Cz 68

209 9 1
                                    

Natalia POW. Wróciliśmy właśnie z Aśką na komendę, mieliśmy przerwę. Miłosz jakąś chwilę wcześniej napisał mi, że czeka na mnie przed komendą. Dostrzegłam go już kiedy parkowaliśmy, czekał z boku.
- Pod radiem - rzuciłam wyskakując z radiowozu. Aśka rzuciła to samo - Cześć - przywitałam go buziakiem w policzek.
- Cześć - uśmiechnął się lekko, podając mi jakieś dokumenty. Bez słowa przeleciałam po nich wzrokiem, było to orzeczenie sądu, orzeczenie co do Nikoli i Kaśki. Nie czytałam tego jakoś dokładnie, wystarczyło kilka zdań podsumowania, że matka zrzeka się dziecka, mówi o niej w sposób bezosobowy, wprost mówi, że jej nie kocha i nie chce.
- Masz te dokumenty w aucie? - spytał wyrywając mnie z tego całego zamyślenia - Mamy przerwę, to może moglibyśmy.
- Chodź - złapałam jego dłoń i pociągnęłam w stronę parkingu. Już po chwili jechaliśmy ulicami Wrocławia, całe szczęście w tej całej bieganinie z samego rana nie zapomniałam o zabraniu papierów. Już po kilkunasty minutach byliśmy na miejscu, nie powiem stresowałam się, co jeśli Kaśka się nie odzywa, bo próbuje jakoś odzyskać Niki, co jeśli ona jakoś uniemożliwi mi adopcje Niki, niby rozmowa z dyrektorką ośrodka tknęła we mnie nadzieję, Kaśka nie ma do niej praw, w naszym przypadku to tylko formalność.
- Ej kotek co jest? - spytał obejmując mnie w pasie, muskając w skroń.
- Boje się - przyznałam szczerze - Że coś nam nie wyjdzie, wiesz ... - spojrzałam w jego stronę.
- Wszystko się ułoży zobaczysz - ponownie pocałował mnie w skroń - Pamiętaj nie wycofaliśmy twojej opieki, masz większe prawa niż ona - przytulił mnie mocniej muskając w czubek głowy, od razu poczułam się bezpieczniej - To tylko formalność - 15 minut później wracaliśmy już na fabrykę. Cała sprawa poszła sprawnie i szybko, oczywiście kobieta odbierająca dokumenty nie mogła nic obiecać, nie mieliśmy ślubu, ale fakt, że miałam prawo do opieki dawała nam duże szanse, jednak nic nigdy nie jest pewne w stu procentach.
KOLEJNEGO DNIA.
Myśl o ślubie kiełkowała mi tam gdzieś w głowie, nie potrzebowałam papierka do szczęścia. Moim szczęściem był on i Nikola. Ja już miałam męża, ale dla dobra Nikoli zrobię wszystko. Ślub na pewno zwiększy moje szanse na adopcję malutkiej, a i Kaśka straci szanse na jej odzyskanie. Po za tym urzekła mnie ta sukienka na wystawie. Była taka piękna, delikatna koronka, śnieżnobiała, lekko rozkloszowany dół, rękawy lekko prześwitujące. Miała to coś co mnie przyciągało. Nie wiem ile tak stałam przed ta wystawą, dopiero z zamyślenia wyrwała mnie malutka. Śpieszyła się na plac zabaw, obiecałam sobie, że tu wrócę i ją przymierzę. Sama albo z Matyldą. Przymierzę, aby moc ją choć chwilę założyć. Była taka piękna. Zabrałam księżniczkę na plac zabaw. Nikola biegała szczęśliwa, a ja patrzyłam na nią i rozmyślałam o wszystkim. W pewnej chwili ujrzałam parkę z dwoma chłopcami, bliźniaki, byli oni mniej więcej w wieku Nikoli. Dzieciaki od razu zaczęły bawić się ze sobą. A ja sobie pomyślałam co by było, gdyby tak Niki bawiła się, na przykład z braćmi. Czy jestem gotowa? Chyba tak. Wiem, że szanse na urodzenie własnego są małe, ale adopcja? Adopcja jakiejś małej istotki, czemu nie. Poważnie rozważam to od pewnego czasu. Ale póki co to Nikola jest naszym całym światem. Miłosz już pewnie był by zazdrosny o córeczkę teraz, chłopcy już ją bardzo polubili. Mała ma coś w sobie, kiedyś Maks, potem w żłobku Eryczek, a teraz te dwa szkraby. Jeden i drugi ciągnie ją do siebie. Oby się nie pobili. Niestety wykrakałam, chłopcy zaczęli się bić między sobą. Każdy z nich, chciał dać jej swoją zabaweczkę. Nikola płakała bo klapnęła na pupke. Podbiegłam do niej, ta wtuliła się we mnie. Byłam cała czerwona, trochę zła na chłopców, ale mała tylko wystraszyła się. Dobrze, że nie było z nami Miłosza, bo dzieciaki jechali by już do PDOZ. Zachowali się, jak ci nastolatkowie z niedawnej interwencji. Jeśli biją się chłopcy już teraz, to strach pomyśleć co będzie za kilka lat. Rodzice chłopczyków szybko dopadli do dzieciaków. Ich mama była cała czerwona, tatuś zaś odciągał drugiego chłopczyka, tamten tylko wierzgał nóżkami.
- Przepraszam panią - wydukała mama chłopców - Oni, czasami są jak dwa diabełki. Nic córce się nie stało?
- Nie, tylko się wystraszyła - odparłam delikatnie. Kobieta była przestraszona, jej partner z resztą też - Ale dobrze, że nie było tu jej taty.
- Córeczka tatusia? - zaśmiała się - te jej oczka. Takie ładne, to pewnie dla tego.
- Oj tak, tak. Jedynaczka do tego - zaśmiałam się. Nikola otarła oczko, wtulając się we mnie.
- Nikodem, Fabianek przeproście dziewczynkę - rzucił lekko karcąco ich tata - I siebie na wzajem - Chłopcy zrobili tak jak ich tata kazał. Od każdego Nikola dostała buziaka, ale rodzice musieli znów ich szybko zgarnąć. Młodzi znowu zaczęli się przepychać. Fabianka i Nikosia zgarnęli rodzice do domu, każdego osobno, wzięło jedno.
- Wiesz córeczko, dobrze, że niema z nami taty - Niki spojrzała ciekawie na mnie - Bo teraz oni jechali by do wujka Adama, do jego pokoju na komendzie.
- No to co kochanie. idziemy na zakupy? Dziadek twój przyjedzie i wujek. Jakąś kolacyjkę trzeba im naszykować- wzięłam księżniczkę na ręce.
- Diadia tat - Nikola uradowana klasneła w rączki - Diada supel.
- Oj tak, może będzie miał dla nas niespodziankę? - rozmarzyłam się, tak bardzo chciałam, aby ten dom okazał się dobry. Aby można było go kupić. Po szybkich zakupach zabrałam się za kolacje. Chciałam zrobić coś dobrego. Padło na kotlety po góralsku. Wypadało się popisać przed teściem i wujkiem Miłosza. Co stresowało mnie to, trochę. A po za tym jeśli się uda, to będzie taki mały dowód wdzięczności dla nich.
Miłosz POW. Za nie cały kwadrans mieli wpaść do nas tata i wujek Mirek. Natalia stresowała się bardzo, krząta la się w kuchni. Chciałem pomóc, ale ta tylko kazała mi zająć się Nikolą i nie przeszkadzać.
- Misia nie denerwuj się tak - położyłem dłoń na jej ramieniu - To tylko tata i wujek. A przecież znasz tatę i już tu ich gościłaś, wtedy.
- Ale właśnie wujek, rodzina - jęknęła - Nie wiem czy to wyszło wszystko?
- Jest na pewno pyszne. A wujek zje wszystko co się mu da. On nie wybredny jest - zaśmiałem się - wujek Mirek taki jest. Ciocia Hela zawsze powtarza, że ideał słucha się, robotny i prosty w obsłudze.
- Tati kliocki - Niki zawołała mnie do zabawy. Natalia tylko westchnęła.
- Leć do niej i nie przeszkadzaj - prychnęła lekko śmiejąc się - Ja tu z kończę wszystko. Kiedy tylko przyszli i po wstępnym przywitaniu usiedli do stołu, Natalia wyraźnie się rozluźniła. Wujek jak wujek, nie jest wygadany, ale wiem, że polubił bardzo Natalie. Nikola oczywiście już siedziała u dziadka na kolanach. Tak bardzo cieszyła się, z ich wizyty. Miałem rację, danie Natalii było pyszne, a wujek zajadał aż mu się uszy trzęsły. Podobno ciocia wymyśla mu nowe jarskie przepisy i na nim eksperymentuje, dziś się u nas naje do syta.
- Dobrze dzieci. Obejrzeliśmy wam ten dom - zaczął tata. Natalia spięła się - Z Mirkiem jesteśmy zgodni, że jest w bardzo dobrym stanie.
- Tak? To wspaniale - Natalia niemal krzyknęła z radości.
- Tak, tak, tylko roboty tam od groma. No podłogi, malowanie. Meble potem - wreszcie odezwał się wujek - My pomożemy, ale tam pieniędzy trzeba dużo.
- Mirek ma rację. Hipotekę sprawdzić i inne banki. Jednak racja tam pieniędzy trzeba - westchnął tata. Natalia posłała mi porozumiewawcze spojrzenie - Wiecie, że robicie sobie nadzieję. Pomożemy z mamą, ale też nie aż tak dużo.
- Nie martwcie się, damy radę - uścisnąłem dłoń Natalii.
- Ale kredyt? - jęknął tata - Wiecie jakie to ryzyko, może coś mniejszego?
- Pomyślimy - odparła Natalia puszczając mi oczko. Chciałem coś dodać, ale ona mnie powstrzymała - Smakuje wam?
- I to jak. Wreszcie nie same warzywa i te makarony z nie wiadomo czym - niemal wykrzyknął wujek - Czasem sam nie wiem co i z czego ona gotuje.
- Mirek, bo powiem Helce - zaśmiał się tata.

WIECZOREM.
Opinia taty i wujka tchnęła w nas nadzieję. Jeszcze długo rozmawialiśmy o zakresie prac wykończeniowych. Obaj byli sceptyczni do tego wszystkiego, dom był w porządku. Wiadomo wymagał wykończenia i tego typu podobnych prac. Martwiła ich tylko kwestia finansowa, a my nie chcieliśmy się jeszcze zdradzić z pieniędzmi. Wujek i Tata zasnęli w salonie na kanapie i materacu, rano pojadą do domu, nie będą po nocy prowadzić. A my jakoś się pomieścimy.
- Boże tak się cieszę kochanie - Natalia musnęła mój policzek kiedy usypialiśmy małą. Po zabawie zasnęła jak kamień.
- Ja też, sprawdzimy hipotekę. No i może zaczniemy załatwiać formalności - przytuliłem ją do siebie - Tylko jak powiemy im o pieniądzach.
- Sama nie wiem. To będzie szok dla wszystkich - westchnęła - Pomyślimy. Teraz hipoteka, to musimy sprawdzić. I działamy kochanie.
- Jak zapragniesz kochanie - złączyłem nasze usta w namiętnym pocałunku.

Nigdy nie puszczę Twojej dłoniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz