Cz. 87

190 7 1
                                    

Natalia POW. Rano mało nie spóźniliśmy się do pracy, gdyby nie mama, która chciała nam przygotować śniadanie i spędzić jeszcze chwilę czasu z nami. Byliśmy jej cholernie wdzięczni bo Jacek by nie wybaczył kolejnego spóźnienia. Mama chciała spędzić jeszcze trochę czasu z Niki, mieli jechać dopiero po obiedzie, w końcu nie tak łatwo rozstać się z kochaną wnusią. Moja siostra miała przejąć opiekę nad młodą kiedy oni pojadą, w sumie cieszyło ją to bo uwielbiała kuchnię mojej teściowej. Służba minęła nam dość sprawnie, zero grubszych akcji, pościgów na niekończące się kilometry. 
- Zmęczona? - spytał kiedy siedzieliśmy już w aucie po skończonej pracy. 
- Trochę - odparłam szczerzę - Pojedziemy do szpitala? - spytałam kiedy odpalał silnik.
- Miałem pytać, czy chcesz pojechać - uśmiechnął się i zanim się zorientowałam ucałował wierzch mojej dłoni. Uśmiechnęłam się szczerze, tak cholernie dobrze mnie znał. 
- Wiesz, że Cię kocham - spojrzałam na niego, biła od niego ogromna miłość. On tylko się uśmiechnął. Kochałam ten uśmiech.
- Ja Ciebie też i to cholernie mocno - ujął moją dłoń, chwile przed zmianą biegu - A Ty nie miałaś mi za coś podziękować - zaśmiał się kiedy staliśmy na światłach.
- Hmmm nie przypominam sobie - zamyśliłam się na chwilę - Zdecydowanie nie przypominam sobie nic takiego - parsknęłam śmiechem. U Magdy byliśmy dość szybko, była na jakiś badaniach. Pielęgniarki zapewniały nas, że to tylko kontrolne badania nic więcej, my w tym czasie poszliśmy do Michaś spał słodko, widziałam jak Miłosz mu się uważnie przygląda.
- Jest słodki - uśmiechnęłam się opierając o niego, on od razu obiął mnie ramieniem. Jedną dłoń położyłam na jego klace, drugą objęłam go w pasie. 
- Pamiętam jak Nikusia była taka malutka, nawet mniejsza od Michasia - westknął przyglądając się malcowi. 
- W końcu to księżniczka, a on na pewno nie jedno serce oczaruje. Taki książę - musnęłam jego policzek. 
- Tak, tak - przyznał mi rację - Byle nie mojej Nikusi, ona jest za malutka. Nie ona nie może, jest za malutka - no tak Miłosz już panikował. A co będzie jak mała skończy 15 lat.
- Powiem mu, żeby poczekał chociaż, aż Niki skończy 15 lat  - zaśmiałam się, a on spojrzał na mnie zły.
- Nie do 30, nie do 50 żadnych  - pokręcił głową, nie potrafiłam się opanować wybuchnęłam śmiechem.
- Do 100 kotku, do 100 - musnęłam jego policzek, oplatając jego szyję rękami. Magda wróciła wreszcie z badań, razem z Miłoszem weszliśmy do niej. Wcześniej nie mogliśmy się, rozstać z Michałkiem. Mały jest taki słodki i uroczy, już skradł nasze serca. Gdy Magda mnie zobaczyła ucieszyła się, ale widząc Miłosza lekko speszyła się.
- Witaj Madziu, możemy oboje? - spytałam delikatnie, nasza wizyta mogła być dla niej krępująca. Magda skinęła lekko głową na tak - My razem z narzeczonym. To Miłosz mój przyszły mąż - przedstawiłam Górala Magdzie, ta tylko poprawiła się na łóżku.-Magda Jaśkiewicz-dziewczyna podała dłoń Miłoszowi, on uścisnął ją i posłał ciepły uśmiech. Magda rozluźniła się lekko.
- Miłosz Bachleda - przedstawił się - A jak się czujesz? Nie będziemy Cię męczyć, posiedzimy chwilkę.
- Nie męczą państwo, cieszę się, że mnie tu odwiedzacie. Michaś jest taki spokojny - rozpromieniła się na myśl o synku.
- Tak śliczny chłopczyk, przypomina mi córeczkę jak była mała.
- Mały książę - uśmiechnęłam się do dziewczyny - ona mała księżniczka.
- Tak mój synek. Nie mogę się doczekać, aż wyjdziemy do domu - Magda uśmiechnęłam się lekko, ale po chwili posmutniała.
- Nie martw się pomożemy Tobie. Ma jakieś ubranka po Nikoli, takie uniwersalne. oczywiście jak chcesz. Przepraszam - Miłosz wypalił, zrozumiał, że mógł urazić Magdę.
- Chcę, ale nie chcę wam robić kłopotu - Magda westchnęła - Nie powinnam, bo jak?
- Zwyczajnie, Niki i tak ich nie założy już, a one są praktycznie nowe. Daj sobie pomóc - położyłam swoją dłoń na jej i ścisnęłam - I zabawki też.
- Nie, nie ja nie mogę. Ja nie mam jak się, odwdzięczyć wam - Magda kręciła przecząco głową -Nie mogę, zabawki? Jak dziecku nie zabiorę.
- Spokojnie. Nasza księżniczka ma ich dużo. Połową się już nie bawi-Bachleda wzruszył ramionami-Nie ma co się wstydzić, trzeba brać. Mała nie jedne zabawki dostanie. Michaś się ucieszy, są nowe.
- Tak, tak a nawet Niki nie jeden adorator przyniesie jeszcze nie jedną zabawkę. Adaś - nie mogłam wytrzymać, Miłosz tylko prychnął. Magda nie wiedziała o co chodzi - Taki amant Nikoli. Michał sam niedługo będzie podbijać serca dziewcząt.
- Tak, tak. Ja chcę jednego, aby był dobrym człowiekiem. Aby nigdy nie poszedł w ślady ojca -otarła łzę - Tylko tego pragnę.
- Będzie, ma cudowną mamę - przytuliłam ją do siebie mocno - Będzie.
- Nie pozwolimy, aby ten facet zbliżył się do małego. Pomożemy zawsze wam, zawsze. Nie dopuścimy go do Ciebie, was - Miłosz odparł poważnie - Magda zadbaj o swoje zdrowie. To najważniejsze.
- Tak, tak dziękuję. Zadbam, Tylko boję się, żeby mnie nie operowali, bo Michał.... - wzdrygnęła się mocno - Bo ja jak wtedy...
- Nie myśl o tym. Będziesz zdrowa dla niego, dla syna. Musisz, pomożemy zawsze - odgarnęłam jej kosmyk włosów i mocno wtuliłam w siebie.
- Zajmiecie się nim. proszę. Zajmijcie - wyszeptała nieśmiało
- Magda tak nie myśl. Obiecujemy - dodałam ciszej, nie patrzyłam na Miłosza, ale wiedziałam, że podziela moje zdanie.
Kilka dni później. 

Nigdy nie puszczę Twojej dłoniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz