Kolejnego dnia.
Natalia POW. Dziś po pracy pojechaliśmy do naszego domu. Miłosz miał zamiar skręcać to łóżeczko. Ja z Nikolą mamy mu pomóc w tym. Bałam się, może to dziwne, ale Łukasz wściekła się jak coś mu nie wychodził. Czasami krzyczał, ciskał się i wychodził, do kochanki. Tego dowiedziałam się, dużo później. Z wielkim zapałem zabrał się za skręcanie, na początku szło mu dobrze. Jakoś w połowie nie mógł doliczyć się śrubek, miała małe kłopoty z dopasowaniem części. Widziałam jak denerwuje się, usunęłam się szybko. Miłosz to nie Łukasz, ale nie chciałam żadnych awantur przy malutkiej. Wiem powinnam mu ufać, ale strach pozostawał. Ja bym dała sobie radę, ale nasza księżniczka to przeżyje bardzo. Wykręciłam się jedzeniem dla nas. Góral cierpliwie skręcał mebel dalej, patrzyłam na niego. Nikola biegała wokół niego, przestawiała jakieś drobne części. Czasami cos mu podawała, on miał mnóstwo cierpliwość do niej. Nie złościł się, nie podnosił na ją głosu. Tłumaczył, cierpliwie tłumaczył.
Kilka dni później.Dziś nastał wreszcie ten dzień naszej przeprowadzki do naszego nowego domu. Nikola wstała bardzo wcześnie rano, tak jak my nie mogła się doczekać, aż przekroczymy próg nowego domu. Najbardziej wyczekuje swojego pokoiku, pomalowanego a jakże na delikatny róż, z wielkimi naklejkami bohaterów z Krainy Lodu. Do tego jej nowe łóżeczko, już się cieszy jak się będzie bawić. Większość rzeczy mamy po pakowane, firma przeprowadzkową ma przyjechać na 9. Im wcześniej zaczniemy, tym kolację zjemy w naszym nowym domu. Usłyszałam dźwięk małych stópek w korytarzu, wiedziałam, że za chwilę w drzwiach za chwilę stanie nasz aniołek. Nie myliłam się, nasza księżniczka stała w drzwiach, z rozchwianymi włoskami trzymając misia w rączkach. Ciumkała smoczka.
- Chodź do nas aniołku - wyciągnęłam rękę w jej stronę, ta uradowana rzuciła smoczek na podłogę i biegła do nas. Wskoczyła na łózko, przytuliła się mocno do mnie, a po chwili obudziła tatusia. Ten uśmiechną się i mocno ja przytulił do siebie.
- Edy brumm, brum dio diomku? - zapytała tuląc się do klatki piersiowej Miłosza.
- Już po śniadanku - pogładziłam ją po policzku.
- Zjemy cos córeczko i jedziemy. Widzę ktoś nie może się już doczekać? - Miłosz załaskotał ją, ona zaśmiała się, wyrywając mu się.
- Tat tati - pokiwała zgodnie główką - To am, am i brumm do diomku.
- Oczywiście - odparł mój narzeczony, całując nas obie w skroń - Co życzą sobie panie na śniadanie?
- Jajo - wykrzyknęła malutka, zaczęła skakać po naszym łóżku - Am, am i śluu na łóziećku.
- Tak, tak dziś będziemy już w nowym domku kochanie - złapałam ją na ręce i mocno przytuliłam, całując we włoski. Ona zaśmiała się i przytulił a do mnie, moja mała tulaśka. Po śniadaniu , ja z Nikolą pojechałyśmy tam pierwsze. Miłosz miał dojechać do nas. Nasza księżniczka przebierała już nóżkami. Najbardziej czekała na swoją zjeżdżalnię. Oczywiście musiała iść do jej pokoju, aby mogła się bawić. Mieszkanie wynajmowane przez Miłosza było małe, ale i tak uzbierało się nam sporo kartonów. Czeka nas praca do wieczora, aby z grubsza wszystko ogarnąć. W południe do nas wpadła Matylda z chińszczyzną na obiad i osobnym obiadkiem dla małej. Po południu znów wpadną Zielińscy pomóc nam. Po obiedzie Matylda zaczęła urządzać z Nikolą jej pokoik, dwie małe dziewczynki zabrały się za zabawki, a ile miały przy tym radości. To nawet bardzo dobrze, Nikolka miła zajęcie, my pomoc i spokojnie mogliśmy zająć się rozpakowywaniem. Z pomocą naszych przyjaciół i siostry poszło nam zdecydowanie szybciej. W porze kolacji zamówiliśmy pizzę i piwo. Zrobiliśmy sobie taką mała parapetówkę. Większą będzie potem, jak posprzątamy i ustawimy lepiej wszystko. Nikola bez większego problemu zasnęła po kolacji i wieczornej toalecie, Zielińscy wrócili do siebie, a Matylda zasnęła twardym snem w pokoju gościnnym. Ledwo wyszłam z łazienki, a Miłosz wziął mnie w ramiona, zanosząc jak pannę młoda na łóżko. Delikatnie położył na łóżku, lekko odchylając mój szlafrok. Składał czułe pocałunki, na moim barku, szyi, ustach. Schodził coraz niżej i niżej. Zaśmiałam się cicho, teraz ja przejęłam inicjatywę, pchnęłam go na łóżko. Leżał prze de mną, ja usiadłam na nim okrakiem, on tylko uśmiechnął się zalotnie. Całowałam a rękoma pozbywałam się jego paska od spodni, szybko rozsunęłam jego rozporek. Miłosz jednym szybkim ruchem zerwał ze mnie cienką koszulkę, zatopił swoje usta w moich. Poczułam materac pod sobą, on zawisł na de mną, przygryzłam wargę kusząco. Potem wszystko poszło szybko. On jak zawsze był czuły, ale namiętny, a dziś czułam i to jeszcze mocniej. Przy nim zapomniałam o całym świecie. Nawet o Nikol i Matyldzie śpiących w pokojach obok.
- Byłeś cudowny - wyszeptałam, on opadł obok mnie, ale szybko przytulił do siebie całując w skroń - Jak zawsze z resztą.
- Hmmm Misia - wymruczał mi do ucha, lekko przygryzając je - Może powtórka co?
- Chętnie, chętnie kochanie - złączyłam nasze usta, on gładził dłonią po moim nagim ramieniu - Kochanie, ale teraz poleżymy. Z tobą czuję się tak bezpieczna i kochana. Mamy całą noc.
- Tak, ta i nie tylko - złożył pocałunek na mym barku - Noc i całe życie. Tyle go razem przed nami jeszcze przed sobą.
- Tak. Całe życie - Zasnęłam wtulona w jego silnych ramionach. Czułam się taka szczęśliwa, liczyłam na jakiś przyjemny sen. Wiadomo, że taki warto zapamiętać w nowym miejscu. A nóż się spełni. Początek tego snu był miły, przyjemny. Siedziałam wtulona w niego, Nikola wesoło biegała po ogrodzie. Był środek lata, ciepło. Nagle poczułam chłód, otworzyłam oczy. W ogrodzie stała ona, Kaśka uśmiechała się szyderczo do mnie. Przestraszyłam się jakbym zobaczyła diabła. Mocniej wtuliłam się w Miłosza, chciałam aby zrobił coś, Nikola spojrzała tylko na nią. Miłosz odepchnął mnie mocno, aż upadłam, wysyczał coś przez zęby, coś nie zrozumiałego. Był taki wściekł ,oschły jak nie on. Jego była żona wzięła rozhisteryzowaną malutką na ręce, coś krzyczałam za nimi, aż znikli w mgle. On tylko posłał kolejne wściekłe spojrzenie, w oczach miał pustkę. Szukałam i krzyczałam w e mgle, a był niesamowicie gęsta. Nagle przede mną wyłowił się kocyk, ulubiony Nikoli. Był cały we krwi, świeżej krwi. Biegłam przed siebie, tuląc go do siebie. Wpadłam na ludzi, stali w kole, wszyscy w czarnych strojach, w środku leżało zawiniątko. Małe zawiniątko, jakby ciałko pod prześcieradłem. Moje serce biło jak oszalałe. Upadłam na kolana, tak cholernie bałam się. Jakaś kobieta pchnęła mnie, zawisłam nad ciałkiem. Z pod spodu wystawały włoski, odchyliłam materiał i zamarłam. Właśnie w tej chwili obudziłam się zalana łzami i z krzykiem. Miłosz zdezorientowany tulił mnie do siebie, a ja nie potrafiłam mu nic powiedzieć. On nie naciskał tylko tulił. To był sen, tylko sen. Moje serce waliło jak oszalałe, ale strach pozostał. Do rana nie zasnęłam, tuląc i drżąc w jego ramionach.
2 Tygodnie później.
![](https://img.wattpad.com/cover/255726489-288-k4255d9.jpg)
CZYTASZ
Nigdy nie puszczę Twojej dłoni
Short StoryOpowieść autorstwa mojego i @Margaret2626. Miłosz i Natalia pracują ze sobą juz jakiś czas, są zgranym zespołem. Ale czy taka znajomość przetrwa, kiedy jedno z nich skrywa tajemnice, tajemnice które wpakują go w kłopoty, czy ta relacja ma szanse prz...