Cz.70

254 9 1
                                    

Natalia POW. W drzwiach stała wysoka, szczupła, starsza kobieta. Miałam wrażenie, że kogoś mi przypomina. Obrzuciła mnie spojrzeniem od góry do dołu. Wydawała się, jakby nie pewna. Mimo to weszła nieproszona do mieszkania.
- Czy tu mieszka jeszcze Miłosz Bachleda? Wiem, że tu mieszkał. Czy zastałam go? - rzuciła niepewnie. Lustrowała mnie wzrokiem.
- Tak jest. A z kim mam przyjemność? - nie zdążyła odpowiedzieć, bo właśnie w tej chwili w moją stronę biegła Nikola. Malutka obudziła się, miała rozczochrane włoski. Wyciągnęła do mnie rączki, szybko wzięłam ja na swoje ramiona.
- Mami co to? - wskazała na kobietę. Ta tylko zrobiła oczy jak pięć złotych.
- Co pani robi z moją wnuczką? I dla czego ona mówi do pani mamo? - kobieta zalała mnie morzem pytań, ruszyła w moja stronę - Proszę oddać moją wnuczkę.
- Nie proszę ją zostawić - odsunęłam się z Nikolą od niej. Mała zaczęła cicho płakać - Proszę zostawić moją córkę. Bo zadzwonię na policję.
- Grozisz mi? To moja wnuczka. To córka mojej Kasi. Proszę mi ją oddać - matka Kaśki nie ustępowała. Teraz byłam pewna i już wiedziałam kogo mi przypomina.
- Co tu się dzieje? - obok nas znalazł się Miłosz. Osłupiał na widok tej kobiety - Natalia wracajcie do pokoju. Natychmiast - zabrałam malutką i udałam się z nią do rodziców. Miłosz i jego była teściowa zostali sami. 
Miłosz POW. Nie mogłem uwierzyć co ona tu robi. Nagle przypomniała sobie o wnuczce i jeszcze robi tu awantury. Tyle czasu nami się nie interesowała. Dzwoniła od czasu do czasu, nawet na chrzest wnuczki jej nie przyjechała. Nie zabraniam jej kontaktów z wnuczką, ale nie w taki sposób.
- Co pani wyprawia? Straszy mi pani dziecko? - rzuciłem oschle.
- Pani? Do tej pory mówiłeś mi mamo? - była autentycznie zdziwiona, doskonale wiedziała, że rozwiodłem się z Kaśką.
- Jesteśmy po rozwodzie. To wie pani doskonale - odparłem cierpko - I jaki był powód.
- Nie ważne, co to za kobieta? Nikola nie ma prawa mówić do niej mama. Nikola ma tylko jedną mamę. Moją Kasię. Widocznie rozwód to twoja wina. Chcę widzieć ją - rzuciła, nie patrząc na mnie weszła do salonu. Nie zdążyłem nawet zareagować, ani nic powiedzieć. Widziałem szok w oczach moich rodziców i Eli. Nie spodziewali się, jej tu. Ojciec Natalii też się jej przyglądał, był blady. Nie miałem czasu myśleć, dlaczego tak zareagował.
- O widzę rodzinka bawi się - prychnęła moja była teściowa wchodząc do salonu.
-Natalia zabierz Nikolę do pokoju - rzucił mój tata - Agata co ty tu robisz?
- Odwiedzam wnuczkę, ale widzę, że macie nowa synową. O mojej Kasi zapomnieliście?
- Agata uspokój się, nie wychodzimy - tata złapał ją pod rękę w celu wyprowadzenia jej z pokoju. Ojciec Natalii patrzył na nią jak zaczarowany.
- Wiedziałam, że się zacznie. Mamusie, babcie i inne ciotki - prychnęła pani Milena. Moja mama zaczerwieniła się.
- Agata to ona - wydukał tata Miśki. Ich oczy spotkały się teraz. Agata i pan Marcin spojrzeli sobie głęboko w oczy. Speszyli się oboje. Wyglądali jakby się dobrze znali, ale skąd?
- Agato, proszę porozmawiajmy na osobności - moja mama ruszyła w stronę ex teściowej. Przeprosiłem wszystkich i w czwórkę wyszliśmy z salonu.
- Dobrze jutro. Jutro chcę ją widzieć - rzuciła, ale cały czas patrzyła w stronę naszego salonu. Patrzyła na mojego przyszłego teścia. Zauważyłem to, tak samo jak tata. Gestem dłoni nakazał mi milczenie. Mama próbowała rozmawiać z matką Kaski, ale ta nie słuchała. Matka Kaśki była jakaś zamyślona, jej wojownicza postawa zmieniła się w obojętność. Rzuciła, że się gdzieś spieszy i szybko wyszła. Nie rozumiałem jej zachowania, najpierw awantura, a potem nagle zostawia nas i bez słowa wychodzi. Atmosfera wieczoru mocno zgęstniała, nasze siostry próbowały ratować sytuację. Moja mama milczała, a Natalii już próbowała coś, znów zaczynać. Jedynie interwencja mojego teścia przyniosła skutek, obrażona na niego wyszła z mieszkania, kiedy ten krzyknął na nią. On sam był jakiś dziwny, zamyślony, zdenerwowany, nieobecny. Bałem się, że ma na to wpływ pojawienie się mojej byłej teściowej. O ile jego żona nie tolerowała mnie i Nikoli, to jakoś zniosłem, ale jeśli on teraz przestanie nas wspierać to będzie katastrofa. On nas lubił i wspierał. Przede wszystkim martwię się, o Miśkę to jej rodzice, nie chce stawać im na drodze.
- Miłosz mogę prosić Cię na rozmowę na osobności? - zaczął, a ja bałem się, o to co chce powiedzieć.
- Jeśli chodzi o moja byłą teściową... - zacząłem ale on mi przerwał.
- Nie, nie oto. Przecież doskonale wiem, że Nikola miała matkę, a ty żonę. To nie o to chodzi - zaprzeczył - To chodzi o... Czy Ty, albo twój tata dotrzymacie dyskrecji?
- Oczywiście, ale o co chodzi? U nas jak kamień w studnię - intrygowało mnie jaką może mieć on tajemnicę. I dlaczego chce powierzyć ją mojemu ojcu, przecież praktycznie się nie znali.
- Skontaktujcie mnie z Agatą - wypalił, a ja osłupiałem - Ona, ja ja znam. Nie pytaj. Muszę ją widzieć, ona zna kogoś z przeszłości. To pilna sprawa, ale mogę liczyć?
- Tak, ale w czym może tata, panu pomóc?
- On ją zna, góral. Miłosz nie ważne. To sprawa z dalekiej przeszłości - rzucił z westchnieniem
- Ok dobrze porozmawiam z tatą i dam znać - posłałem mu uśmiech. Choć za cholerę nie wiedziałem co jest grane. On i Agata? świat jest mały. Wieczór dobiegł końca, tata Natalii wyszedł, a z nim Matylda z Elą i Krzyśkiem za nim. Matylda przepraszała mnie za matkę, a ja tylko machnąłem ręką, przecież to nie jej wina. Ela zaś pocieszała, ale jak zwykle musiała powiedzieć swoje, a nie mówiłam. Chodziło jej o to, że nigdy Kaśki nie lubiła. Dobrze, że Krzysiek ją odciągnął, bo by padło kilka słów za dużo. Ten wieczór to i tak była kompletna katastrofa. Rodzicom kazałem się położyć spać, mama chciała nam pomoc przy sprzątaniu, ale wolałem aby się położyła. Za mocno przeżyła wizytę mojej byłej teściowej i te wszystkie rewelacje.
- Misia ja tak bardzo przepraszam - obiołem ją w psie, wstawiała naczynia do zmywarki - To moja wina, wszystko.
- Miłosz jaka twoja wina? - ujęła moja twarz w dłonie - To nie twoja wina, że moja mama cyrki obstawiała. A co do tej matki Kaśki, nie planowałeś tego
- Wiem, ale ona nie interesowała się Nikolą. A dziś nagle wpada tu i awantury robi. Moja wina jestem jej zięciem, byłem znaczy. A jak ona zechce zabrać mi Niki - przeraziłem się, nie jestem pewny czy nie może tego zrobić. Czy może Kaśka ją nie podpuściła, poprosiła o to.
- Kaśka zrzekła się do niej praw, zostawiła, odebrane ma te prawa. Miłosz nie martw się, ja ją adoptowałam. W świetle prawa to moja córeczka, a w życiu już jest nią od dawna - złożyła czuły pocałunek na mych ustach - Ona jej nie widziała, od dawna, a ty przecież nie zabraniasz im kontaktów z małą?
- No nie, ani jej ani Kaśce. Tylko one nie chciały  - westchnąłem. Natalia przytuliła mnie mocno - Jak wszystko się układa, to nagle one chcą zniszczyć to. Co ja im zrobiłem takiego?
- Nic, one są głupie. Ona jest głupia, miała wspaniałego faceta i córeczkę, a wybrała pieniądze i narkotyki. Ty o nią walczyłeś, to ona dokonała wyboru - Natalia tuliła mnie jak małego chłopca - Nie zadręczaj się, kocham cię i to tylko się liczy. Ty i Nikola liczycie się dla mnie. Kocham cię.
- Ja Ciebie też. Nawet nie wiesz jak bardzo. Nie chcę Cię stracić nigdy. Czasem myślę, że nie zasługuje na Ciebie.
- Nie przestań. Jesteś nam potrzebny, zawsze. Co by się nie działo potrzebujemy Ciebie my. Jesteś naszą siłą, we trójkę damy radę ze wszystkim - nic nie odpowiedziałem tylko zatopiłem ustaw jej. Szybkim ruchem wziąłem moja narzeczoną na ręce.
- A naczynia? - zaśmiała się
- Jutro kochanie. Teraz wynagrodzę Ci ten wieczór - zaśmiałem się łącząc nasze usta
-A rodzice?-zaprotestowała
- Śpią, a po za tym ucieszą się - Natalia nie opierała się tylko przytuliła się mocniej. A ja zaniosłem ją prosto do łóżka. A tam zatraciliśmy się w sobie. Kocham ją jak wariat. Po wszystkim zasnęliśmy wtuleni w siebie. Gdzieś w środku nocy wstałem. Musnąłem Natalie we włosy i najciszej jak mogłem opuściłem nasz pokój. Sądziłem, że rodzice już śpią. Chciałem napić się wody. W kuchni spotkałem moją mama.
- Dlaczego nie śpisz mamo? - usiadłem obok niej. Ona tylko położyła dłoń na mojej ręce.
- Synu, zaręczyny, kupno tego domu i jeszcze ta cała adopcja. Dziecko czy Ty wiesz co robisz?
- Mamo i Ty zaczynasz? Dlaczego nie pozwolisz mi być wreszcie szczęśliwym? - wkurzyłem się, teraz ona zaczynała. Jest moją mama, ale boli ,że nie wspiera mnie.
- To nie tak. Nikola ma mamę już, a i babcię -  jęknęła. Chciała dotknąć mojego policzka - Czy się tak godzi? Czy musiała ją od razu adoptować?
- Mam dość. Powiem Ci mamo raz na zawsze prawdę o Kaśce. Prawda jest taka, że Kaśka chciała pieniędzy za Nikolę. Nie patrz tak na mnie. Taka prawda, groziła mi i Natalii, żądała ode mnie 150 tysięcy złotych. Taka z niej matka. Groziła, że zabije mnie i Natalię, a mała może nawet do burdelu trafić, bo ją sprzeda - rzuciłem. Mam cała pobladła, w jej oczach pojawiły się łzy. Chciała mnie przytulić, ale się nie dałem. Wyminąłem ja szybko. Wyszedłem z kuchni, musiałem ochłonąć. Wyszedłem na balkon.
- Miłosz synku... - krzyknęła za mną, ale ja nawet nie zatrzymałem się. Nie wiem ile już tak stałem na tym balkonie. Myślałem, czy aby nie przesadziłem, ale te wzmianki o Kaśce bolały. Bo przecież ja nie chcę odbierać Nikoli matki, ale ona sama zniszczyła wszystko. A ja nie pozwolę zniszczyć swojego szczęścia, swojego i mojej córeczki, a Natalia je nam daje. Nie pozwolę odejść kolejnej kobiecie, którą kocham. Nigdy, nikt, ale to nikt nawet moja matka nam nie przeszkodzi. Poczułem dłoń na ramieniu.
- Tato i Ty nie spisz? - wypaliłem, już nie miałem ochoty na rozmowy, ale nie chciałem urazić i jego.
- Wiem co powiedziałeś matce. Dobrze zrobiłeś, musi pewne rzeczy zrozumieć wreszcie - wypalił, a ja zrobiłem oczy jak pięć złotych - Nie podsłuchuję, byłem u wnusi bo się obudziła
- To było za ostre, ale jutro ją przeproszę - westchnąłem - Ale mam dość już tej gatki o Kaśce, że matka. A ona chciała ją...
- Nie denerwuj się, wiem co chciała. Już minęło, ale proszę nie zrób nigdy żadnych głupot. One cię potrzebują, tak jak i my - położył dłoń na moim ramieniu - Co by się nie działo, ja zawsze stanę za Toba murem.
- Dziękuję tato. A zmieniając temat. Tata Natalii ma dla nas pewną prośbę. Dla mnie i Ciebie - tata spojrzał zaintrygowany.
- Dla nas dwóch?
- Tak, tak. To sprawa dyskrecji. On prosił abyśmy nikomu nie mówili nic. Ok? Chodzi Agatę, matkę Kaśki - ojciec zrobił wielkie oczy, westchnął.
- Synu, to twój teść Co on chce od Agaty? Mnie ledwo zna - westchnął, patrzył przed siebie.
- To jakaś sytuacja z przeszłości, jakaś wspólna przeszłość. Sam nie wiem, on dużo jeździł w delegacje. Chce z Tobą pogadać i namiar na nią. Tylko tata nie m ów mamie - poprosiłem, tata gestem mnie uspokoił.
- Dobrze, na ojca możesz liczyć - odparł z uśmiechem, ale zaraz zamyśliła się - Tylko on ma zonę. Jaka jest to jest.
- Tato - jęknąłem - To jednak jej mama.
- No co to teściowa. A że ma córkę uroczą, to inna sprawa - prychnął - Wiesz jakie są teściowe. Ale nie o tym, ja domyślam się o co chodzi. Nie Miłosz nie powiem jeszcze nie teraz - odparł tajemniczo - Mam swoje lata to wiem swoje.
Natalia POW. Obudziłam się, ale jego nie było przy mnie. Samej mi zaschło w gardle. Ledwo wyszłam z sypialni, a wpadłam na jego mamę. Była zapłakana, zła i sama już nie wiem. Lekko pchnęła z powrotem do sypialni.
- Natalio - zaczęła siadając obok mnie na łóżku - Czy to prawda? Czy to prawda, że Kaśka chciała od Miłosza 150 tysięcy z moja wnuczkę? Czy Ty wiedziałeś? Nie zaprzeczaj jeśli znasz prawdę, on sam mi to wykrzyczał - patrzyła nam nie wyczekująco, w oczach miała ból i nadzieję, że to nie prawda.
- Tak to prawda - ona mocno ścisnęła moja dłoń - Dobrze się pani czuje?
- Dobrze, to minie. To boli, Natalio bo ja nie mogłam uwierzyć, że matka która może go nie kochać. Że może od tak je zostawić. Miałam cały czas nadzieję, że ona dla niej się zmieni -płakała.
- Kocham Nikolę, jest moją córką. Rozumiem panią jest pani matką i kochaną babcią. Wiem, że dla pani liczy się najbardziej w świecie liczy się rodzina. Ja Pani Marylo nie chcę ją odciągać od matki, gdyby ona zachowywała się normalnie... - nie dokończyłam, mama Miłosz tylko przytulił mnie mocno. Zaskoczyło mnie to mocno.
- Dziecko dbaj o Nikolę i Miłosza. Oni może to dorosły facet, ale jest wrażliwy i Nikola taka malutka. Bądź dobra dla nich. Jak ich skrzywdzisz to popamiętasz-Spojrzała na mnie groźnie -Ale przepraszam dziecko, że byłam taka. Wybaczysz mi?
- Pani Marylo nie ma czego - posłałam jej uśmiech.
- Masz, masz. Dobrze Natalko. Córeczko. Mogę? - uścisnęła moją dłoń - Mów mi mamo.
- Tak. Dziękuje mamo - ta tylko przytuliła się do mnie bez słowa. 

Nigdy nie puszczę Twojej dłoniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz