się Ela kiedy wszyscy skończyli nam gratulować.
- Jakiś czas temu tata pomógł mi w jednej ważnej rzeczy - zaczął mój narzeczony patrząc na swojego tatę - No  udało się ...
- Dobra szwagier nie przeciągaj tylko mów - ponagliła go moja siostra.
- Udało mi się uzyskać rozwód kościelny - powiedział na jednym oddechu - Dlatego nasz ślub będzie kościelny - mówił z dumą muskając moją skroń. Moja mama chyba chciała coś powiedzieć, ale Ela szybko jej przeszkodziła.
- Brat naprawdę? - krzyknęła uradowana - To kiedy zaczynamy poszukiwania tej jednej wyjątkowej?
- No, ale o siostrze nie zapomnij - wtrąciła się Matylda śmiejąc się.
- Nie zapomnę nie zapomnę - zaśmiałam się - Póki co nie mamy jeszcze daty, byliśmy zajęci czymś innym.
- Jeszcze jedna niespodzianka - tym razem głos zabrała Pani Maryla patrzyła na nas zaskoczona, a my nie wiedzieliśmy jak powiedzieć im o wygranej. O naszym domie. 
- Mami pitiu - Niki nagle zerwała się z kolana swojej babci i przybiegła do mnie, widziałam po jej oczkach, że robiła się już śpiąca. 
- Proszę kochanie - posadziłam córeczke na kolanie, ta od razu przytuliła się do mojej piersi, swoimi pięknymi oczkami patrzyła na swojego tatusia. Nikola piła swój soczek, ale je oczka coraz bardziej robiły się, cięższe. Zasypiała na stojąco.
- Ne mami - Nikola zaprotestowała gdy mama Miłosza chciała ją położyć w pokoju. W jej oczach widziałam zawód, mała wolała mnie i cos jeszcze. Do tej pory nie mogę rozgryźć tej kobiety.
- Kochani reszta niespodzianek dokończymy, jak nasza księżniczka zaśnie. Nie będziemy jej dłużej męczyć - Miłosz ucałował córeczkę w czubek główki.
- A sam nie możesz? Tylko moja córkę posyłasz - prychnęła mama, tata tylko szturchnął ją gniewnie.
- To moja córka i bardzo chętnie ją położę - próbowałam trzymać nerwy na wodzy, ale mama powoli coraz bardziej mnie prowokował.
- Szwagierko leć położyć tego aniołka, a my tu zaczekamy - Ela posłała mi ciepły uśmiech. Na ucho dodała - Nie denerwuj się. Jesteśmy z wami. Szybko przebrałam malutka w piżamkę. Mała wczepiła się we mnie jak małpka. Była tak zmęczona że ledwo położyła główkę do poduszki, a już spała. Podałam jej misia, którego mocno przytuliła. Ucałowałam ja i pogłaskałam jej główkę. W tedy do pokoju weszła moja mama. Już w kościach czułam, że zacznie swoje.
- Dziecko, oszalałaś już? Nie ma innych facetów na świecie? - wiedziałam, że zacznie.
- Mamo przestań. Co on Ci takiego zrobił? Pierwszy raz widzisz go na oczy - syknęłam.
- Nic, ale nie widzisz? On ma dziecko, była żona, rozwód kościelny. Tu jest coś nie tak - kręciła z niedowierzaniem głową.
- Mamo przestań i nie zaczynaj. Nie dziś, nie przy gościach proszę - skarciłam ją - Kocham go. I wiedz, nie nie leci na moje pieniądze. Nie ten dom nie jest ciasny, a nawet to co. Jeśli poczynimy inwestycję to razem, a ona to moja córka. Będę chciała to adoptuje i piątkę dzieci, bo go kocham. Tobie nic do tego, nie wspierasz mnie, to chodź dziś daj nam spokój - rzuciła mijając ją. Mam stała nie wiedziała co powiedzieć.
- A oni, tamta rodzina? Ona mi przerwała - jęknęła.
- Co niby tamta rodzina. To moi teściowie i szwagierka. Mama miała rację.
- Mama, mama ja jestem twoją matką - warknęła cicho - A ona to obca kobieta. Jeszcze mi przerywa.
- Mama przestanie? - niemal krzyknęłam. Niki się obudziła - No i co mama zrobiła? Obudziła ją - wyjęłam Niki z łóżeczka tuląc do siebie mocno.
- Ja?? Córeczko, przemyśl to jeszcze. Wiesz Patryczek pytał o Ciebie - wypaliła, no tak teraz będzie mnie swatać z kolegą z liceum - Wiesz on wolny i dobrze zarabia. Ma duży dom.
- Przestań. Idź do taty - rozkazałam jej - Zaraz dowiesz się czegoś. To może na chwilę dasz nam spokój.
- Ja tylko waszego dobra chcę. Matylda i tak mnie nie słucha już - westchnęła i wyszła. Udało mi się szybko uśpić Nikolę. Wróciłam do gości, musnęłam Miłosza w policzek. Ten tylko mnie przytulił do siebie. Widziałam zrezygnowaną mamę, uradowanych ojców, a mama Miłosza tylko patrzyła na mnie i nic nie zdradzała co myśli, co uważa, nic. Bałam się, że jest tykająca babą i przebije jeszcze moją mamę.
- Kochani, nie ma co czekać dłużej już. Mamy kolejne nowiny dla was - Miłosz wstał, wziął głęboki oddech - Pierwsza wiadomość, jest taka. Natalia jest oficjalnie mamą Nikoli. Owszem już nią była cały czas, ale teraz już oficjalnie. Natalia ją adoptowała - ucałował moja dłoń. Jego mama z szoku upuściła szklankę, ta z hukiem upadła na podłogę.
- Marylko oszczędzaj szkło - zaśmiała się tata Górala.
- Ale Nikola ma już mamę - wydukała Maryla.
- Tak Natalię. Gratulacje kochana, wreszcie moja kochana bratanica ma mamę - Ela tuliła mnie mocno - Która ją chce i kocha - dodała ciszej. Do niej dołączyła Matylda.
- Kochana nie wiesz jak się, cieszę. Cieszę, że się wam układa i masz tego aniołka - przytuliła mnie moja siostra -Teraz będzie tylko lepiej - dodał po chwili - Dobra siostra, szwagier to co tam jeszcze macie za niespodzianki dla nas - zaśmiała się moja siostra. 
- No wiec - zaczęłam trochę niepewnie - Kupiliśmy dom - wyznałam po chwili na jednym wdechu.
- Naprawdę - ucieszył się mój tata - Córcia czemu nic nie mówiliście? Pokażcie.
- Stan surowy wszystko urządzimy według siebie. Tata z wujkiem oglądali go i mówią, że stan jest naprawdę dobry - dopiero teraz zorientowałam się, że powiedziałam tata o Panu Tomaszu.
- Dzieci, a pieniądze - teraz odezwał się tata Miłosza - Piękny dom, ale też dużo pieniędzy trzeba w niego włożyć. Pomożemy wam z mamą, no ale to i tak ... 
- A to jest właśnie kolejna hmmm niespodzianka - tym razem Miłosz zaczął - Ale to powinna powiedzieć Natalia.
- Jeśli chodzi o pieniądze na dom, nie musicie wy no i my się niczym martwić - cały czas nie wiedziałam jak mam to powiedzieć. Nawet nie zdążyłam dokończyć, jak odezwała się moja mama. 
- Jakie kupiliśmy. Kochanie chyba kupiłaś - prychnęła oburzona.
- Kupiliśmy ja i mój narzeczony, a nie długo mąż - podkreśliłam stanowczo - To tata wygrał te pieniądze - rodzice  Miłosza razem z jego siostrą i przyszłym szwagrem patrzyli na nas zszokowani - Tata ostatnio wygrał w lotka podzielił wygraną między między nas, a Matyldę. Wspólnie z Miłoszem zdecydowaliśmy, że kupimy dom - mówiłam nie pozwalając sobie przerwać - Zobaczyłam ten dom na jednej akcji nie mogłam mu się oprzeć, co prawda stan jest surowy, ale dom i okolica jest tego warte - mówiłam wtulając się w Bachledę, on tylko obiął mnie ramieniem całując w czubek głowy.  Chciałam coś dodać, ale tata mi przerwał.
- Wszystko dobrze, no ale zdjęcia chyba jakieś macie. Stan surowy, stanem surowy, no ale pokażcie co i jak.  Ogród ile pokoi, jakie plany co gdzie - mówił przejęty, ale szczęśliwy. Mama chciała coś powiedzieć widziałam to, ale on skutecznie jej to uniemożliwiał. Miłosz przyniósł laptopa, już po chwili opowiadaliśmy o naszym nowym domu.
- Na dole będzie salon i duża łazienka, są tu jeszcze dwa pomieszczenia, ale nie wiemy co tam bedzie - Miłosz cały czas pokazywał pomieszczenia na planie -  Na górze, nasza sypialnia, pokój Nikoli, w pozostałych trzech póki co zrobimy pokoje gościnne, a z czasem mamy nadzieję, ż chociaż jeden przerobimy na pokój dla rodzeństwa Niki - mówiąc ostatnie słowa ścisnął moją dłoń, uśmiechnęłam się lekko, w końcu taki był nasz plan - No i tutaj łazienka mniejsza niż na dole. 
- A tu mamy ogród - zaczęłam jak Miłosz przeszedł na zdjęcia zrobione na zewnątrz - Tu będzie takie miejsce dla nas na grilla, tu gdzieś będzie piaskownica i huśtawka dla Nikoli - mówiłam rozmarzona.
- No i przed domem taras, będziemy na nim latem jeść śniadania, a wieczorem oglądać gwiazdy - zakończył za mnie mój narzeczony. Właśnie o czymś takim marzyłam, on znał mnie doskonale.
- To i tak decyduje moja córka - po raz kolejny moja mama wtrąciła się przytykając Miłoszowi. Tym razem wybuchłam.
- Albo zaakceptujesz, to że jestem z Miłoszem, albo po prostu wyjdź - syknęłam nie zwracając uwagi na to, że nie jesteśmy same - Dom jest NASZ i RAZM o nim decydujemy - mówiłam podkreślając nasz i razem. Ona chciała coś powiedzieć, ale usłyszałam dzwonek do drzwi, wstałam wściekle patrząc na moja matkę - Otworze - rzuciłam wychodząc. 

Nigdy nie puszczę Twojej dłoniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz