Cz. 72

248 8 2
                                    

Miłosz POW. Nie potrafiłem sobie poradzić z tym co powiedziała mi Natalia, to że Kaśka jest jej siostrą. To spadło na nas jak grom z jasnego nieba. Mi samemu było ciężko, a co dopiero jej. Dowiedziała się, że kobieta której tak nie nawidzi, jest jej przyrodnią siostrą, przyrodnią, ale to dalej siostra.  Musiałem sobie to poukładać, skłamałem, że umówiłem się z kolegą, dawny znajomy jest w mieście, takie spotkanie po kilkunastu latach. Jak miałem poukładać sobie to, że moja była żona, ta która mnie tak skrzywdziła, która skrzywdziła swoja córkę, tak mocno. Jest siostrą kobiety, którą pokochałem, kobietą która nauczyła mnie żyć na nowo, pokazała na nowo co to miłość, pokochała Nikolę jak swoją córkę. Pojechałem do naszego nowego domu, musiałem przemyśleć sobie to wszystko, potrzebowałem chwili samotności.  Chwili tylko dla siebie, kocham ja tak cholernie mocno. Czy mój ojciec wiedział? Czy się domyślił tego dnia? Czy żałuję, że poprosiłem go o tę przysługę? Ale jednocześnie skąd miałem wiedzieć, że to wszystko tak się potoczy. Że prawda wyjdzie na jaw. Mimo wszystko, co by się nie działo muszę być wsparciem i podporą dla Natalii. Otworzyłem puszkę piwa, Natalii powiem, że byłem na piwie. Do domu wezmę tax. Wypiłem już może trzecią, bądź czwartą puszkę piwa, gdy usłyszałem jakieś kroki w domu. Szybko zerwałem się, musiałem to sprawdzić. Obawiałem się, ze to jakiś włamywacz. Owszem dom był w stanie surowym, ale przecież nie musiał o tym wiedzieć. Jak najciszej zszedłem na dół, złapałem jakiś pręt do obrony. Nie spodziewałem się, że na dole zastanę ją. Natalię. Patrzyła na mnie zszokowana, a ja upuściłem metalowy pręt, który upadł z łoskotem.
- Natalia co Ty tu robisz? Gdzie Nikola? - zaskoczył mnie jej widok tu.
- O to samo powinnam Ciebie się zapytać? Gdzie ten kolega? Przyprowadziłeś go tu? Nie mogłeś do domu? A może go wcale nie ma? - zadawała mi masę pytań.
- No Misia bo...ja ...to nie tak - dukałem - Nie ma nikogo.
- Okłamałeś mnie - warknęła - I piłeś?! Przyjechałeś się tu upijać? Ja nie wystarczam Ci?
- To tylko kilka piw. Natalia porozmawiamy - chciałem ująć jej dłoń.
- Nie, nie. Nie chcę rozmawiać z oszustem. Nie, oszukałeś mnie. Jesteś kolejną osobą, która mnie oszukuje. Może też masz już kolejną córkę?
- Po raz kolejny dostałem w twarz. Natalia rozpłakała się i wybiegła na zewnątrz. Ruszyłem za nią, złapałem i mocno do siebie przytuliłem. Natalia cała drżąca płakała i tuliła się do mnie.
- Miśka przepraszam, nie powinienem - tuliłem ją do siebie, ta odsunęła się jednak.
- Nie to ja przepraszam. Nie powinnam, ale to wszystko na mnie wpływa. Ty też nie możesz sobie z tym poradzić - gładziła mój policzek, ten w który mnie uderzyła. Ucałowałem jej dłoń patrząc głęboko w oczy.
- Miska to nie ważne, mną się nie martw - odgarnąłem jej kosmyk włosów
- Nie myśl już o tym wszystkim. Pogódź się z tatą. Nie darował bym sobie tego, że prze ze mnie jesteście pokłóceni.
- Miłosz jak przez Ciebie? To nie twoja wina.
- Tak ale to moja była teściowa wpadła wtedy. Od tego się zaczęło - westchnąłem wtulając się w nią.
- Nie kochanie. Wracajmy do domu. Nasza córeczka nasza. Zapomnijmy dziś o wszystkim i dla niej spędźmy cudowny wieczór - Natalia złożyła czuły pocałunek na moich ustach. Co dzień dziękuję, że ją mam. Malutka była u Matyldy, Natalia tez musiała przemyśleć kilka spraw. Tak jak i ja była u Jasia, a potem przyjechała do naszego domu. Nikola ucieszyła się ,że nas widzi. Matylda trochę nie rozumiała co się dzieje. Mieliśmy ja odebrać jutro rano. Mała tuliła się do Natalii bardzo mocno, dla niej to ukochana mama. Ale ja teraz widzę ,że to ich podobieństwo nie jest przypadkowe. To jej ciocia, ta prawdziwa ciocia. To tak cholernie skomplikowane. Jedno jest pewne to jest jej mama i nią zostanie na zawsze. Nasza księżniczka była już mocno zmęczona.
- Zaniosę ją - już chciałem zanieść ją do łóżeczka.
- Nie zostaw. Połóż ją obok mnie. Potrzebuje was - uśmiechnąłem się, położyłem Niki w środku. Złożyłem czuły całus na skroni Natalii. Przytuliłem je delikatnie, Natalia objęła Nikolę. A ja patrzyłem na cały mój świat. Wyglądały tak słodko, tak uroczo. Nawet nie wiem kiedy zasnąłem spokojny przy nich. One tak bardzo mnie uspokajały.
KOLEJNEGO DNIA
Natalia POW. Ten dzień był zdecydowanie lepszy od poprzedniego. Miałam wolne Miłosz, za to musiał iść do pracy Wiśniewski zatruł się rybą, w cale mi go nie żal. Tylko żal mi Górala to on na tym ucierpiał najbardziej. Szłam właśnie po Niki do przedszkola, kiedy po raz kolejny na jednej z wystaw ujrzałam sukienkę. Delikatna, koronkowa, prosta. Po prostu idealne, nie mieliśmy jeszcze daty, ale ona była ... spojrzałam na zegarek miałem jeszcze chwilę, nie mogłam się powstrzymać weszłam do tego salonu. Od razu zaznaczyłam, że chodzi tylko o tą jedną, ta była wyjątkowa. Już po chwili miałam ja na sobie, była idealne, idealnie dopasowana lekko rozkloszowany dół, jej koronkowa góra wyglądała cudownie. Patrzyłam w lustro i wyobrażałam sobie nas w kościele, jego przy moim boku. Zamknęłam oczy. W kościele byli nasi przyjaciele, rodzina, nasi najbliżsi. Wszyscy, uśmiechali się, byli szczęśliwi. On stał przy ołtarzu, stał i patrzył w moim kierunku, patrzył z miłością, ta miłość biła z jego oczu. Nasza mała córeczka szła przed nami z synem Staszka, ona sypała kwiatki, on trzymał obrączki. 
- Jest idealne - z tego wszystkiego wyrwał mnie głos ekspedientki - Narzeczony będzie oczarowany - dodała po chwili.
- Tak, idealna - odwróciłam się gwałtownie do niej uśmiechając - Ale nie wiem - patrzyłam na nią zwrócona w stronę okna. W pewnym momencie miałam wrażenie, że widzę jego, ale w końcu on miał służbę, to nie ich rewir. Już nawet miałam przewidzenia zaśmiałam się, lekko - Wie Pani może wrócę to z siostrą. Teraz i tak spieszę się po córeczke do żłobka - uśmiechnęłam się do niej lekko - Odłożyła by ją Pani dla mnie? Jutro przyszła bym z siostrą?
- Dobrze, tylko tak do 16.
- Dobrze, dziękuje - uśmiechnęłam się do niej lekko. 15 minut później wychodziłam już ze sklepu, musiałam odebrać moją córeczkę. Ta sukienka, była cudowna, wyjątkowa, magiczna. Jedynie jej cena ... wiem, pieniądze z wygranej, ale one miały być dla Niki, dla jej rodzeństwa, na nasz nowy dom. 
Miłosz POW.
30 minut wcześniej.
 Zupełnie przypadkiem znaleźliśmy się w tym rewirze, goniliśmy tego faceta. A on i tak nam uciekł, wracaliśmy właśnie do radiowozu, kiedy ujrzałem ją. Zupełnie przypadkiem, przez szybę. Wyglądała tak cudownie, jak księżniczka ... moja księżniczka, kiedy się odwróciła, jej włosy delikatnie zawiały, uśmiechnęła się w kierunku tej kobiety, zakochałem się w niej po raz kolejny, po raz kolejny tego dnia. Zakochuje się w niej każdego dnia na nowo, każdego dnia co rano. Z tego całego zawieszenia wyrwał mnie głos Oli, tak zamyślony, zawieszony gdzieś w przestworzach wpadłem na latarnie, najzwyczajniej w świecie wpadłem na latarnie. To otrzeźwiło mnie od razu, Ola tylko się zaśmiała, skomentowała coś pod nosem, a ja ruszyłem przed siebie. 
Obecnie.  

Zgłosiłem przerwę musiałem coś załatwić, coś bardzo ważnego. Zawiozłem Olę na komendę.
- Załatwię coś i wracam - rzuciłem, kiedy wysiadała z samochodu - Będę na radiu.
- Jasne wziąść Ci coś? 
- Nie raczej nie dam rady, pod radiem - rzuciłem. Ona tylko kiwnęła głowa, już po chwili odjechałem. Musiałem to załatwić, taką decyzje podjąłem w ułamku chwil, ale wiedziałem, że słuszna.  
Natalia POW. Odebrałam Nikolę z przedszkola, pogoda była ładna, to miały być ostatnie ciepłe  dni. Mała była szczęśliwa, biegała w kółko, raz czy dwa się przewróciła, ale szybko się podniosła i otrzepała.
- Córeczko chodź nakarmimy kaczuszki - zawołałam ją kucając przy brzegu, ona już po chwili podbiegła do mnie. Na samym początku przytuliła się do mnie dając mi małego buziaka, po szybkim buziaku odwróciła się w stronę stawu. Jedną ręką obejmowałam Niki w pasie, w drugiej trzymałam ziarno dla kaczek - O zobacz córeczko tak, bierzesz troszkę ziarenek i rzucasz ptaszkom - pokazałam Nikoli jak karmić ptaszki, mała tylko klasneła w rączki uradowana.
- Diuźio - śmiała się kiedy kaczuszki podpływały - Am, am. Mami ziobiać - śmiała się, klaskając w rączki - Łał! Mami ziobiać - pokazała nagle paluszkiem - Mami labondiek i dieci - mówiła oczarowana, a w naszą stronę płynął łabędź z dziećmi. 
- Tak kochanie mamusia z dziećmi - musnęłam ją w policzek, pomagając rzucić trochę ziarna do wody - Tylko musimy uważać wiesz, bo mamusia może bronić swoje maleństwa.
- Blonić? - spojrzała na mnie - Tat jat Ti?  
- Tak kochanie dokładnie tak - uśmiechnęłam się do niej, głaskając ją po policzku. Nie myliłam się łabędź już po chwili, kierował się w naszą stronę. Krzycząc po swojemu, nie powiem przestraszyłam się, zaczęłam się wycofywać, cofałam się z Niki powoli, aż w końcu przewróciliśmy się z Nikolą. 
- Bach - zaśmiała się głośno, leżąc na moim brzuchu - Bach - śmiała się tak głośno. Już po chwili wzięłam ją na rączki podrzucając kilka razy, Nikola cieszyła się jak nigdy, była taka szczęśliwa. Teraz nie mogę zrozumieć samej siebie, jak mogłam pomyśleć, o tym żeby ich zostawić. 
- To co maluchu na lody i do domku? - spytałam łaskotając ją pod bródką. Zaśmiała się, klaskając w rączki.
- Tat! Lody mami lody! - śmiała się kładąc główkę na moim ramieniu, chwyciłam plecak. Chciałam już ruszyć do najbliższej budki z lodami, kiedy ujrzałam jego. Szedł w naszą stronę. 

Nigdy nie puszczę Twojej dłoniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz